Czytelnia

Kościół w Polsce

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Sławomir Sowiński

Zachęcamy po lektury polemiki z tym artykułem Kościół sam sobie szkodzi autorstwa Jakuba Pakulskiego oraz odpowiedzi autora Apolityczność z wyboru.

Sławomir Sowiński

Kościelna wieża w nowoczesnym mieście

Spór o Kościół, czyli o przestrzeń publiczną

„To jest mój dom, moja prywatność. To są moje przekonania. I kapliczka. Za nami jest ulica — to, co publiczne. A oddziela to wszystko płot. W Polsce bardzo często brakuje tego płotu” — barwnie opisywała w jednym ze spotów telewizyjnych znana pisarka i działaczka feministyczna. „Religia jest jak seks: sprawą prywatną, a nie państwową” — przekonywała znana profesor filozofii. Znany polityk z Lublina grzmiał natomiast, że po 10 kwietnia 2010 r. Kościół katolicki zawładnął przestrzenią publiczną, dlatego należy zakazać udziału księży w uroczystościach państwowych.

Te i podobne im głosy są nie tylko przykładem nowej fali krytyki Kościoła — lub, jak chcą niektórzy, nowej fali antyklerykalizmu — jaka rozlała się w Polsce po pamiętnych wydarzeniach na Krakowskim Przedmieściu z 3 sierpnia 2010 r. Widać w nich bowiem także, że gorące polskie spory o Kościół są dziś w dużej mierze sporem o kształt przestrzeni publicznej. Pojawiają się pytania o to, co jest prywatne, co państwowe, a co publiczne — i jak między tymi sferami wytyczać granice. Wydaje się też, że bez próby rozwiązania tych dylematów — a zwłaszcza bez próby dokładniejszego opisania charakteru owych odmiennych przestrzeni, które codziennie organizujemy, zamieszkujemy i przekraczamy — nie znajdziemy dobrych odpowiedzi na pytanie o miejsce religii w życiu demokratycznej, pluralistycznej wspólnoty.

Przestrzeń polskiego kompromisu

Zarówno dziś, jak i latach dziewięćdziesiątych — kiedy spory wokół Kościoła rozpalały dyskusje jeszcze gorętsze niż dziś — w głosach i opiniach najbardziej skrajnych da się dostrzec podobne, swego rodzaju dwuwymiarowe opisywanie świata społecznego.

Z jednej strony mamy takich, którzy krzycząc: „krzyż do kościoła”, przekonują, że ze względu na świeckość demokratycznego państwa należy zamknąć w domu religię i wszelkie przekonania. Z drugiej strony występują ci, zdaniem których, w polskiej tradycji i polskich warunkach, znaki i symbole religijne mają nie tylko charakter eschatologiczny, ale są także symbolem (substytutem) tego, co społeczne i polityczne. Podobnie było w latach dziewięćdziesiątych. Jedni wołali: „księża do kościoła”, drudzy w imię świadectwa i społecznego charakteru wiary domagali się państwa katolickiego. Nie wchodząc głębiej w spór z tymi skrajnymi poglądami, trzeba dostrzec łączące je przekonanie, że tam, gdzie kończy się świeckie państwo, od razu zaczyna się prywatność — tam zaś, gdzie ze swoją wiarą wychodzi się poza opłotki prywatności, niemal od razu wkracza się w domenę polityki.

Mniejsza o to, gdzie tkwią źródła takiej logiki; ile w niej spuścizny PRL-owskiej propagandy, która do perfekcji opracowała takie myślenie; ile ideowej wiary w moc sprawczą państwa; ile uproszczenia i myślenia „na skróty”. Ważne, że logika ta nie ma wiele wspólnego ani ze społeczną rzeczywistością, ani polską tradycją, ani — co najważniejsze — z duchem zachodniej demokracji, którą wspólnie usiłujemy obecnie budować i udoskonalać.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Kościół w Polsce

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Sławomir Sowiński

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?