Czytelnia

Historia

Polacy - Żydzi

Izrael Gutman, Krzyk i cisza, WIĘŹ 2001 nr 4.

Z niemałym rozczarowaniem i zdumieniem czytałem obszerny artykuł nestora historii polskiego podziemia, prof. Tomasza Strzembosza „Przemilczana kolaboracja”. Autor stwierdza, że: Ludność żydowska, w tym zwłaszcza młodzież oraz miejska biedota, wzięła masowy udział w powitaniu wojska sowieckiego. Z bronią w ręku. Biedota żydowska z bronią w ręku… Słuchy i ogólnikowe oskarżenia, które Strzembosz gęsto przytacza, są wytworem fantazji i niegodne są ustosunkowania się do nich. Choć nie jest to jednoznacznie powiedziane, te sformułowania sugerują pewien bilans z Jedwabnem: wy nam – a więc i my wam!

Ciężko jest rozmawiać, gdy ciągle wracamy do tego, że „Żydzi, wszyscy Żydzi…”, do stereotypu wrogości, gdy pozostajemy na szlaku Burbonów: nic nie zapominamy i niczego nowego się nie uczymy. Ci, których boli pamięć nieszczęścia, a jest ich wielu w Polsce, drogo płacą za opublikowanie tu czy tam czyichś profanacyjnych porównań. I jak zwykle utarte stereotypy, z którymi trudno się rozstać, rodzą z drugiej strony stereotypy biegunowo przeciwstawne.

Uważam, że źródłem katastrof, dzikości i zagłady Żydów był rasizm w wersji hitlerowskiej, brutalna agresja niemiecka i nieludzki reżim okupacyjny. Najlepiej wyrażają to słowa Paula Celana w wierszu „Fuga śmierci”: Der Tod is ein Meister aus Deutschland – śmierć jest mistrzem z Niemiec.

Czy Polacy są narodem nieuleczalnych antysemitów? Nigdy tak nie myślałem i nie wierzyłem w to. Sądzę, że takie totalne określenie ma w sobie coś z plagi antysemityzmu. To prawda, że w szeregu ostatnich pokoleń antysemityzm zakorzenił się głęboko wśród Polaków, że istniał podczas wojny i okupacji, że dawał się ostro we znaki w czasie powojennym. Jego wyrazem są Kielce i fala zabójstw lat czterdziestych, jest też wypędzenie Żydów w latach 1968-1969, będące rezultatem porachunków odłamów partyjnych. Jednocześnie w honorowym poczcie Sprawiedliwych Świata, którzy z narażeniem, lub też z ofiarą swego życia i życia swych rodzin nieśli pomoc szczutym Żydom, jest stosunkowo wielka liczba Polaków. Oni czynili to bezinteresownie dla ludzi, których nie znali, żyli w ciągłej obawie i w nieustannym wysiłku. Ich los – nawet tych, którzy nie zostali wykryci przez Niemców – naznaczony był tragizmem. Zadanie ratowania Żydów było zapewne najtrudniejsze i najbardziej niebezpieczne właśnie w Polsce.

Nie uważam też, że za zbrodnie na Żydach odpowiedzialne są instytucje reprezentujące naród polski podczas okupacji: rząd na uchodźstwie w Londynie i akowskie podziemie w kraju, które – co prawda – niewiele dla ulżenia doli Żydów uczyniły.

Indywidualna wina – zbiorowa obojętność

Czy nikt nie jest zatem odpowiedzialny za masowy mord w Jedwabnem? Dużo już mówiono o odpowiedzialności indywidualnej albo ograniczonej odpowiedzialności lokalnej, szczegółowo rozważano aspekty odpowiedzialności i winy. Mówiono też o tym, że na narodzie i jego przyszłych pokoleniach nie ciąży odpowiedzialność za grzechy dalekich miasteczek.

Myślę, że taki sposób oceniania odpowiedzialności jest mylny. Istnieje odpowiedzialność osobista złoczyńców – i jest ona jedną stroną medalu. Nie da się jednak zaprzeczyć, że złowroga siła tego, co stało się w Jedwabnem, wykarmiła się rozpowszechnioną niechęcią do Żydów. Ta wrogość, która w Polsce doszła do szczytu w latach trzydziestych, kazała widzieć w Żydach, żyjących w tym kraju od stuleci, zagrożenie dla państwa, zagrożenie które należy wyeliminować. Ten antysemityzm nie był tylko importem z zewnątrz, wyrósł na polskiej glebie, w polskiej, domowej rzeczywistości.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Historia

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?