Czytelnia

Sekularyzacja

David Sullivan, Kościół stracił więcej niż Pan Bóg. Czy Polacy pójdą w ślady Irlandczyków?, WIĘŹ 2002 nr 3.

Skandale na tle seksualnym zachwiały fundamentami Kościoła. Najbardziej negatywne skutki w społeczeństwie wywołała jednak nie sama fala skandali, lecz reakcja na nią ze strony episkopatu i wyższych przełożonych. Biskupi przez wiele lat przemilczali bowiem te trudne sprawy. Ludzie uważali więc, że przez długi czas biskupom zależało przede wszystkim na losie zamieszanych w skandale księży, nie zaś na losie ofiar. Władze kościelne zaczęły reagować na problem dopiero wtedy, gdy zdały sobie sprawę, że nie można go już dalej tuszować.

Opinia publiczna uznała, że problemem jest nie tyle grzech kilku biskupów i księży, ile fakt, że sama struktura Kościoła umożliwia dokonywanie takich nadużyć przez duchownych i służy tuszowaniu zła, które czynią. Jeden z publicystów napisał: Skandale pozostawiły w ludziach uczucie, że duchowa droga życia jest sama w sobie pomyłką i że katolicyzm, jako system, nie wprowadza w czyn tych wartości, o których tak gorliwie naucza.11 Ludzie uznali, że Kościół jako instytucja jest dwulicowy i obłudny. Towarzyszyło temu wielkie rozczarowanie wiernych.12 Okazało się więc, że Kościół, który do lat sześćdziesiątych miał monopol na moralność, sam nie jest ponad krytyką.

Od czasu wyjawienia tych skandali środki masowego przekazu są na ogół negatywnie nastawione wobec Kościoła. Można jednak powiedzieć, że do pewnego stopnia sam Kościół przyczynił się do tak ostrej reakcji dziennikarzy. Skandale wzmocniły pozycję mediów, które stały się swoistymi sędziami moralności Kościoła i „obrońcami dobra wspólnego” przed tymże Kościołem.

Skandale nie są jednak główną przyczyną kryzysu. Wielu wiernych – gdy ich gniew już się ochłodził – potrafiło rozróżnić słabość pewnej grupy księży od wartości podstawowych Ewangelii. Ale osłabionemu na różne sposoby Kościołowi coraz trudniej jest poradzić sobie z nowymi wyzwaniami i prowadzić nową ewangelizację.

Wszystkie opisane zjawiska doprowadziły do wewnętrznego kryzysu w Kościele i wywołały poczucie rezygnacji u dużej liczby duchowieństwa. Kiedy jednak w 1998 r. biskupi irlandzcy złożyli Ojcu Świętemu wizytę ad limina, Jan Paweł II w swoim orędziu nie skierował pod ich adresem ani jednej skargi ni zarzutu. Papież zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji Kościoła w Irlandii i widzi, że wielu duchownych tej wspólnoty jest zmęczonych i załamanych. Czytając tekst przemówienia Papieża, widać, że chciał on przede wszystkim podnieść biskupów irlandzkich na duchu i zachęcić ich w tej trudnej sytuacji do wierności obowiązkom duszpasterskim. Zwracał się do nich z prośbą, by dodawali otuchy swoim księżom, którzy cierpią z powodu nowej kultury i skandali niektórych współbraci w kapłaństwie. A wychodząc z sali spotkania, Papież zawrócił do biskupów, podniósł swoją laskę i powiedział im: Corraggio!, tzn. „Odwagi!”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Sekularyzacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?