Czytelnia

Kościół jest kobietą

Piotr Cywiński

Kościół jest kobietą - ankieta


Czy polskie kobiety mają problemy z Kościołem? Czy Kościół w Polsce ma problemy z kobietami?

Sądzę, że w tym jednym pytaniu zawiera się kilka różnych płaszczyzn. Kim zupełnie innym w Kościele jest leciwa dewotka, kim innym licealistka na Oazie, a kim jeszcze zupełnie innym osoba konsekrowana czy zakonnica. Są to tak różne stany i tak różne miejsca, że wręcz więcej chyba u nich jest kwestii partykularnych, niż wynikających z kobiecości tych osób. W moim przekonaniu problem istnieje. I trudno, by nie istniał, w sytuacji, w której – tylko dla przykładu – zakonnice są bardzo często sprowadzone do a) sprzątaczek, b) kucharek, c) młynków modlitewnych. Nierzadko w dodatku, w tej niestety kolejności. Żyjemy w czasach, w których nadal stawia się pytanie o możliwość dziewczęcej służby do mszy. Nic w tym oczywiście nowego, ten problem tkwi w sakralizacji sytuacji kulturowej sprzed 2000 lat. Problem objawia się już w samym braku pomysłu na kobiecość w Kościele. Cnoty Maryi, które się proponuje, to – w uproszczeniu – posłuszeństwo i dziewictwo. Jest to nieadekwatne do dzisiejszej kultury i – co ważniejsze – równie nieadekwatne do obiektywnego powołania większości kobiet. Wśród świętych dominują mężczyźni. W hierarchii, w teologii, w procesjach, w funkcjach, nawet wśród świeckich w radach i zespołach Konferencji Episkopatu – także. I nie chodzi mi o postulat bezsensownych i poniżających parytetów płciowych. Ale dominacja ta ujawnia rzeczywiste spojrzenie szerokich gremiów na rolę, atrybuty i potencjał kobiet. Kobiety generalnie nie głoszą homilii, jakby nie miały mowy, nie rozdają komunii, jakby rąk nie posiadały, nie są na stanowiskach decydenckich, jakby powaga decyzji miała na tym stracić. Natomiast trzeba dla uczciwości zauważyć, że jakieś zmiany powolne postępują. Staszka Grabska miała doktorat z teologii. Za nią kolejne świeckie kobiety. Natomiast jej wyczyn nadal jest ukazywany, jako wyczyn - samo to świadczy o chorobie systemowej.

Czy i na ile problemy Kościoła z kobietami są częścią problemów ze świeckimi?

Nie, to coś innego. Nie mieszałbym tych wątków. Kobieta przez całe wieki była po prostu czymś złym, a przynajmniej groźnym. Symbolem lubieżności, pożądliwości, upadku. Tekstów homiletycznych czy egzegetycznych na ten temat jest całe mnóstwo. Nie bywała ani Królem, ani Prorokiem, ani Kapłanem. Z resztą, Mężem Stanu też nie. W dodatku, czym głębsza była jej rola kościelna, tym mniej była afirmowana. Kobieta świecka jest nawet dziś traktowana bardziej podmiotowo od zakonnic, które często pozostają same ze zdecydowanie przewartościowanym poleceniem pokory i posłuszeństwa. Także kwestia kobiet w Kościele jest problemem samym w sobie nie mającym nic wspólnego z odrębną kwestią – świeckich.

Co zrobić, żeby było lepiej? Od czego zacząć?

Nie mam najmniejszych złudzeń, że dopóki księża nie będą się normalnie żenić i zakładać rodzin, to nie zmieni się spojrzenie na a) celibat (co fundamentalne nie tylko dla świeckich, ale równie ważne dla zakonników); b) kobietę. Bez tego nie dobrniemy do pożądanej normy.

1

Kościół jest kobietą

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?