Czytelnia

Język wiary i niewiary

bp Edward Dajczak, Konrad Sawicki, Mów po ludzku, WIĘŹ 2011 nr 2-3.

Sawicki
Czy te kazania były naprawdę niezrozumiałe?

Bp Dajczak
To jest właśnie ciekawe. Powiedziałbym, że z reguły to były niezłe kazania — ale już nie dla tego pokolenia. I nie dotyczy to tylko bardzo młodych. Doświadczałem tego również na rekolekcjach w większych ośrodkach akademickich w Polsce. Odkryłem wówczas, że potrzebna jest taka forma przekazu, która podtrzymuje pewne emocjonalne napięcie, ma wartkość, ale jednocześnie jest pozbawiona patosu i tanich wzruszeń. Młodzi nie zawsze chcą show. Po rekolekcjach przysyłali mi maile, w których dziękowali za spokojną formę przekazu — mówiłem formą medytacyjną i to im odpowiadało. Ale w tej formie jest też pewne niebezpieczeństwo — trzeba uważać, by nią nie uśpić! Argumenty muszą być przekazywane w sposób spokojny, ale równocześnie powinny trzymać słuchaczy w delikatnym napięciu. Pamiętajmy, że to jest pokolenie akcji, wychowywane na wartkości i szybkiej informacji. Dlatego kazanie nie może być zbyt długie i musi zawierać mocne punkty, które co chwilę pobudzają do myślenia. Niezwykle cenne są świadectwa.

Sawicki
Ma Ksiądz Biskup własny patent na takie kazanie?

Bp Dajczak
Mam swoją teorię, którą nazywam konstrukcją mozaikową. Trzeba pamiętać, że dzisiejsi młodzi nie są wychowani na tradycyjnej formie czytania, ale na przekazie elektronicznym, który kreuje w nich inny sposób myślenia i odbioru. Oni są codziennie zarzucani przeogromną ilością informacji i z nich muszą wybrać dla siebie to, co jest dla nich ważne, co jest im bliskie i co ich emocjonalne porusza. Dlatego mówiąc do nich, tworzę zestaw wielu obrazów, starając się wzbudzić w nich ciekawość i podtrzymując koncentrację na przekazywanej treści.

Nastolatki na przykład niezwykle trudno się koncentrują, więc na samym początku trzeba coś zrobić, żeby im w tym pomóc. W takich sytuacjach wprowadzenie ich we wspólny „trans” — w formie śpiewu, może nawet pewnego „show” — jest bardzo pomocne, ponieważ tworzy z nich wspólnotę. Dopiero później można proponować im głębsze formy spotkania, możliwe staje się całkowite wyciszenie i adoracja. To różnicowanie bodźców, języka i metod komunikacji pozwala nam przekazać ważne treści, a młodemu człowiekowi głębiej przeżyć spotkanie z Bogiem.

Jest jeszcze jeden element charakterystyczny dla nowej generacji — ich spory dystans do przeszłości, do historii. Nie ma wśród nich specjalnego nabożeństwa czy tak zwanego „kultu ojców”. Nie można do nich wychodzić z argumentacją typu: nasi ojcowie wierzyli, więc i my też powinniśmy. Oni na to najczęściej odpowiedzą: jeśli wierzyli, to jest ich sprawa. I to jest ich faktyczne przekonanie, a nie tylko młodzieżowy styl. Dla nich ważne jest to, co dzieje się dziś. Tylko to „dziś” jest konkretne. Wyobraźmy sobie, że przy okazji przykazania miłości bliźniego mówię: więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu. I argumentuję w ten sposób: to powiedział Pan Jezus, więc jeśli dziś zachowasz Jego przykazania, to otrzymasz nagrodę w niebie. Dla nich „pojutrze” już jest dosyć odległym czasem, a co dopiero rzeczywistość po śmierci. Natomiast jeśli się powie, że to powiedział Pan Jezus i na przykład odczyta świadectwo z maila, który przyszedł kilka dni temu, przytoczy aktualną historię, która obrazuje wspomniane słowa — wtedy zapada cisza.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Język wiary i niewiary

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?