Czytelnia

Kościół w Polsce

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Zbigniew Nosowski

Marek Rymsza

Kościół obywatelski, Z abp. Kazimierzem Nyczem rozmawiają Zbigniew Nosowski i Marek Rymsza, WIĘŹ 2009 nr 3.

Rymsza: Z badań porównawczych wynika, że poziom zaangażowania społecznego Polaków jest niski. Niektórzy socjologowie uważają jednak, że nie jest wcale tak źle, gdyż standardowe badania nie wychwytują wszystkich aspektów aktywności. A specyfiką Polski w porównaniu do krajów Europy Zachodniej (nie Wschodniej, bo ta pod tym względem bije nas na głowę) jest fakt, że zaangażowanie społeczne niekoniecznie koncentruje się w sformalizowanych strukturach pozarządowych, ale w ramach samopomocy sąsiedzkiej, w strukturach nieformalnych, ruchach i innych oddolnych inicjatywach. Co Ksiądz Arcybiskup na ten temat sądzi, obserwując społeczne zaangażowanie na poziomie parafii?

Abp Nycz: Myślę, że w okresie komunizmu tę aktywność było łatwo wyzwolić na zasadzie sprzeciwu. Przykładem było zaangażowanie parafian, i na wsi, i w miastach, na zasadzie pospolitego ruszenia, w budowę nowych kościołów, co było nie po myśli ówczesnych władz. Tego wymiaru zaangażowania społecznego na poziomie parafii obecnie nie widzę. Może dlatego, że potrzeby w dużej mierze zostały w tym względzie zaspokojone. Dzisiaj trudniej też budować kościół „systemem gospodarskim”, bo wymogi formalne związane z inwestycją budowlaną są nieporównanie większe.

Natomiast rozwijają się w Kościele przy parafiach ruchy religijne. Szacuje się, że jest w nie w Polsce zaangażowanych między 1,5 a 3 mln katolików. Ruchy te są liczne i niezwykle różnorodne. To ogromny społeczny potencjał, nie tylko religijny, chociaż trudno mówić, że uczestnictwo w tych ruchach ma charakter masowy. Podobnie trzeba patrzeć na prasę katolicką i katolickie wydawnictwa. Oferta jest duża i różnorodna, ale nakłady już nie, bo ludzie w ogóle znacznie mniej dziś czytają. Przecież prasę codzienną czyta zaledwie 15% dorosłych Polaków. A i ten procent wydaje się zawyżony, bo statystyki nabijają ci, którzy czytają więcej niż jedną gazetę. Sam do nich należę.

Rymsza: Pozwolę sobie zadać jeszcze jedno pytanie socjologiczne. Wśród badaczy kapitału społecznego w Polsce dominuje przekonanie, że mamy stosunkowo dużą zdolność budowania kapitału wiążącego. Podtrzymujemy więzi rodzinne, umiemy współdziałać z ludźmi podobnymi nam, szanujemy tradycyjne wspólnoty. Natomiast mamy nikłe umiejętności w zakresie budowania kapitału pomostowego, czyli więzi łączących ludzi z różnych środowisk, grup zawodowych czy o różnej pozycji społecznej. Jak to budowanie kapitału społecznego wygląda na poziomie parafii? Na łamach naszego kwartalnika Stanisław Burdziej stawia tezę, że polska parafia jest jednym z ostatnich miejsc, gdzie po 1989 roku nadal dochodzi do spotkania ludzi z różnych środowisk, i gdzie ci biedniejsi, czy w kategoriach rynkowych słabsi, mogą odgrywać role szanowane przez tych, którym się wiedzie lepiej. Jakie są doświadczenia Księdza Arcybiskupa w tym względzie?

Abp Nycz: Na podstawie moich doświadczeń, bo nie znam wyników badań socjologicznych na ten temat, powiem, że optymistyczny jest fakt, iż dzisiaj, kiedy się organizuje spotkanie na poziomie parafii czy diecezji i zaprasza ludzi z różnych grup społecznych, o różnym wykształceniu i profesji, to oni potrafią prawdziwie się spotkać. Kiedy byłem młodym księdzem, prowadziłem duszpasterstwo służby zdrowia. Gdybym wówczas zaprosił na spotkanie i lekarzy, i pielęgniarki, to byłoby ono z góry nieudane, bo albo jedni, albo drudzy w ogóle by nie przyszli.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Kościół w Polsce

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Zbigniew Nosowski

Marek Rymsza

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?