Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Kultura zaufania

Z prof. Piotrem Sztompką rozmawia Tomasz Wiścicki

Więź: Czytając Pana książkę o zaufaniu miałem wrażenia ambiwalentne. Z jednej strony trudno się z czymkolwiek nie zgodzić – zasadnicze znaczenie zaufania dla funkcjonowania więzi społecznych jest oczywiste, potwierdzone przez potoczne doświadczenie, z drugiej jednak strony to samo doświadczenie podpowiada, że świat przedstawiony przez Pana Profesora wydaje się mocno wyidealizowany. Ludzie często zachowują się tak, jakby nie przejmowali się tym, czy zbudują zaufanie do siebie, mimo że teoretycznie leży to w ich dobrze pojętym interesie. Kiedy na przykład w renomowanym sklepie sprzedawca odmawia uznania mojej ewidentnie słusznej reklamacji, moje zaufanie do tej firmy wali się w gruzy. Nie dość, że moja noga więcej tam nie postanie – jeszcze będę innym opowiadał, co mnie tam spotkało. A jednak sprzedawca to robi, choć teoretycznie dużo bardziej opłacałoby mu się moją reklamację uznać. Każdy jest w stanie podać mnóstwo podobnych przykładów. W jakim więc stopniu tego rodzaju analiza zaufania jako czynnika więziotwórczego, który pozwala żyć w społeczeństwie, jest modelem idealnym, a w jakim opisuje rzeczywistość?

Piotr Sztompka: Ma Pan rację, że jest to pewna konstrukcja, typ idealny, w warunkach nieuwzględniających mnóstwa innych czynników, które mogą wpływać na ludzkie zachowania. Społeczeństwa ogromnie się różnią pod względem aplikacji tego idealnego modelu do rzeczywistości. Międzynarodowe badania nad systemami wartości różnych społeczeństw, prowadzone bardzo szeroko od wielu lat głównie przez Amerykanów, pokazują ogromne spektrum społeczeństw, w których takie wartości jak zaufanie, lojalność, solidarność, wzajemność, podstawowe formy więzi moralnych, są zakorzenione w kulturze w bardzo różnym stopniu. Przykładem społeczeństw stosunkowo bliskich modelu, który opisuję, są kraje skandynawskie, zwłaszcza Szwecja, Dania, Norwegia, w mniejszym trochę stopniu Finlandia, poza tym Holandia, do pewnego stopnia Szwajcaria. Na drugim biegunie są różne kraje Ameryki Łacińskiej, a na samym dnie różne kraje afrykańskie. Model ten można także przykładać do zmian w ramach jednego społeczeństwa.

Moja odpowiedź na pytanie, czemu tak się dzieje, opiera się na rozumowaniu historycznym. W moim przekonaniu socjologia bez historii jest martwa, nie jest w stanie zrozumieć zjawisk społecznych. Życie społeczne jest bowiem bardzo głęboko osadzone w historii i długie trwanie procesów dziejowych wpływa na to, co widzimy dzisiaj, w sposób niekiedy zupełnie niespodziewany. W niektórych krajach dzięki różnym szczęśliwym okolicznościom historycznym wytworzyło się zjawisko, które określam jako kulturę zaufania, a w innych się ono nie wytworzyło.

Kultura zaufania jest czymś innym niż suma indywidualnych relacji między jednostkami. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że mówimy o zaufaniu przede wszystkim między dwiema osobami, w relacji intymnej, domowej, rodzinnej, w zakładzie pracy, w sklepie. Jest to relacja jednorazowa, która realizuje tę wartość, pozwalając zasadnie przypuszczać, że drugi nas nie oszuka. W socjologii bardzo istotne jest przeniesienie tego rozumowania na inny poziom – taki, gdzie zaufanie staje się regułą społeczną, obdarzoną pewną wartością o charakterze normatywnym. W społeczeństwie czy innej mniejszej zbiorowości uznaje się, że dobrze jest ufać innym i – co jest tego korelatem – dobrze jest wypełniać zobowiązania i realizować oczekiwania innych ludzi. Gdy ludzie nabierają przekonania, że można ryzykować, ufając innym, bo w większości życiowych sytuacji się to sprawdza, dzielą się tym przekonaniem z innymi. Następuje ucieranie się kulturowych przekonań w rozmowach, ale także w literaturze czy mediach, i wytwarza się klimat zaufania, albo też przeciwnie – klimat cynizmu i nieufności.

1 2 3 4 5 6 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?