Czytelnia

Ciało

Małgorzata Wałejko, Silny potrzebuje słabego, WIĘŹ 2009 nr 7.

Ks. Woroniecki pamięta z pracy w hospicjum umierającą na oczach córki matkę, która swoje odejście zaplanowała punkt po punkcie, chcąc przy okazji własnego przejścia i ją przeprowadzić na stronę trwałych i nieprzemijających wartości. Umówiła córkę na rozmowę z księdzem, przygotowała do spowiedzi, pomogła w pojednaniu z mężem. Gdy jej plany zostały zrealizowane — umarła.

Przyparci do muru

Bardzo ważne jest, aby medytując moc rodzącą się ze słabości, nie próbować ubierać zła cierpienia w szatki dobra i błogosławieństwa. Tadeusz Gadacz w Liście do Jacka Hołówki pisał:

„nie usiłuję usprawiedliwiać cierpienia i nie sądzę, by można i trzeba było nadawać mu sens. Cierpienie jest złe i niczemu nie służy. I dlatego właśnie, że jest złe, wierzę, że Bóg ma w nim udział nie po to, by je usprawiedliwić, lecz by włączyć się w solidarność wstrząśniętych. [] Jednak sądzę, że głęboko ludzkie jest przezwyciężanie go9”.

Słabość pozostaje nadal słabością, ona nagle nie znika. Namacalna słabość, np. w wymiarze fizycznym, pozostanie i trzeba pogodzić się z tym ograniczeniem, nie próbować żyć jak osoby tej słabości pozbawione. Może ona stać się siłą w innym wymiarze, np. duchowym lub emocjonalnym, ale nie jest to proces automatyczny, który zawdzięczamy cierpieniu. Zawdzięczamy go naszemu przezwyciężaniu cierpienia.

Tadeusz Sobolewski opowiada o trudnym dojrzewaniu jego córki Celi. O jej samotności. Do niedawna żyjąca beztrosko w świecie fantazji, prowadząca rodziców za sobą udzielała im swojego szczęścia i radości; naraz weszła w wiek dojrzewania i bajka, którą żyła dotąd, zawiodła ją. [...] jej naturalna zdolność do szczęścia natrafiła na opór [...]. Ona tęskni do tego wszystkiego, za czym tęsknią jej dorastające rówieśniczki: do przyjaźni, do miłości. Choć ona dorosnąć nie może [...]. Nie stała się samodzielna, jak ludzie dorośli, a nie umie już być radosnym dzieckiem. Może uświadomiła sobie na nowo swoje ograniczenie? [...] I jak przedtem jej fantazję traktowaliśmy jako dar, tak teraz musimy oswoić się z innym gorzkim darem, którym jest słabość. Lecz przy tym wszystkim — myślę — w jakimś innym, chrześcijańskim sensie, trzeba się poddać. Odnaleźć słabość w sobie.

Jakże głupie i bezmyślne jest tanie pocieszanie w stylu „będzie dobrze” i „nie poddawaj się”. Bo niekiedy cierpienie doprowadza nas do ściany i trzeba się poddać, nie ma już drogi dalej. Jak przy żydowskiej ścianie płaczu. Ale — jak napisał Tadeusz Sobolewski — można w nią wetknąć kartkę do Boga

W kluczu wiary zwie się to ślepą ufnością, chyba dlatego ślepą, że nie chce i nie musi dostrzegać widzialnych, doczesnych znaków odpowiedzi.

Profesor z zespołem Downa

W trakcie rozmowy panelowej na sympozjum zabrała głos słuchaczka, mama upośledzonego chłopca: „Jeżeli chcecie gdzieś być pokochani naprawdę do końca, to nie odrzucajcie najsłabszych”, a Zbigniew Nosowski dodał: „I jeśli chcecie nauczyć się słuchać i rozumieć drugiego bez osądzania, by nauczyć się dla drugiego być”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Ciało

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?