Czytelnia

Liturgia

Józef Majewski

Józef Majewski

Jedność i różnorodność
O pewnym sporze wokół liturgii

Od Soboru Watykańskiego II w świcie liturgii panuje ożywiony ruch, który w ostatniej dekadzie – wobec negatywnych zjawisk w procesie wprowadzania reformy liturgicznej – przyjął postać głębokiego sporu. Różne środowiska liturgiczne różnie, a nawet bardzo różnie oceniają owoce posoborowej reformy liturgicznej i jej zakorzenienie w nauczaniu Soboru Watykańskiego II, ale też bardzo różnie widzą przyszłość liturgii.

Jedni uważają, że wraz z posoborową reformą liturgia znalazła się w stanie upadku, a lekarstwem na tę chorobę może być tylko powrót do liturgii przedsoborowej. Inni stają w obronie jej obecnego kształtu, podkreślając, że z natury każdej reformy wynika, iż na właściwe owoce należy cierpliwie czekać, podobnie jak na obumarcie wyrastających gdzieniegdzie chwastów. Jeszcze inni uważają, że posoborowa reforma zatrzymała się w połowie drogi i stoimy dziś przed koniecznością kolejnego pchnięcia jej do przodu. Z różnych stron słychać wołanie o konieczność „reformy reformy” posoborowej liturgii, tyle że bardzo różnie rozumie się kierunek, w jakim miałaby ona zmierzać.

Trwające spory wciągają nie tylko teologicznych i liturgicznych ekspertów, ale też zwykłych wiernych, duchownych, biskupów i najwyższych przedstawicieli Watykanu. Hierarchowie – co daje do myślenia – stają po różnych stronach sporu. Wystarczy tu wspomnieć o udziale kard. Josepha Ratzingera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, w głośnym sympozjum zorganizowanym w 2001 r. przez środowisko benedyktynów z Fontgombault, które stawia sobie za cel reformę reformy liturgicznej w duchu tradycjonalistycznym. Zaangażowanie prefekta najważniejszej z watykańskich kongregacji w ten ruch stało się przyczyną krytyki. Najgłośniej zabrzmiała wypowiedź amerykańskiego arcybiskupa Remberta Weaklanda (znanego z krytycznych opinii o polityce Watykanu), opublikowana na łamach „Commonweal” pod znamiennym tytułem „Czego chcą «restauratorzy»”.

Do Kościoła w Polsce owa gorączka liturgicznych sporów przenika tylko w niewielkim stopniu. Niemniej jednak ich skutki prędzej czy później dotrą również do naszego kraju. Przekonamy się o tym przede wszystkim z chwilą, gdy w życie wejdzie przekład najnowszego – wydanego w marcu 2002 r., trzeciego już od Soboru Watykańskiego II – wzorcowego wydania Mszału Rzymskiego, który zastępuje mszał stosowany do tej pory. Trzeba podkreślić, że kształt najnowszego wzorcowego mszału już w pewnym stopniu został określony przez obecną sytuację w świecie liturgicznym. Sytuacja ta w jeszcze większym stopniu będzie oddziaływać na przekłady mszału na języki narodowe. W ostatnich latach Watykan opublikował kilka dokumentów o zasadach i normach tłumaczenia tekstów liturgicznych, wprowadzając – pod wpływem toczących się sporów – na wcześniej obowiązującej ich liście ważne zmiany. Zmiany te przez jednych zostały przyjęte z zachwytem, inni poddali je poważnej krytyce.

W „szeroki” spór o reformę reformy liturgicznej wpisuje się pewien „węższy” spór, dotyczący sztuki tłumaczenia tekstów liturgicznych na języki narodowe. W tym drugim jedną stroną jest sam Watykan, w „osobach” Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (dalej: KKBDS) i Kongregacji Nauki Wiary, a drugą Międzynarodowa Komisja Języka Angielskiego w Liturgii (dalej: ICEL), za którą stoi autorytet wielu (wręcz setek) biskupów wielu episkopatów krajów anglojęzycznych, ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Bezpośrednim wyrazem tego sporu jest konsekwentne odrzucanie przez Watykan (już od kilku lat) przysyłanych tam – po tzw. recognitio, czyli oficjalną aprobatę – kolejnych angielskich przekładów poszczególnych części tekstów liturgicznych.

1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Liturgia

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?