Czytelnia

Kościół w Polsce

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Zbigniew Nosowski

Marek Rymsza

Kościół obywatelski, Z abp. Kazimierzem Nyczem rozmawiają Zbigniew Nosowski i Marek Rymsza, WIĘŹ 2009 nr 3.

Chociaż z drugiej strony ludzie nawet te małe dzieła zauważają i je szanują. Przykładowo we Włoszech obywatele mogą część należnego państwu podatku przekazać na rzecz inicjatyw dobroczynnych prowadzonych przez Kościół lub organizacje społeczne (na marginesie, nasz polski 1% jest wzorowany właśnie na rozwiązaniach włoskich i węgierskich). Kard. Carlo Maria Martini opowiadał mi, że gdy był ordynariuszem diecezji mediolańskiej, zauważył, że decyzje podatkowe obywateli są swoistym miernikiem społecznego zaangażowania parafii. Do konkretnej parafii na nabożeństwa może uczęszczać jedynie 10% mieszkańców, ale jeżeli parafia prowadzi szkoły, świetlice i inne dzieła charytatywne, to 75% mieszkańców przekazuje odpisy podatkowe Kościołowi. A jak w parafii nic się nie dzieje, to wtedy poziom alokacji spada do 30%, albo i niżej.

Pewna „wrażliwość miłosierdzia” nie zanika nawet przy daleko posuniętej laicyzacji społeczeństwa. Trzeba jednak za Benedyktem XVI podkreślić jeszcze jeden wymiar działalności charytatywnej: sferę motywacji. Przemawiając w Bawarii do swoich rodaków, papież pochwalił bardzo duże zaangażowanie charytatywne niemieckiego Kościoła. Ale dodał, że nawet wielka rzeka, gdy nie ma źródła, musi wyschnąć, nie może żyć tylko siłą dopływów. Działalność charytatywna Kościoła, jeżeli nie ma się sprowadzić do świeckiej filantropii, musi mieć swe źródło w żywej wierze w Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Także Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia tłumaczył, gdzie się kończy filantropia, a zaczyna miłość miłosierna.

Rymsza: Rzeczywiście, niemieckie parafie czasem są postrzegane jako żywe struktury, w których jednak aktywność koncentruje się w sferze społecznej, jakby kosztem sfery religijnej. Z kolei polskie parafie wielu osobom kojarzą się z miejscami kultu religijnego, w których jest jednak za mało aktywności społecznej. Czy zgodzi się Ksiądz Arcybiskup z taką opinią?

Abp Nycz: Odpowiadając, nie można abstrahować od uwarunkowań historycznych. Jeżeli diecezjom, parafiom i zakonom w 1951 roku odebrano na prawie czterdzieści lat szkoły, placówki pomocowe, szpitale, ochronki itp., to przez ten okres Kościół polski był niejako zepchnięty do sfery kultu. I dlatego pytanie należy postawić w ten sposób: jak wiele udało się nam w ciągu kilkunastu lat nadrobić? Proste porównania z sytuacją Kościoła w Niemczech czy we Włoszech nie są miarodajne dla oceny sytuacji w Polsce. Moim zdaniem, w wielu dziedzinach udało się zrobić dużo w stosunku do stanu z 1989 roku. W niektórych jednak, jak sądzę, zrobiliśmy krok do tyłu. Podam przykłady.

Na niedawnym spotkaniu zorganizowanym w ramach duszpasterstwa środowisk twórczych zaznaczyłem, że nie wykorzystaliśmy doświadczeń z okresu po stanie wojennym, kiedy kultura wysoka zastępczo przeszła do parafii i kościołów. Dobrze się stało, że po 1989 r. artyści mogli już wrócić do własnych instytucji: teatrów, kin, galerii, bo tam jest ich miejsce. Ale to cenne doświadczenie siedmiu-ośmiu lat współpracy nie zostało przez Kościół wystarczająco wykorzystane. Sfera religijna ma przecież swój wymiar kulturowy. Tutaj zrobiliśmy, moim zdaniem, krok do tyłu.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Kościół w Polsce

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Zbigniew Nosowski

Marek Rymsza

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?