Czytelnia

Mężczyzna

Mężczyzna w gabinecie terapeutycznym, Z psychoterapeutami: Stefanem Bulaszewskim i Krzysztofem Jedlińskim rozmawia Anna Karoń-Ostrowska, WIĘŹ 1996 nr 6.

To, co, mówisz Krzysztofie, o pani, która przyszła do Ciebie przerażona, bo zrobiła straszną krzywdę swojemu narzeczonemu zacho­dząc w ciążę, wydaje się być coraz częstszym zjawiskiem w pokoleniu trzy­dziesto- i dwudziestolatków. Dziewczyny są coraz bardziej przyzwyczajone do tego, że to one muszą zabiegać o chłopca. Dwudziestoparoletni mężczyz­na nie zdobywa kobiety, ale wybiera między różnymi propozycjami i łaska­wie udziela swoich łask. On nie musi zdobywać dziewczyny, a ona nie pragnie być zdobywana. Jest zachwycona tym, że ją wybrał i czuje się zobo­wiązana wobec niego. Nie mówię już tylko o wsparciu psychicznym, ale o coraz częściej zdarzających się formach utrzymywania chłopca przez dziewczynę. I nie ma w tym żadnego poczucia niestosowności czy zażenowania, staje się to czymś coraz bardziej naturalnym.

K.J.: To, o czym mówisz, są to bardzo silne związki zależnościowe i taki styl zaczyna dominować. Często bywa też tak, że to z kolei młody człowiek bierze sobie dziewczynę na utrzymanie i właściwie czyni sobie z niej nie­wolnicę. W tym sensie można powiedzieć, że spełnia męską rolę, bo ją utrzymuje. Ale na tym kończy się jego poczucie odpowiedzialności i uważa, że na wszystko może sobie pozwolić. Znów przypomina mi się historia, któ­ra bardzo dobrze ilustruje to, o czym mówimy. Przyszła do mnie dziewczy­na-licealistka i powiedziała, że chłopak, z którym była związana, porzucił ją. Zostawił ją, ale co jakiś czas wraca i znów chce z nią być. Ona za każdym razem mu ulega, stale od niego na dodatek słysząc: „ty się musisz przede mną bronić i mnie się strzec. Bo ja, będąc z tobą, jestem związany również z innymi dziewczynami”. Zrzuca on z siebie całe poczucie odpowiedzialnoś­ci na nią (i zapewne także na inne), uważając, że nie jest jego obowiązkiem pohamować się, tylko jej – nie godzić się na to.

Całe wieki pracowały na to, że kobieta nie została nauczona niezależności w związku z mężczyzną. W powszechnym przekonaniu męż­czyzna potrzebuje tego, żeby kobieta ugotowała mu obiad, posprzątała mie­szkanie, wyprała koszule, żeby dała mu poczucie bezpieczeństwa. Kobieta sądzi, że wtedy jej mąż będzie szczęśliwy. Takiego modelu kobiecości matki uczą i córki, i synów. Ale czy mężczyzna chce być w związku z niezależną kobietą?

K.J.: Niedojrzały na pewno nie, a i dojrzały ma z tym duże kłopoty. Mówię to z własnego doświadczenia. Na początku naszego małżeństwa miałem poczucie, że jesteśmy jednością: podobnie myślimy, mamy podobne poglądy, lubimy robić to samo. Potem się okazało, że to były moje poglądy i moje widzenie świata, do czego moja żona na początku dostosowała się niejako w naturalny sposób. Potem zaczęła mieć coraz silniejsze poczucie, że traci swoją osobowość. Kiedy zaczęła mi to dawać do zrozumienia, wpra­wiało mnie to w pomieszanie, nie wiedziałem, o co chodzi. Po pewnym czasie moja żona zaczęła mi tłumaczyć i najpierw przekonała mnie intelek­tualnie, a dopiero potem przekonałem się do tego emocjonalnie.

S.B.: Czy mężczyźni chcą niezależnych kobiet? Chyba na początku nie chcą. Daje im to jednak szansę nieporównanie większej satysfakcji i rozwo­ju. Dojrzewanie i przechodzenie przez różne progi w życiu w ogóle jest trudnym zadaniem i czasem z lenistwa nie chce nam się tego robić, ale warto spróbować.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Mężczyzna

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?