Czytelnia

Polacy - Żydzi

Jesteśmy innymi ludźmi. Dyskusja o Jedwabnem w Jedwabnem, Dyskutują: Krzysztof Godlewski, Stanisław Michałowski, ks. Edward Orłowski, Stanisław Przechodzki, sen. Stanisław Marczuk, WIĘŹ 2001 nr 4.

Zbigniew Nosowski: Czy ksiądz dziekan modli się za pomordowanych Żydów?

ks. Edward Orłowski: Czuję odpowiedzialność za całą historię swojej parafii. Od chwili, kiedy zostałem proboszczem, obejmuję modlitwą wszystkich jej żywych i umarłych mieszkańców, niezależnie od ich wiary. Owszem, modlę się za Żydów, modlę się też za Niemców, za Rosjan, za wszystkich, których ciała leżą w naszej parafialnej ziemi. To jest moim obowiązkiem. Wojna postawiła tych ludzi przeciwko sobie, sięgnęli po zbrodnię, po śmierć. Ale ta śmierć ich pogodziła. Stanęli przed tym samym Bogiem, głęboko zawstydzeni.

ks. Michał Czajkowski: Szkoda że pogodzili się dopiero po śmierci.

ks. Edward Orłowski: Jeśli będzie trzeba, ogłoszę zbiórkę na tacę na pomnik dla pomordowanych Żydów, potem pójdę z parafianami z procesją, odśpiewam „Anioł Pański” i pomodlimy się przy kamieniu, gdzie leżą spaleni w stodole.

Krzysztof Godlewski: Kościół jest mądry mądrością dwóch tysięcy lat, ale czas, który teraz mamy, jest czasem zmiany. Mam trójkę dzieci, ich religijność jest inna niż moja, a zupełnie inna niż mojego ojca. Pewne posunięcia, gesty, wyjdą nam tylko na dobre. Ksiądz dziekan jest w Jedwabnem najwyższym autorytetem i ma najwięcej możliwości, by przyczynić się do stopniowych zmian w sercach ludzi.

ks. Michał Czajkowski: Akty skruchy, które ogłasza Papież, wychodzą na dobre Kościołowi – staje się on wiarygodny w oczach innych. Może nie ma czegoś takiego, jak zbiorowa wina, ale każdej wspólnocie potrzebny jest jakiś rodzaj zbiorowej odpowiedzialności. Powinien ją odczuwać każdy, kto jest z tą wspólnotą związany. Czy można powiedzieć, że Papież nie kocha Kościoła, bo mówi o jego grzechach? Właśnie dlatego mówi o inkwizycji, o pogromach, o wypędzeniu Żydów z Hiszpanii, że czuje się tak mocno z tym Kościołem związany. Podobnie mówimy o naszych grzechach – nie dlatego, że jesteśmy złymi Polakami, tylko dlatego, że tak bardzo tę Polskę kochamy. Panowie, którzy czujecie się tak bardzo związani z tym miejscem, tak mocno przeżywacie jego historię, bo to jest wasze miasto, wasze życie.

Krzysztof Godlewski: Rozstrzygnięcie tej sprawy, wyjaśnienie jej do końca, nawet bolesne, da nam więcej korzyści, niż jej zatajenie.

Stanisław Przechodzki: Oczywiście. Musi funkcjonować jedna prawda w zasadniczej kwestii. Mordu dokonali niektórzy sąsiedzi. Był główny mord – spalenie w stodole, ale i było wiele, bardzo wiele mordów indywidualnych. Bez wątpienia dokonano tego za pozwoleniem Niemców. Jednak mówienie o dziesiątkach czy setkach uzbrojonych żandarmów w Jedwabnem – jest kpiną z pomordowanych. Nie było żadnego łańcucha Niemców wokół Jedwabnego. Moja matka, tuż przed podpaleniem stodoły, przeszła z małym dzieckiem na ręku przez całe Jedwabne i wyszła z niego swobodnie. Nigdzie nie widziała Niemców. W odległości kilometra za Jedwabnem usłyszała krzyk palonych. Był tak przejmujący, że zapamiętała go na całe życie.

Stanisław Marczuk: 35 lat temu polscy biskupi wygłosili pod adresem Niemców słynne słowa: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Wtedy w Polsce przyjęto je bardzo kontrowersyjnie: za co my – mówiono – mamy przepraszać właśnie Niemców? Jednak w samych Niemczech na skutek tego listu społeczeństwo – co potwierdziły sondaże – zmieniło swoje nastawienie do Polaków. Czasem przepraszamy kogoś nie dlatego, że mamy wobec niego dług winy, tylko z potrzeby oczyszczenia. Ten jest mądrzejszy, kto pierwszy to słowo wypowiada. Przepraszamy nie dlatego, że jesteśmy winni, ale po prostu w imię miłości.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?