Czytelnia

Psychologia a duchowość

Zbigniew Nosowski

Ewa Kusz

Ksiądz, czyli człowiek
Psycholog wobec terapii osób duchownych

Z Ewą Kusz rozmawia Zbigniew Nosowski

– Jako psycholog przyjmujesz księży i zakonnice, prowadzisz ich terapię. To bardzo specyficzna grupa osób. Czy psychologowi trudniej pracować z księdzem niż z innymi ludźmi?

– Gdy kilkanaście lat temu kolega ksiądz poprosił mnie o to, abym podjęła się terapii innego kapłana, który potrzebował pomocy, zrodził się we mnie sprzeciw: Jak to? Ja mam się zajmować terapią księży? Szukając przyczyn swojego oporu, uświadomiłam sobie, że patrzę na kapłanów nie jak na zwykłych ludzi, ale przez pryzmat ich roli czy funkcji, jaką pełnią. Kapłan czy tym bardziej biskup to pasterz, przewodnik. Dużo i pięknie mówią na ten temat dokumenty kościelne, które jednak charakteryzują cel, ideał, a nie opisują realnej osoby. Jak więc ja mam pomagać kapłanowi? Toż to odwrócenie ról! Wtedy mocno doświadczyłam i niejako egzystencjalnie zrozumiałam, że ksiądz to też człowiek. Kolega podkreślił też, że ważne jest, kim ja jestem, że rozumiem ten świat, ten sposób życia, gdyż żyję tymi samymi wartościami. W ten sposób zaczęła się moja praca terapeutyczna z kapłanami i osobami konsekrowanymi.

– A jak to wygląda z drugiej strony? Księdzu zapewne trudniej przyjść do psychologa…

– Kapłan przychodzący do psychologa po pomoc dla siebie przeżywa wiele trudności. Oto on, który powinien pomagać innym, sam jest bezradny wobec siebie i swoich problemów. Już sama świadomość księdza, że jako kapłan nie radzi sobie i potrzebuje pomocy, jest dla niego wewnętrznie trudna do przyjęcia – konfrontuje go to z jego niedoskonałością, słabością, kruchością, realnymi problemami, niedostawaniem do ideału, którym ma być. Wywołuje to nierzadko narastające poczucie: „nie nadaję się”.

Wewnętrzne przeżywanie trudu wzmocnione jest także presją środowiska kapłańskiego. Podam konkretny przykład  w ubiegłym roku, podczas zajęć formacyjnych dyskutowałam z grupą księży, którzy z głębokim przekonaniem twierdzili, że kapłan czy siostra zakonna korzystający z pomocy psychologa to osoby, które zapewne przestały się modlić. Dopytywali się, czy ja pytam o to, gdy ktoś taki do mnie przychodzi. Według nich, można korzystać z pomocy, ale bardziej psychiatrycznej niż psychologicznej, gdy zdarzy się już choroba psychiczna. Wtedy – trudno, nie ma wyjścia. Natomiast wizyta u psychologa jest dla osób słabych, nieradzących sobie – czyli nie dla środowiska kapłańskiego.

Nierzadko takie opinie – w zależności od środowiska – występują z mniejszym lub większym nasileniem. Jak więc ksiądz ma przyznać się, że potrzebuje pomocy psychologa, gdy z jednej strony sam wewnętrznie nie umie pogodzić się z tym, że „sobie nie radzi”, a z drugiej nie chce za takiego uchodzić we własnym środowisku? Ci zatem, którzy po pomoc przychodzą z własnej inicjatywy – a nie dlatego, że posłał ich przełożony – już najczęściej przeszli przez ten próg mierzenia się z obrazem samego siebie. Mają już kawałek drogi za sobą, nierzadko spowodowany np. problemami somatycznymi czy też depresją lub innymi doświadczeniami, które nie pozwalały na normalne funkcjonowanie i życie.

1 2 3 4 5 6 następna strona

Psychologia a duchowość

Zbigniew Nosowski

Ewa Kusz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?