Czytelnia

Sekularyzacja

Krzysztof Dorosz

Jaka przyszłość religii w Europie?, Dyskutują: José Casanova, Krzysztof Dorosz, ks. Tomás Halík, ks. Paul M. Zulehne, Iwan Żelew, WIĘŹ 2005 nr 11.

Jeśli spojrzymy na tę sytuację z perspektywy historycznej, możemy powiązać ją z zarzutami, jakie marksizm stawiał religii – pamiętne opium dla ludu. Kiedyś szukano pociechy w zaświatach, a teraz współczesna kultura szuka pociechy w świecie doczesnym. Pragniemy maksymalnego szczęścia w ciągu ziemskiego życia – na skutek tego życie nabiera coraz szybszego tempa, rodzą się coraz większe wymagania i ludzie coraz bardziej obawiają się, że nie wykorzystają tych wszystkich możliwości. Narasta zatem kultura strachu. A w obliczu strachu, lęku – umiera solidarność. Ta upowszechniająca się w Europie forma bardzo szybkiego życia ukierunkowanego na maksymalne szczęście doczesne wiąże się z ogromnym zagrożeniem kultury solidarności i miłości, charakterystycznej dla chrześcijaństwa. Jeśli to jest właściwa diagnoza, to pytanie o to, kto należy do Kościoła, kto prowadzi życie duchowe – staje się dużo ważniejsze.

Krzysztof Dorosz powiedział, że ludzie są znudzeni sekularyzacją. Ci zmęczeni to w Europie dzieci pokolenia ‘68. Teraz mówi się coraz częściej o innym pokoleniu – pokoleniu JP2, generacji chrześcijan, którzy wchodzili w świadome życie w czasie pontyfikatu Jana Pawła II. Jak jest, Panów zdaniem, z pokoleniem JP2, czy ono rzeczywiście istnieje? Czy to tylko pobożne życzenia? Czy stąd można czerpać nadzieje na nową wiosnę Kościoła?

T. Halík: Dość sceptycznie odnoszę się do idei pokolenia JP2, nie dostrzegam żadnej takiej grupy jako naprawdę istotnego ruchu kulturowego. W roku 1968 było jednak inaczej. Nie jestem zwolennikiem tego typu ruchów w Kościele, wydaje mi się bowiem, że jest coś nienaturalnego w cechującym je entuzjazmie. Rzecz jasna, entuzjastyczna religijność ma swoje miejsce we współczesnym Kościele, jednak zasadniczo Kościół powinien przyciągać w taki sposób, jak dzieci garną się do matki. Nie wydaje mi się – z całym szacunkiem – że ruch nazywany czasem pokoleniem JP2 mógłby odegrać jakąś ważną rolę. W tego typu ruchach jest coś infantylizującego – przecież przed Bogiem staniemy jako jednostki, a nie członkowie jakiejkolwiek grupy.

Czy nie sądzi jednak Ksiądz Profesor, że właśnie w nowych ruchach i wspólnotach chrześcijańskich dokonuje się najlepsza obecnie inicjacja chrześcijańska młodych ludzi – nie tylko dla jednostek, ale również dużych grup, co przecież bardzo ważne?

T. Halík: Przyznam, że obawiam się trochę ludzi, którzy są nadmiernie uzależnieni od ruchów – wydaje mi się, że pojawia się w tym coś sekciarskiego. Bardzo ważne jest dla mnie życie w pluralistycznym społeczeństwie, pełnym odmiennych postaw – to zawsze była dla mnie inspiracja dla próby zrozumienia postawy jednostki wobec Boga.

Co do wiosny Kościoła – nie jestem optymistą. W moim kraju powiada się, że optymistą jest ten, kto nie ma wystarczającej wiedzy. Dla mnie optymistą jest ktoś, kto uważa że wszystko może się poprawić. W tej sprawie nie oczekuję wielkiej wiosny w Kościele – uważam, że jesteśmy w trudnej sytuacji i powinniśmy być na to przygotowani. Nie jestem optymistą, ale mam nadzieję – także nadzieję wytrwania…

Dawniej – pobożność, dziś – duchowość

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Sekularyzacja

Krzysztof Dorosz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?