Czytelnia

Mężczyzna

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś, Mężczyzna, Jezus z Nazaretu, WIĘŹ 2003 nr 7.

Znane są teologiczne interpretacje tego wydarzenia i tych słów Jezusa: zapowiedź misji mesjańskiej, pojawienie się świadomości Bożego Synostwa, przygotowanie Matki na późniejsze cierpienie. Dodałbym do tego interpretację psychologiczną. Jezus wcześnie osiąga dojrzałość, psychicznie staje się mężczyzną. Przeczuwa swoje życiowe powołanie. Oddziela się od rodziców, świadomie zadając im pewien ból. To doświadczenie jest nieuniknione w życiu młodego mężczyzny i jego rodziców. Tylko ja sam mogę odczytać swoje życiowe powołanie, czyli wolę Boga w stosunku do siebie. Żadna, najbardziej nawet kochająca, najmądrzejsza, najświętsza matka (taką niewątpliwie była Maria, Matka Jezusa), nie może mnie w tym zastąpić, ani nie może mi w tym tajemniczym procesie wewnętrznym do końca towarzyszyć – nie zrozumieli tego, co im powiedział. W świątyni mego wnętrza jestem sam na sam z Bogiem. Inni, nawet moi najbliżsi, nawet kochająca matka, mają obowiązek uszanować moje prawo do samodzielności w codziennych sprawach, do wyboru własnej drogi życiowej, do popełniania błędów, do posiadania swoich tajemnic. Skoro sam Jezus świadomie naraził swoją Matkę i swego ziemskiego Ojca na niepokój, na ból, manifestacyjnie zostawiając ich samych, po to, by próbować swojej drogi przez życie, to i my mamy nie tylko prawo, ale wręcz święty obowiązek zdystansować się w pewnym momencie od swoich rodziców.

Syn nie dla Matki

Maria z pewnością nie była dla Jezusa „nadopiekuńczą” matką. „Nadopiekuńczość” („Słuchaj się mnie we wszystkim; nie rób niczego z własnej inicjatywy; nie oddalaj się ode mnie ani na krok”) nie jest w gruncie rzeczy „nadmiarem miłości”, jak mogłoby się na pozór wydawać – kryje się w niej lęk własny matki przed życiem, a nawet zakamuflowana agresja wobec syna-mężczyzny. „Nadopiekuńczość” opiera się bowiem na nieświadomym założeniu ze strony matki, że syn sobie bez niej nie poradzi, ponieważ – tak jak jego niedojrzały ojciec – jest istotą słabą i nieudolną, którą trzeba pokierować i którą trzeba chronić przed niebezpieczeństwami życia i ryzykiem wolności.

Nic nam nie wiadomo o tym, by Maria próbowała Jezusa zatrzymać przy sobie – a kiedy opuszczał warsztat domowy i rozpoczynał zaskakującą dla najbliższego otoczenia działalność wędrownego nauczyciela, była już przecież wdową, a więc zgodnie z ówczesnymi obyczajami skazana była całkowicie na opiekę mężczyzny. Przeciwnie, scena na weselu w Kanie Galilejskiej wymownie świadczy o tym, że Maria mocno wierzyła w swego Syna, w Jego życiową misję, powierzoną Mu przez Boga. Z opisu Ewangelisty wynika, że to właśnie dzięki zachęcie z jej strony Jezus objawił się swoim uczniom, dokonując cudownej przemiany wody w wino, i wkrótce potem rozpoczął nauczanie publiczne, głosząc bliskie królestwo Boże i wzywając do nawrócenia.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Mężczyzna

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?