Czytelnia

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Miłujcie nieprzyjacioły wasze ? po komunizmie, Z o. Jackiem Salijem OP rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2000 nr 4.

- Podejrzewam jednak, że ta koperta nie jest specjalnie pękata?

- Rzeczywiście, z lat dziewięćdziesiątych jest tych wycinków mniej, ale być może wynika to z mojej obniżonej wrażliwości.

- Ja bym się temu nie dziwił, bo lata dziewięćdziesiąte bardzo skomplikowały relacje między Polakami. Pojawiły się liczne nowe podziały, nawet dawni sojusznicy, przyjaciele czy koledzy stawali się czasem nieprzyjaciółmi

- Podziałów nam się, owszem, namnożyło. Dokonuje się chyba jakiś proces rozpadania się polskiego społeczeństwa na wrogie sobie plemiona. Kiedy zanika zrozumienie dla dobra wspólnego, wzrasta zaś — i to w bardzo licznych środowiskach — poczucie własnej bezgrzeszności, proces taki jest chyba czymś nieuniknionym.

- Może po komunizmie trudniej jest kochać nieprzyjaciół? „Za komuny” było wiadomo, kto swój, kto nieprzyjaciel. Istniała moralna klarowność całej sytuacji. Człowiek uczciwy i dobrej woli nie miał specjalnych kłopotów z rozróżnieniem, kto jest krzywdzicielem, a kto ofiarą. Dzisiaj dawne ofiary niekiedy zwalczają siebie nawzajem, a ich dawni nieprzyjaciele szybko otrząsnęli się z ciężaru przeszłości i kroczą z dumnie podniesioną głową

- Za komunizmu też była różnica między reżimowym dziennikarzem czy pracownikiem służby bezpieczeństwa, a partyjnym kolegą, który był przeciwny stanowi wojennemu, choć nie chciał z tego powodu występować z partii. Dzisiejsi członkowie, a nawet działacze SLD rekrutują się z jednych i drugich. I coraz więcej tam dziś takich, którzy nigdy nie byli komunistami, nawet nominalnie. Toteż zdecydowanie bym się sprzeciwił nazywaniu dzisiejszych działaczy SLD nieprzyjaciółmi. To są przede wszystkim nasi współobywatele.

Owszem, w tej formacji znajdują się „nisze ekologiczne”, w których, jak się wydaje, mamy nieprzyjaciół. Na pewno są tam ludzie, którzy programowo nienawidzą wszystkiego, co katolickie. Takimi wydają się ludzie tworzący Ruch Społeczny „Nie”. Kiedy np. formułuje się tam aprobatę dla wszystkiego, co skłonni jesteśmy wiązać z cywilizacją śmierci („tak” dla aborcji, eutanazji, pornografii, związków homoseksualnych i prawie każdej innej rozwiązłości), prawie zawsze podlewa się to sosem antykościelnym.

- W grę wchodzi też świadome szerzenie zła, jak wskazuje choćby tytuł wydawanego przez nich miesięcznika. Tu nie ma chyba moralnych wątpliwości, że to nieprzyjaciel

- Myślę, że można by sformułować twierdzenie: „Powiedz mi, jakich masz nieprzyjaciół, a powiem ci, kim jesteś”. Nawet Pan Jezus miał nieprzyjaciół, ale byli to ludzie, którzy Go znienawidzili najzupełniej bezinteresownie — za to, że był dobry. Natomiast w nas chyba jest czasem ciemna potrzeba powiększania liczby nieprzyjaciół. Za swoich nieprzyjaciół mamy nie tylko tych, którzy nas krzywdzą lub nas nienawidzą, ale nieraz i ludzi, o których nic nie wiemy poza tym, że nie należą do naszej grupy i nie podzielają jakichś naszych poglądów.

Ale nawet jeśli ktoś nas naprawdę nienawidzi, mimo że nie zrobiliśmy mu nic złego, nie wolno nam reagować na to złością czy niechęcią, ani odpłacać nienawiścią za nienawiść. Owszem, takie reakcje pojawiają się wówczas w człowieku spontanicznie. My jednak starajmy się im nie ulegać i nie wprowadzajmy nowych ciemności w ten nasz biedny świat. „Błogosławcie tych, którzy was przeklinają” — uczył Pan Jezus (Łk 6,28). „Błogosławcie, a nie złorzeczcie” — powtarzał za Nim Apostoł Paweł (Rz 12,14).

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?