Czytelnia

Psychologia a duchowość

Cezary Gawryś

Katarzyna Jabłońska

Ksiądz w konfesjonale i na kozetce, Z Jackiem Prusakiem SJ rozmawiają Katarzyna Jabłońska i Cezary Gawryś, WIĘŹ 2004 nr 2.

– Oczywiście niesie ryzyko. Można swoją wiarę zredukować do psychologii. Można wpaść w pychę i uważać, że jest się samemu wolnym od problemów, bo się je zna i rozumie u innych, albo dlatego, że znajomość psychologii chroni przed problemami. Sądzę, z perspektywy lat i własnych doświadczeń, że na problemy egzystencjalne i inne jestem skazany tak samo jak każdy inny śmiertelnik. Psychologia wcale mnie przed nimi nie chroni, przeciwnie – na niektóre mnie znacznie szybciej otwiera. Zdaję sobie bowiem sprawę, że one istnieją, że nie mogę ich inaczej nazywać i że nie mogę sam sobie pomóc. Tak jak będąc księdzem, nie mogę się sam przed sobą wyspowiadać, tak samo jako ksiądz-psycholog sam sobie pomóc nie mogę. Freud kiedyś powiedział, że gdyby wystarczyła własna autoanaliza, to na świecie nie byłoby neurotyków. Spędziłem dwa lata „na kozetce”, i dlatego dla mnie tytuł „Między konfesjonałem a kozetką” to nie jest metafora – wiem, co to znaczy siedzieć w konfesjonale i wiem, co to znaczy leżeć na kozetce... Wiem, że są problemy, które księdzu-psychologowi łatwo byłoby trzymać w ramkach „życie duchowe”, a one są psychologiczne. Wymaga od niego wielkiej pokory przyjęcie ich jako takich i niepodejmowanie prób radzenia sobie z nimi samemu z różańcem w dłoni.

Fakt, że poddałem się psychoanalizie, też był podjęciem ryzyka. Mogłem przez to odejść od wiary. W trakcie psychoanalizy wszystkie odpowiedzi mocno zakwestionowałem. Po latach korzystania z psychoanalizy wiem, że większość moich wyborów życiowych, łącznie z kapłaństwem, była uwarunkowana psychologicznie. Mnie nigdy nie spotkał Pan Bóg na ulicy i nie powiedział: „Słuchaj, ja chcę, żebyś ty był księdzem!” Teraz wiem, dlaczego z pewnych rzeczy w życiu zrezygnowałem. Ale czy mogę powiedzieć, że moje powołanie nie jest autentyczne, ponieważ jest uwarunkowane? Pytanie brzmi, czy chcę ponosić konsekwencje i koszta podjętych decyzji, wierząc, że one jednak mają związek z Panem Bogiem. Nie wymyśliłem sobie mojego powołania. To był długi proces, który został ostatecznie potwierdzony przez Kościół. Czy „narracja psychologiczna” naszego życia wyklucza Opatrzność Bożą? Gdybym teraz, chcąc uniknąć przeżywania krzyża i samotności związanych z wyborem kapłaństwa, postanowił z niego zrezygnować, usprawiedliwiając się, że tamta moja decyzja była uwarunkowana psychologicznie, to... problematyczne jest dla mnie, jak ja patrzę na Pana Boga?

Uważam zresztą, że życie zakonne i kapłaństwo można zacząć serio przeżywać w każdym momencie. Idąc do seminarium, młody człowiek przeżywa swoje powołanie z perspektywy ideału. On bardziej wie, kim chce być, niż kim jest, bardziej chce coś robić, niż gotów jest otworzyć się na Pana Boga. Ale nawet jeśli wstąpił do seminarium czy zakonu nieświadom swoich rzeczywistych motywacji, to wcale nie znaczy, że jego powołanie przez to nie jest autentyczne. Istnieje droga rozpoznawania swego powołania, ale na bycie księdzem trzeba się zdecydować. Dopiero kiedy pojawią się kryzysy kapłańskie, kiedy wyświęcony na księdza człowiek w pełnej wolności uzna, że tu i teraz nic nie stoi na przeszkodzie, by był kapłanem, dopiero wtedy naprawdę zaczyna się jego kapłaństwo. Psychoterapia, tak jak ja ją rozumiem, z jednej strony otwiera więc przestrzeń wolności, z drugiej strony jest przygotowaniem do „opłakania” tego, czego się nie ma, co się mieć mogło, a czego się mieć nie będzie. Ksiądz jest też człowiekiem i musi „opłakać” swoje. Terapia pozwala mu „opłakać” to samemu, albo stwarza mu szansę, by „opłakał” to z kimś innym.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Psychologia a duchowość

Cezary Gawryś

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?