Czytelnia

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak

Kościół wśród rusztowań

Monika Przybysz: „Kościół w kryzysie? Crisis management w Kościele w Polsce”, Biblos, Tarnów 2008, s. 328.


Jeżdżę raz – dwa razy do roku pociągiem przez Kolonię do Paryża. W Kolonii mam przesiadkę. Zazwyczaj czekam pół godziny na szybkobieżny Thalys. Wystarcza, aby wpaść na chwilę do pobliskiej katedry. Byłem tam już wiele razy i nigdy, nawet podczas Światowych Dni Młodzieży, nie widziałem sędziwej nadreńskiej budowli bez rusztowań. I chyba nigdy nie wyglądała ona inaczej. Ten właśnie obraz przypomniał mi się podczas zorganizowanej przez ks. Józefa Klocha prezentacji książki Moniki Przybysz. Taki jest prawdziwy Kościół, myślałem – od początku żyje i rozwija się wśród rusztowań.

Niestety, przyszło nam żyć w jakimś eklezjologicznym rozdwojeniu. Dzisiaj nad Wisłą albo widzi się w Kościele doskonale ukończone dzieło, społeczność świętych, w tym zwłaszcza świętych, bezgrzesznych pasterzy (i dlatego odmawia się jakiegokolwiek mówienia o „kryzysie w Kościele”), albo patrzy się na niego tylko przez ciemne od smogu okna, nadwątlone kwaśnymi deszczami sterczyny i przybrudzone deski rusztowań. Monice Przybysz bliższy jest obraz Kościoła wśród rusztowań, Kościoła, który w każdym pokoleniu jest – według starej formuły reformacyjnej – „odnawiany i odnawiający się”.

Autorka, pracownik Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW w Warszawie, w mądry sposób spogląda na kryzys. Tak jak w dawnych cywilizacjach, „kryzys” oznacza u niej raczej „punkt zwrotny”, „moment domagający się decyzji”. Chiński ideogram tego słowa – przypomina – jest kombinacją dwóch znaczeń: „zagrożenie” i „szansa”, kryzys jest bowiem zarówno zagrożeniem, jak i szansą rozwoju. W Kościele natomiast wciąż boimy się tego słowa, widząc tylko jego negatywną stronę – synonim katastrofy, klęski. Boimy się, żeby nie okazał się – jak mawiał Nietzsche – „ludzki, za bardzo ludzki”. A przecież – przypomina Monika Przybysz – czołową ideą II Soboru Watykańskiego stało się aggiornamento – odnowienie, a Luigi Accattoli wskazał blisko sto wystąpień Jana Pawła II, w których ukazywał on „Kościół w kryzysie”, uznawał jego historyczne winy, prosił o przebaczenie za nie.

Ale zarządzanie kryzysowe w Kościele? W instytucjach eklezjalnych chętnie sięgamy po telefon komórkowy, korzystamy z internetu i przekazu mutimedialnego. Jeśli jednak chodzi o osiągnięcia public relationscrisis management, odczuwamy pewien dyskomfort. Może dlatego, że dziedziny te odnoszą się głównie do firm, przedsiębiorstw, agencji. A Kościół nie chce być widziany jako firma, agencja, przedsiębiorstwo. Boimy się również tego, że public relations i crisis management są mocno nastawione na kształtowanie wizerunku, strony zewnętrznej. A Kościół jest rzeczywistością teandryczną, „bożo-ludzką”.

Monika Przybysz proponuje: potraktujmy instytucjonalny aspekt Kościoła jako jego wizerunek, to, przez co człowiek – jak przez ikonę – dostrzega czy powinien móc lepiej dostrzegać boskość. I pytajmy, czy reguły życia, działania Kościoła w świecie są jasne jak prawidła „pisania” i „odczytywania” ikony. Boimy się wreszcie czarnego PR, nieetycznych zagrań związanych z promocją, marketingiem itp. Starając się zaradzić temu strachowi, autorka w swojej książce pokazuje, że w autentycznym PR bardzo zwraca się uwagę na aspekty etyczne, a także na rzeczy i słowa nam bliskie: wiarygodność, zaufanie, przejrzystość w komunikowaniu się, prawdomówność i traktowanie z godnością drugiej strony.

1 2 następna strona

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?