Czytelnia

Kochać Kościół mimo wszystko - debata WIĘZI i Tezeusza

Kościół w Polsce

Andrzej Miszk

Kościół jako krzyż

Dramatyzm dzisiejszej sytuacji Kościoła w Polsce polega na tym, że — zachowując wciąż duże wpływy polityczne i kulturowe — przestaje on być, jako aksjologiczny punkt odniesienia, niekwestionowaną oczywistością dla Polaków i wydaje się tracić zdolność wyznaczania wspólnej przestrzeni sensu dla coraz bardziej pluralistycznego polskiego społeczeństwa.

Kryzys Kościoła w Polsce ujawnia się też w zaburzeniu proporcji jego obrazu w świadomości publicznej. Kościół mianowicie coraz częściej jest postrzegany nie jako wspólnota oddana misji ewangelizacyjnej, głosząca życiem i słowem Dobrą Nowinę Jezusa z Nazaretu, czy, jak w czasach PRL, jako oaza wolności i źródło społecznych nadziei — lecz jako mniej lub bardziej anachroniczny kostium tożsamościowy Polski tradycyjnej i zachowawczej oraz zinstrumentalizowany politycznie element prawicowych partii i radykalnych grup.

Najgłębszy dramat Kościoła w Polsce wydaje się jednak polegać na tym, że jego misja prawie w ogóle nie przebija się do środowisk niekatolickich, wobec których w samym Kościele narastają dystans i podejrzliwość, odwzajemniane zwykle gorliwie przez kręgi laickie i lewicowe. Własne problemy i nieumiejętność radzenia sobie z nowoczesnym światem sprawiają, że Kościół — postrzegany przede wszystkim jako instytucja religijna i formacja kulturowa — zaczyna przesłaniać samego Boga, który w Jezusie Chrystusie niesie zbawienie każdemu człowiekowi. Wydaje się, że Kościół w Polsce traci moc i blask służebnego wskazywania innym na transcendentną Tajemnicę.

Obrazowo można powiedzieć, że przed 10-20 laty nasz Kościół miał twarze Jana Pawła II i ks. Józefa Tischnera, w których pomimo cieni można było dostrzec epifanię Boga, piękna, dobra i świętości, przyjaźni i miłosierdzia wobec drugiego człowieka. Dziś nasz Kościół ma raczej twarze abp. Sławoja Leszka Głodzia i o. Tadeusza Rydzyka, w których ludzie spoza Kościoła widzą odstręczające maski obcego im klerykalnego aparatu. To przesunięcie publicznych ikon Kościoła katolickiego w zbiorowej świadomości Polaków pokazuje skalę wewnętrznej duchowej erozji i kryzysu, w którym się znaleźliśmy.

Spektakl „obrony krzyża” przed Pałacem Prezydenckim i towarzyszące mu reakcje w całym podzielonym kraju mogą być metaforycznym obrazem sytuacji Kościoła w Polsce i jego społecznego funkcjonowania. Oto tłum „obrońców” doprowadza do skrajności polityczną instrumentalizację krzyża, lekceważąc zupełnie moderujące głosy płynące z episkopatu i innych środowisk katolickich. Radykalizacja „obrońców krzyża” wywołuje postmodernistyczny happening uwłaczający krzyżowi i będący ogólnokrajowym sygnałem dla agresywnej sekularyzacji Polski. Biskupi wydają się dość bezradni: z jednej strony krytykują polityczną instrumentalizację krzyża, z drugiej zaś — uchylają się od rozwiązania problemu, podkreślając jego zasadniczo polityczny charakter. Dzieje się tak również z powodu uwikłań politycznych wielu biskupów — popierając jedną z partii, której zwolennicy „bronią” krzyża, nie potrafią oni stać się w tym sporze metapolitycznym arbitrem. Jednocześnie episkopat jakby nie zdawał sobie sprawy, że — poprzez preferowany w ostatnich latach sposób formowania polskiego katolicyzmu, z silnym akcentem narodowo-politycznym — jest w głównym stopniu odpowiedzialny za atmosferę, w której instrumentalizacja krzyża w sporze politycznym jest dopuszczalna. Większość polskich katolików obserwowała zaś tragikomiczne widowisko „obrony krzyża” z irytacją i zawstydzeniem, tracąc nadzieję na możliwość sensownej integracji katolickiej wiary z nowoczesną wrażliwością.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Kochać Kościół mimo wszystko - debata WIĘZI i Tezeusza

Kościół w Polsce

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?