Czytelnia

Jerzy Sosnowski

Jerzy Sosnowski

Lojalni, niezadowoleni

„Dlaczego ty właściwie jesteś katolikiem, skoro ciągle narzekasz?” zapytała moja żona po niedzielnej mszy, gdy znowu pozwoliłem sobie na niedługą, ale krytyczną refleksję na temat wysłuchanej właśnie homilii. I wtedy przyszła mi do głowy opowieść o telewizji kablowej.

*

W kamienicy, gdzie mieszkamy, sygnał telewizji kablowej dostarcza od zawsze firma nazwijmy ją: K-net. Zdaje się, że gdybyśmy bardzo chcieli, moglibyśmy wypowiedzieć jej umowę i poszukać innych możliwości: przede wszystkim postawić na balkonie talerz do odbioru satelitarnego, mając niejako na własną rękę bezpośrednie łącze z satelitą na niebie (ba, tylko że trzeba by antenę nastawić na właściwy kierunek; znam paru, którzy twierdzą, że im się udało, ale mogą zmyślać). Czasami widujemy ogłoszenia innych operatorów sieci kablowych, którzy w dodatku w innych dzielnicach miasta cieszą się dużą renomą; ale tu, w naszej kamienicy, trzeba by najpierw dodzwonić się do nich, dogadać z technikiem, który by nas przyłączył, wcześniej odciąć się od K-net Sporo zachodu, niepewny skutek i poczucie zdrady — składniki nieopłacalnej inwestycji.

Z drugiej strony muszę wyznać, że w wyniku pewnych zaszłości w K-net dostaliśmy się na czarną listę klientów, w rezultacie czego mamy wprawdzie prawo do odbioru sygnału, ale nie przychodzą do nas technicy nawet w przypadku oczywistych awarii: sami musimy sobie radzić. A z jakością sygnału bywa rozmaicie. Czasem obraz jest świetny i doskonały dźwięk; ale zdarza się, że obraz śnieży, a zamiast głosów bohaterów filmu czy dziennikarzy prowadzących audycje, słychać jedynie szum. Niestety, przy braku ekipy, która by przyszła i poprawiła połączenie, nie możemy być pewni, czy to na pewno wina operatora — urządzeń nadawczych, zainstalowanych łączy lub gniazdek — czy też po prostu nasz telewizor wymaga generalnego remontu, nie mówiąc o tym, że ostatecznie nie da się wykluczyć, iż taki właśnie zaśnieżony obraz i zaszumiony głos stanowi zamysł artystyczny twórcy programu. Nawet dzwoniliśmy na infolinię, ale tam tylko nagrany głos zapewnia, że firma K-net jest wiodącą tego typu firmą w Polsce i zawsze dostarcza klientom usługi najwyższej jakości.

Niektórych kanałów telewizyjnych, które naszym zdaniem oczywiście powinny znajdować się w ofercie, nie możemy się doczekać, choć jesteśmy prawie pewni, że kiedy podpisywaliśmy umowę, sugerowano nam, iż zostaną lada moment podłączone. Inne z kolei kanały drażnią nas niewymownie i zupełnie nie rozumiemy, dlaczego musimy za nie płacić. Bywa, że częstotliwości poszczególnych programów nachodzą na siebie i wtedy zdarza się, że oglądamy Winnetou z dubbingiem ze Stawki większej niż życie (zgadza się jedynie wtedy, gdy Old Shatterhand woła do złego kowboja Hände hoch!, wprawdzie głosem Brunnera, ale tak jak w oryginale).

Co najlepsze, wyczytaliśmy w osiedlowej gazetce, że istnieje pewna grupa pracowników K-net, którzy uważają, że jedynym rozsądnym środkiem, który by zapobiegał podobnym przypadkom, jest zrezygnowanie z nadmiernej liczby kanałów, to znaczy sprowadzenie oferty do Jedynki i Dwójki, nawet bez TVP Info. Tak było kiedyś, wywodzą, i tak powinno zostać. Inna grupa, o wiele mniej liczna, chciałaby od razu zastąpić wszystko emisją cyfrową, ale nas nie stać byłoby chyba na dekoder, nie mówiąc o tym, że technicy pewnie znowu nie chcieliby przyjść, a ja już raz majstrowałem sam przy kablu i nie skończyło się to najlepiej (prawdę mówiąc, to wówczas wpisano mnie na listę klientów, którym się nie oferuje pomocy technicznej). Krótko mówiąc, ani miłośnicy przeszłości, którzy chcieliby ograniczyć ofertę K-net do dwóch kanałów, ani entuzjaści cyfryzacji nie budzą naszego entuzjazmu.

1 2 3 następna strona

Jerzy Sosnowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?