Czytelnia

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Miłujcie nieprzyjacioły wasze ? po komunizmie, Z o. Jackiem Salijem OP rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2000 nr 4.

- Ale w życiu politycznym podziały istnieją i będą istniały, czy nam się to podoba, czy nie.

- Podziały mogą mieć swój sens pozytywny, jeśli ich źródłem jest odmienny punkt widzenia na dobro wspólne. Jednak podziały manichejskie są bardzo destrukcyjne dla życia społecznego i absolutnie musimy je przezwyciężać.

- Czy, zdaniem Ojca, z moralnego punktu widzenia SLD jest normalną partią polityczną?

- Spróbuję wyostrzyć to pytanie. Wyjdę od prostej intuicji: Wszyscy ludzie są grzeszni, z czego jednak niewątpliwie nie wynika, żeby nie było różnicy między człowiekiem uczciwym i szują. Analogicznie, zapewne wszystkim partiom zdarza się, niestety, posługiwać się cynizmem i demagogią i każda partia jest jakoś tam naznaczona różnymi negatywnymi zaszłościami, co jednak nie zmienia faktu, że program, metody czy dzieje jakiejś partii zbyt głęboko naznaczone są jakąś niegodziwością, żeby można było uznać jej pełnoprawność w życiu publicznym. Nie mówię teraz o żadnej konkretnej partii, wypowiadam tylko tezę ogólną.

Przechodząc do konkretów, wydaje mi się, że w jedenaście lat po odzyskaniu niepodległości za późno jest rozpoczynać dyskusję, jakie generalnie powinno być miejsce lewicy postkomunistycznej w naszym życiu publicznym. Moje pole obserwacyjne jest zresztą ubogie i możliwe, że się mylę, ale wydaje mi się, że z biegiem lat SLD będzie partią coraz mniej postkomunistyczną. Jeśli nie jesteśmy manichejczykami, to wiemy, że nie tylko dobrzy mogą się zepsuć, ale również źli mogą się nawrócić. „Nawrócenie” partii może się dokonywać zwłaszcza poprzez wymianę pokoleń. Bardzo bym chciał, żeby tak się działo, ale jak jest z tą partią, tego oczywiście nie wiem.

Powiem tylko, że wielką radość sprawiły mi swojego czasu dwa drobne wydarzenia. Byłem kiedyś na Jasnej Górze w dniu, kiedy przyjechała tam pielgrzymka naszych parlamentarzystów. Ogromnie się ucieszyłem, że przyjechał wówczas również jakiś poseł czy senator z SLD. Jeszcze bardziej się ucieszyłem, kiedy jeden z posłów SLD, w głosowaniu nad ustawą antyaborcyjną, stanął po stronie poczętych dzieci. Te drobne wydarzenia odbieram jako znaki dobrych tendencji, jakie się w tej partii pojawiają.

- Nawet jeśli się pojawiają, to na pewno nie dominują

- Ale się pojawiają. Cieszyłbym się i z tego.

- Wielu chrześcijan - myśląc o SLD, o normalnym traktowaniu tej partii, o pojednaniu w życiu społecznym - przypomina, że warunkiem przebaczenia jest uznanie winy. Czy Ojciec oczekiwałby od ludzi związanych z komunizmem, czy też od instytucjonalnych spadkobierców partii komunistycznej, jakiejś formy uznania win?

- Trzeba tu radykalnie rozróżnić deklarowanie zarówno „przepraszam”, jak i „przebaczam”, od budowania obu tych postaw. Samego tylko deklarowania bardzo bym się bał. Myślę, że „przepraszam” Aleksandra Kwaśniewskiego wygłoszone z trybuny sejmowej doskonale unaoczniło, że deklaracja pojawiająca się jak deus ex machina jest po prostu nieautentyczna.

- Co ma zatem Ojciec na myśli, mówiąc o budowaniu postawy „przepraszam” w środowiskach, które na historię PRL patrzą pozytywnie?

- W wymiarze minimum, postawa „przepraszam” oznacza gotowość przyjmowania do wiadomości zła uczynionego przez komunistów w czasach PRL. Znam matkę pewnego pracownika służby bezpieczeństwa, która zawsze broniła tego resortu. Dopiero po zamordowaniu ks. Popiełuszki doszło do jej świadomości, że w instytucji, w której pracuje jej syn, bywają popełniane zbrodnie. Dopiero wtedy przyjęła to do wiadomości, ale jednak przyjęła.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?