Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś, Mój syn, moja miłość (współp. Szczepan Czerski), WIĘŹ 2007 nr 10.

Kiedy już koledzy poszli i zostaliśmy we dwóch, Dominik opowiadał mi o sobie, do drugiej w nocy. To było coś więcej niż zwierzenie, to była skarga, wołanie o radę i pomoc. Czy sprostałem?

Jedno wiem: nasze pisanie ma sens, skoro trafia do takich osób i jest dla nich podtrzymaniem w nadziei.

Cezary


11.09.2006

Drogi Cezary!

Przez blisko dwa lata już towarzyszysz mi, „objawiając” mi pewne prawdy o życiu naszych homoseksualnych braci. List, który dziś otrzymałem, zamyka jakby pewien etap mego dojrzewania. Dojrzewania do oswojenia się z tym, co może mnie czekać jako rodzica, ojca. Biję się jednak w myślach z Twoimi poglądami.

Co może stanowić argument przeciw nim? Czyż nie jesteś osamotniony jako publicysta katolicki? Czy przez to osamotnienie nie ulegasz tendencji, by zbyt łatwo przyjmować własne konkluzje jako słuszne? Czy Pan Bóg, gdyby szukana przez Ciebie droga była dobra, wzbudziłby tego rodzaju myślenie w tak nielicznych? Cezary, zapytam wprost: czy na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy nie zmieniłeś w sposób znaczący swojego poglądu na sprawę związków homoseksualnych?

To nie podejrzliwość w stosunku do Ciebie, Cezary, ja Ci ufam. To są po prostu pytania, które zadaję sam sobie. Przesiąkam Twoim myśleniem, ale muszę też – zdroworozsądkowo – zachować jakąś autonomię.

Najbardziej męczy mnie sprawa cierpienia, to znaczy nasze pragnienie, by zwolnić z niego tych ludzi. Nasuwają się analogie z innymi grupami cierpiących, którym można by pomagać w różne niekonwencjonalne sposoby, budzące kontrowersje w społeczeństwie. Tak, tu czyhają pułapki!

Wiem, że Twoje poglądy rodzą się na gruncie wiary i wrażliwości, i obce Ci jest szukanie poklasku. A jednak postawa zrozumienia dla miłości mężczyzny do mężczyzny, jaką wyczytałem pośrednio z Twojego ostatniego listu, jest dla mnie trudna do przyjęcia. Chyba mnie rozumiesz? Wiem, co ktoś mógłby mi na to powiedzieć: Wolisz, żeby twój syn cierpiał? Czy on na to zasłużył?

Szczepan


12.09.2006

Drogi Szczepanie,

wyrażasz dokładnie moje własne myśli i rozterki! Czasami ogarnia mnie niepokój, że w swoich przemyśleniach błądzę, ale zaraz potem myślę sobie: to po co Pan Bóg dopuścił, żeby mnie to wszystko spotkało – całe doświadczenie związane z Odwagą, wszyscy moi przyjaciele homoseksualni, no i znajomość z Tobą! Czy to wszystko jest tylko kuszeniem, poddawaniem próbie, czy też może mamy za zadanie – ośmielam się mówić w liczbie mnogiej – przetrzeć w pokorze jakąś ścieżkę, która wzbogaci Kościół? Żeby można było powiedzieć: każdy człowiek jest ścieżką Kościoła.

Cezary

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?