Czytelnia

Maria Rogaczewska

Maria Rogaczewska, Lewicowa wiara a chrześcijańska rewolucja, WIĘŹ 2007 nr 7.

Wreszcie ostatnim tematem do rozmowy dla lewicy i Kościoła, o którym chcę tu powiedzieć, powinna być kwestia kobieca. Zacząć trzeba od tego, że lewica mogłaby podjąć refleksję nad faktem, który jest tak elementarny, że niemal nikt się nad nim systematycznie nie zastanawia. Otóż religia jest — w Polsce i w Europie — domeną kobiet. To one stanowią większość praktykujących, filar aktywności parafialnej i organizacji religijnych. Wiele kobiet właśnie tam odnajduje swoją jedyną „sferę publiczną”, sferę dialogu z innymi, włączania się, współdecydowania — zwłaszcza wówczas, kiedy nie chcą i nie są w stanie wkraczać do sfery politycznej rządzonej przez męskie kody i brutalne reguły gry, które stosuje także — bezrefleksyjnie — polska lewica. Po drugie, z faktem przywiązania kobiet do sfery religijnej wciąż niewystarczająco liczą się polskie feministki i to stanowi być może klucz do ich problemów w komunikacji z Polkami. Interpretują one to przywiązanie w kategoriach zniewolenia, zamiast dostrzec w nim wehikuł kobiecej partycypacji i aktywności. Zamiast krótkowzrocznie utożsamiać religię i przemoc wobec kobiet, działaczki kobiece mogłyby bardziej świadomie odnieść się do fermentu, jaka obecnie przenika sferę religijną. Dopiero w kilku ostatnich dekadach — dzięki nauczaniu ostatnich papieży i rozkwitowi teologii feministycznej — następuje w katolicyzmie obudzenie się kobiecej świadomości i uznanie kobiecej autonomii. Po trzecie wreszcie, współpraca byłaby wręcz konieczna w przypadku problemów, które przekraczają granice państw — jak przemoc wobec kobiet i handel żywym towarem. Tutaj niezbędny jest dialog i wymiana dobrych praktyk — a także uczenie się od siebie nawzajem — między inicjatywami katolickimi i świeckimi.

Zbawienie nie z tego świata

Uważam, że utożsamienie partii czerpiących ze źródła, jakim jest religia, z partiami prawicowymi czy konserwatywnymi, które starają się zachować jak najwięcej z przeszłości i są pełne obaw przed nowoczesnością — jest powtórzeniem błędu utożsamiania religii z konserwatywnym sposobem myślenia. Istotą religii jest przecież profetyczność, co najlepiej można pokazać na przykładzie dokumentów II Soboru Watykańskiego oraz nauczania społecznego Jana Pawła II.

Czy, i w jakich sprawach Kościół i lewica mogą być razem? Celem tego tekstu było wskazanie obszarów problemowych, w których mogą się one nawzajem inspirować. Bezpośrednia współpraca być może nie jest osiągalna, przede wszystkim dlatego, że lewica wciąż wierzy w moc hobbesowskiego Państwa-Lewiatana jako podstawowej agendy zaprowadzania sprawiedliwości. W wielu sferach Kościoł i państwo są po prostu rywalami i konkurentami. Jak pokazuje w swoich książkach brytyjska socjolog religii Grace Davie, rozwój państwa opiekuńczego przebiegał równolegle z marginalizacją religii. Państwo opiekuńcze po kolei anektowało te funkcje, które wielu ludzi przez wieki przyciągały do religii. Ten historyczny proces przyczynił się do obecnego stanu, w którym wierzący i praktykujący chrześcijanie stanowią w Europie Zachodniej mniejszość. Paradoksalnie, pozwala to im wrócić do autentycznych inspiracji ewangelicznych; Kościół jest w stanie „ze swego skarbca wydobywać rzeczy stare i nowe”, jak mówi Pismo (Mt 13,52). Jako mniejszość, mogą łatwiej wejść w rolę krytyczną i prorocki dystans do tego, co stanowi „oczywiste prawa” tego świata.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Maria Rogaczewska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?