Czytelnia

Historia

Polacy - Żydzi

Andrzej Friszke

Marzec 1968: dwie rewolucje, Dyskutują: Jerzy Eisler, Andrzej Friszke, Piotr Osęka, Marcin Zaremba, WIĘŹ 2008 nr 2-3.

Skąd znamy opinie robotników?

M. Zaremba: Są odnotowywane w aktach partyjnych i esbeckich. Ci robotnicy zabierają głos na różnych zebraniach. Można znaleźć wiele takich informacji z kwietnia 1968. Oczywiście, w ich drodze między komendą milicji, wojewódzkim wydziałem III SB, centralą MSW, gazetą mogły być manipulacje. Jednak takich informacji jest naprawdę bardzo wiele – wszystko nie mogło być zmanipulowane. Głosy antysemickie pojawiają się także w listach robotników do radia i telewizji, a także w listach przejmowanych przez SB.

J. Eisler: Mimo wszystko te opinie poznajemy jednak na podstawie dokumentów wytworzonych przez jedną ze stron w marcowym sporze. Poza tym jeżeli z jednego zebrania partyjnego mielibyśmy na przykład informacje dwóch tajnych współpracowników i jeden z nich informowałby że zdecydowanie dominowały głosy „szczere, otwarte, polskie, patriotyczne”, a drugi zanotowałby, że zebranie było burzliwe i wiele wypowiedzi miało charakter kontrowersyjny, to nie wiem, który dokument byłby w tamtym klimacie w większym stopniu wykorzystany przy tworzeniu sprawozdania dla przełożonych?

Byłbym dużo ostrożniejszy w interpretacjach i zatrzymałbym się na stwierdzeniu, że pojawiają się często głosy świadczące o antysemityzmie. Nie powiedziałbym, że to świadczy o silnych postawach antysemickich polskiego społeczeństwa, chociaż coś mi podpowiada, że te postawy były silne. Nie chcę powiedzieć, że antysemityzmu nie było, ale jako naukowiec chciałbym mieć to jakoś źródłowo udokumentowane, opisane i w miarę możliwości policzone.

M. Zaremba: Nie chcę formułować surowych ocen. Nie powiedziałem, że całe społeczeństwo było antysemickie. Stwierdzam, że takie postawy były rozpowszechnione w pewnej grupie społecznej: ludzi słabo wykształconych, raczej biednych, często pochodzących ze wsi, robotników niewykwalifikowanych. PRL nie walczyła z postawami ksenofobicznymi, antysemickimi. Przeciwnie – budziła upiory, wszczynając kampanie antyniemieckie albo antyanglosaskie w okresie stalinowskim, na co nakładał się brak możliwości wymiany kulturalnej, niemożliwość wyjazdu.

Andrzej Friszke: Byłem podrastającym dzieckiem w tym czasie, ale pamiętam, że w otoczeniu powstał wtedy klimat „my i oni”. Było coś takiego w powietrzu. Można się zastanawiać, w jakim stopniu istniało to wcześniej. Myślę, że jakoś tkwiło na zasadzie poczucia obcości. W społeczeństwie w powojennym kształcie kulturowym obcego identyfikowało się silniej niż przed wojną, kiedy ten obcy był tuż obok. Bardzo silne bombardowanie propagandowe zmusiło do myślenia w kategoriach „my i oni” – albo oparcia się im. Oprócz tego, co pisano, było to, co wnoszono w różne środowiska w postaci słowa mówionego: referatów, audycji radiowych, wieców. Po takim wiecu przynajmniej niektórzy rozmawiali, zastanawiali się, o co chodzi. W dokumentach z tego okresu są stwierdzenia, że teraz Polacy nareszcie będą sami stanowić o sobie, nasi będą rządzić. Ci ludzie oczywiście nie określiliby się jako antysemici, bo tego pojęcia w ogóle niechętnie w Polsce używano. Ludzie w ogóle niechętnie się określali w kategoriach ideologicznych. Mówili raczej, że my to jesteśmy Polacy, a tamci to Żydzi, czyli „obcy”. Istniała też w licznych rozmowach taka niezdrowa atmosfera zastanawiania się, czy ten lub ów jest Żydem, czy nie.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Historia

Polacy - Żydzi

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?