Czytelnia

Kościół w Polsce

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Zbigniew Nosowski

Marek Rymsza

Kościół obywatelski, Z abp. Kazimierzem Nyczem rozmawiają Zbigniew Nosowski i Marek Rymsza, WIĘŹ 2009 nr 3.

Abp Nycz: Myślę, że pod tym względem ogromnie dużo po 1989 roku się zmieniło. Zakres społecznego zaangażowania Kościoła na poziomie lokalnym zależy generalnie od dwóch czynników — mówię to na podstawie empirycznego doświadczenia — od skali biedy i od zaangażowania liderów. Kiedy jako biskup przyjechałem do Koszalina w 2004 roku, w tamtejszej diecezji zastałem placówki parafialne Caritas — zawiązane i sformalizowane w sensie posiadania odrębnej osobowości prawnej — w prawie 60% parafii. Jakie były uwarunkowania tego fenomenu? Z jednej strony ogromne potrzeby społeczne ujawnione po roku 1989: na terenie diecezji znajdowało się m.in. bardzo wiele upadających PGR-ów. Z drugiej strony — postawa i zaangażowanie bp. Czesława Domina, biskupa koszalińskiego w latach 1992—1996. To był przewodniczący Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski nie tylko z nazwy. Gdy w Polsce otworzyła się możliwość działalności Caritas, po prostu założył Caritas diecezjalną z prawdziwego zdarzenia. Wysłał też dwóch księży na studia do Niemiec, aby przyswoili sobie doświadczenia niemieckie w tym zakresie. I równocześnie bardzo mocno namawiał księży, aby zakładali placówki Caritas w parafiach. Kiedy trzeba było rozprowadzać potrzebującym produkty żywnościowe finansowane ze środków unijnych (a było to duże przedsięwzięcie — kilka pociągów z żywnością), to w parafiach z placówkami Caritas nie było żadnych problemów organizacyjnych. A w pozostałych księża proboszczowie narzekali, że nie wiedzą, kto ma pomoc przyjąć, kto rozprowadzać itd.

Obecnie Caritas diecezjalne, zwłaszcza te posiadające status organizacji pożytku publicznego, mają naprawdę duże budżety, rzędu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu milionów złotych, pochodzące z różnych źródeł: ofiarności wiernych, środków wypracowywanych w ramach działalności gospodarczej i dotacji publicznych, głównie na prowadzenie dużych stacjonarnych placówek socjalnych. Wszystkie te środki trzeba mądrze wydać i w terminie rozliczyć, ale według odmiennych reguł te pochodzące z dotacji, te z subwencji celowej, czy te z jednego procenta. To musi być i jest działalność prowadzona profesjonalnie. Oczywiście, nie wszyscy uczą się w jednakowym tempie, ale generalnie sprawność zarządzania podnosi się.

Pamiętajmy jednak, aby nie patrzeć na społeczne zaangażowanie Kościoła tylko przez pryzmat dużych przedsięwzięć. Trzeba pamiętać i o dziełach mniejszych, za to licznych. Tylko część parafii utworzyła struktury Caritas, ale praktycznie w każdej funkcjonuje zespół charytatywny. I jeżeli parafia nie prowadzi działalności ciągłej, w postaci jakiejś placówki, to przynajmniej udziela wsparcia o charakterze doraźnym. Polega ono np. na fundowaniu kilkunastu czy kilkudziesięciu obiadów w pobliskiej szkole, przygotowywaniu paczek dla ludzi chorych rozprowadzanych przy okazji pierwszopiątkowych odwiedzin domów tych parafian przez księży, czy przy okazji świąt. Może to też być pomoc dla rodzin wielodzietnych. O tych inicjatywach trudno znaleźć informacje w różnych statystycznych zestawieniach na temat aktywności społecznej Polaków, ale jest to wielkie dzieło — wielkie, choć mało widoczne.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Kościół w Polsce

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Zbigniew Nosowski

Marek Rymsza

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?