Czytelnia

Język wiary i niewiary

Kościół w Polsce

Zespół Laboratorium WIĘZI, Zalety i przywary polskiego języka wiary, WIĘŹ 2011 nr 2-3.

Socjolog Marek Rymsza zwraca uwagę na „posługiwanie się przez ludzi wierzących, zarówno w komunikacji prywatnej, jak i publicznej, językiem wiary i religii jak przysłowiowym cepem w walce o słuszne sprawy”. Jego zdaniem, „to, że niemałą rolę odgrywają tu mechanizmy obronne naturalne w sytuacjach stresu, bycia napiętnowanym, czasem wprost wyszydzanym — jakoś po ludzku nas tłumaczy, ale bynajmniej nie usprawiedliwia”. Przecież zasada „cel nie uświęca środków” odnosi się również do sfery języka. Rymsza ubolewa zwłaszcza nad tym, że „zacietrzewiony język to także narzędzie komunikacji między różnymi środowiskami ludzi wierzących (coraz częściej toczonej przez pośredników — na przykład w wysokonakładowych mediach). Tacy dyskutanci, podkreślając własne zakorzenienie w Kościele, tworzą w nim trwałe, z trudem przekraczalne podziały”.

Na przesadne moralizatorstwo zwracało uwagę kilkoro uczestników ankiety, m.in. Joanna Petry Mroczkowska i o. Michał Paluch. Również o. Piotr Jordan Śliwiński dostrzega dominację uproszczonego moralizowania, „choć ostatnio umacnia się trend przeciwny — przepowiadanie kerygmatu z pominięciem trudnych problemów moralnych czy społecznych”. Jego zdaniem, niezbędny jest „powrót do równowagi tak typowej dla listów świętego Pawła”, w których pouczenie moralne zawsze wynika z głoszenia Dobrej Nowiny. Według Zbigniewa Nosowskiego homiletyczna koncentracja na tym, jak żyć (zasady moralne), nie ostoi się na dłuższą metę, bo nie daje odpowiedzi, dlaczego tak żyć — tę trzeba postawić na płaszczyźnie duchowej, a nie moralnej.

W dyskusji o moralizatorstwie pojawiły się także dwa ciekawe cytaty, dość trafnie oddające problem. Oba związane są z refleksją nad rolą Ducha Świętego w Kościele. Joanna Petry Mroczkowska twierdzi, że „językowi wiary w Polsce potrzeba darów Ducha Świętego, z wiedzą, mądrością, rozumem i odwagą na czele” i w tym kontekście przywołuje słowa metropolity Ignatiosa z Latakii w Syrii, wypowiedziane w 1968 roku podczas ekumenicznego zjazdu w Uppsali: „Bez Ducha Świętego Bóg jest daleko, Chrystus jest przeszłością, Ewangelia martwą literą, Kościół tylko organizacją, władza panowaniem, posłannictwo propagandą, kult przywoływaniem wspomnień, a postępowanie po chrześcijańsku moralnością niewolników”.

Podobnie myśli o polskiej rzeczywistości jeden z nestorów polskich teologów, ks. Józef Kudasiewicz:

„Dla nas chrześcijaństwo ogranicza się do nakazów i zakazów. [] Mówimy ciągle wiernym, czego Bóg od nich żąda, natomiast nie uczymy ich o tym, czym ich Bóg obdarzył w Chrystusie, jedynym Zbawicielu. Więcej dobrego można wykrzesać z wiernych jednym dobrym kazaniem o Trójcy Świętej niż mówieniem cały rok o tym, czego Bóg żąda, np. od chrześcijańskich małżonków. Spłaszczyliśmy i spłyciliśmy chrześcijaństwo tylko do jednego wymiaru moralnego, a zgubiliśmy wymiar w głąb. To jest największa herezja Kościoła polskiego”2.

To jednak nie wszystkie słabości wymienione w ankiecie Zespołu Laboratorium WIĘZI. Ewa Kusz, o. Jordan Śliwiński i Zbigniew Nosowski wskazują na zbyt silną obecność negatywnych ocen w języku kościelnym. Dyrektora Szkoły dla Spowiedników martwi „zbyt duży nacisk na krytykę tego, co jest niekatolickie, a za mały na pozytywną prezentację własnej tożsamości”. Ewa Kusz nazywa to koncentracją na języku nakazowo-zakazowym i na „normach wyrażonych nieatrakcyjnie”, co jedynie „odstrasza lub pokazuje wiarę jako coś, co jest anachroniczne, nieadekwatne do tego, co niesie współczesność z całym jej zawikłaniem, ale też wrażliwością”. Nosowski — słysząc narzekania na spoganienie w czasach współczesnych — zastanawia się nieraz, „kiedy były te mniej pogańskie czasy, za którymi tęskni kaznodzieja: czy w PRL, czy w okresie międzywojennym, czy też jeszcze wcześniej. Wszak każda epoka ma swoje specyficzne pogaństwo”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Język wiary i niewiary

Kościół w Polsce

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?