Czytelnia

Kościół jest kobietą

Marta Titaniec

Kościół jest kobietą - ankieta


Cieszy mnie to, że ecclesia semper reformanda – to daje nadzieję na przyszłość i pozwala działać, wierząc, że ma się od czynienia z materią, która jest żywa, a co za tym idzie można mieć wpływ na to, jaki będzie miała kształt w przyszłości.

Dziwię się, że Jezus był bardziej odważny niż ci co Go naśladują. Przecież wychowywał się w kulturze, gdzie kobieta miała swoje bardzo określone miejsce, niekoniecznie eksponowane. I nie łamał zwyczajów dla samego łamania. Po pierwsze wytyczał pewien kierunek dla tych, którzy mieli Go naśladować, a po drugie po prostu potraktował osoby płci żeńskiej według godności ludzkiej.

Kościół hierarchiczny boi się kobiet, ubierając swój lęk w poglądy ocierające o stereotypy. Nie wie jak potraktować, więc lepiej nie mieć specjalnie zadań dla nich, lepiej ich nie słuchać, bardziej niż do nich, mówić o nich…Czasami mam wrażenie, że kobieta to gorzej niż osoba świecka w Kościele. Osoba świecka ma już miejsce w miarę zdefiniowane. Dla kobiet jeszcze tego nie przewidziano. Na razie tylko odważne wytyczają swoją miejsce, często jeszcze będąc pionierkami.

Kościół to też przestrzeń społeczna. Chciałabym jako katoliczka znaleźć przestrzeń w Kościele, gdzie będę mogła się „wyżywać” z moimi umiejętnościami, kwalifikacjami i mocnymi stronami. Chciałabym być w Kościele aktywna i dawać to, co mam najlepsze… Mam taką okazję w życiu zawodowym – tak po prostu według kwalifikacji. W Kościele jestem najpierw oceniana według płci... Próbuję być chrześcijanką w świecie i próbuję być kobietą w Kościele – zauważoną ze względu na płeć i nie od razu przez to przypisaną do roli „służebnej”.

Ostatnio usłyszałam od działacza katolickiego, że zakonnica bezhabitowa, ładnie uczesana, gustownie ubrana to nie zakonnica. „Eee, co to za zakonnica”. A jaka ma być? Nie chce mi się oglądać kobiet, które idąc do zakonu zmieniają barwę głosu na bardziej cichy, anielski, są wycofane, usłużne, gdzieś ciągle daleko...dlaczego? Czy tak same siebie postrzegają, czy gdzieś podskórnie czują, że tego się od nich oczekuje. Chciałabym, żeby mój Kościół stworzył przestrzeń gdzie właśnie bycie sobą będzie wartością.

Marzy mi się, żeby mówiąc o kobiecie w Kościele wyjść poza obszar kuchni. Chciałabym, żeby myśląc o roli kobiety w Kościele nie było od razu asocjacji z kucharką w seminarium duchownym, no ewentualnie z lektorką języka obcego …

Wierzę, że tak jak przyszła pora by chrześcijaństwo wyszło z kruchty i było na miarę „aggiornamento”, tak my w myśleniu niektórych wyjdziemy z kuchni. I nie dlatego, że na to zasługujemy czy nie, wyjdziemy dlatego że tak ma być.

Nie chcę „walczyć” o prawa kobiet w Kościele. Walczą i domagają się ci, którzy czują się mniejszością. Chcę być w Kościele kobietą i nie udowadniać, że coś mi się z tego tytułu należy. Po prostu chcę być.

1

Kościół jest kobietą

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?