Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś, Mój syn, moja miłość (współp. Szczepan Czerski), WIĘŹ 2007 nr 10.

Obejmując żonę, poczułem, jakbym się znęcał nad synem, jakbym mu mówił – zobacz, ja mogę, a ty? Zobacz, tak się to robi! Od tamtego dnia wspomnienie tej sceny często we mnie powraca. Zastanawiam się nawet, czy nie powinienem ograniczyć takich spontanicznych zachowań w jego obecności. Z drugiej strony, przecież on widzi to setki razy poza domem – na ulicy, na ekranie kina czy telewizora.

Modlę się co dnia, aby tak się nie stało – nie jestem gotów, nie chcę tego! – że zobaczę syna obdarzanego uczuciem, i obdarzającego uczuciem innego mężczyznę. Dla mnie, osoby wierzącej, byłaby to tragedia odrzucenia Boga, i to przez mego syna – moją wielką miłość. Jak mam sobie z tym radzić? Jaką receptę dać synowi? Nie mam prawa żądać od niego poświęcenia własnych uczuć dla idei, dla jedynie słusznych racji. To ograniczenie może wyjść jedynie z jego woli.

Pytam się sam siebie, czy podołałbym psychicznie znosić taki brutalny limit uczuć, związany z samotnym życiem. Odpowiadam – nie, nawet nie chcę o tym myśleć! Nieważne, jak jest między nami, dobrze, wspaniale czy tylko poprawnie, ale jest, więź małżeńska trwa i nie muszę myśleć, że nie mam!!! Otrzymuję uczucie i obdarowuję uczuciem – mam to „na wyciągnięcie ręki”.

Szczepan


31.08.2006

Cezary,

Marcin tak się wyślizguje z prób rozmowy, że nie mogę go uchwycić. Nie jestem natarczywy, wspominam tylko co parę dni, ale on, myk – i już go nie ma w pokoju. Mam wrażenie, że on tym nie żyje, że zostawił to gdzieś na boku, czuje się bezpiecznie i komfortowo w domu i może nie chce myśleć w przód?

Z ogromną troską obserwuję głód miłości u Marcina, głód bliskości. Kiedy siądziemy razem na kanapie, na przykład oglądając telewizję, on bardzo chętnie przytula się, daje się głaskać, takie normalne pieszczoty rodziców i dzieci. Może ja widzę to jakoś szczególnie, może przejaskrawiam, ale trudno mi pozbyć się takiego wrażenia.

Szczepan


10.09.2006

Drogi Szczepanie!

Napisał do mnie ostatnio jeden z bohaterów mojego reportażu z „Męskiej rozmowy”, 32-letni lekarz psychiatra, wzorowy absolwent Odwagi, o którym już kiedyś Ci wspominałem. Przeszedł oba etapy – najpierw rok w grupie wsparcia, potem rok w grupie terapeutycznej, której – jak twierdzi – wiele zawdzięcza. Następnie przez cztery lata naprawdę heroicznie pracował nad sobą. Od roku uczestniczy jako pacjent w grupowej terapii analitycznej. No i oto komunikuje mi, że... wdał się w romans ze starszym od siebie o dziesięć lat mężczyzną. „Wreszcie, pierwszy raz w życiu, nie jestem sam, kocham drugą osobę!” – pisze do mnie. Jest tym bardzo speszony, sam nie wie, co ma myśleć. W swojej odpowiedzi przypomniałem mu oczywiście, że w tej sytuacji nie może przystępować do sakramentu Eucharystii, ale dodałem: „Bóg nie związał sobie rąk sakramentami (św. Bazyli Wielki)”. Jestem bardzo poruszony tą historią.

A dziś wróciłem z Łodzi, gdzie odwiedziłem 22-letniego Dominika, z mojej dawnej „grupy zaufania” w Odwadze. Zaprosił mnie i paru swoich kolegów z okazji ósmej rocznicy przyjęcia posługi lektoratu w Kościele. Najpierw byliśmy na Mszy – mnie przypadło czytanie lekcji, obaj przystąpiliśmy do komunii. Potem zaprosił nas do siebie, na pyszną kolację. W jego pokoju na ścianie ze zdumieniem spostrzegłem cztery kolorowe plansze, z powiększonymi cytatami z „Więzi”: dwa z nich są wzięte z moich artykułów, w których upominam się o zrozumienie dla osób homoseksualnych, jeden – z listu Adama Fonsa i jeden – z Twojego tekstu „Homoseksualizm – głos ojca”, gdzie tak pięknie wyrażasz miłość do swego syna. Nad tymi planszami wielkie motto ze znanej pieśni: Na ramiona swoje weź, o Panie, tych co sami wrócić już nie mogą, a pod spodem słowa wypowiedziane przez Jezusa na krzyżu: Eli, Eli, lemma sabachtani.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?