Czytelnia

Polacy - Niemcy

Patrycja Bukalska, N jak Niemiec, WIĘŹ 2006 nr 5.

Poza negocjacjami i rozmowami o interesach Stefan wspomina jeszcze wycieczkę na taras widokowy Pałacu Kultury. Cała polsko-niemiecka grupa kupiła bilety i chciała wjechać windą na górę. Jednak pani bileterka zdecydowanie odmówiła wpuszczenia jednej z kobiet w grupie, twierdząc że jest zbyt lekko ubrana, na górze ją przewieje, zaziębi się i zapalenie płuc murowane. Tę zadziwiającą troskę bileterki o zdrowie zwiedzających Stefan pamięta równie dobrze jak kandydatkę do zapalenia płuc.

Wkrótce potem polską granicę Stefan przekraczał co weekend w drodze nie na spotkanie w interesach, ale do Agnieszki, teraz już swojej żony. Od tego czasu wspólnie zaliczyli już kilkuletnie pobyty w Czechach i Irlandii. W końcu udało im się zakotwiczyć w Polsce.

Również Jürgen Hensel podjął decyzję, by w Polsce osiedlić się na stałe z powodu kobiety, swojej żony Marii Teresy. „Wiedziałem, że ja już trochę Polskę znam, mówię po polsku, znajdę tu pracę. Dla niej Niemcy byłyby obce. Dlatego to ja postanowiłem zostać tutaj” – wyjaśnia.

Na weekend do Heimatu

Andreas Kossert, historyk z Niemieckiego Instytutu Historycznego, mieszka w Warszawie od pięciu lat. „Czuję się tu jak w domu” – deklaruje, choć zaraz, jak wszyscy przyjezdni w stolicy, trochę na Warszawę narzeka. „Mój pierwszy intensywny kontakt z Polską to był kontakt z polską wsią. Znalazłem się na Mazurach, gdzie pojechałem zbierać materiały do pracy doktorskiej. To było jakieś dziesięć lat temu. I do tej wsi często tęskniłem w pierwszych miesiącach pobytu w Warszawie” – przyznaje – „Warszawa jest taka... chłodna. Więcej przyjaciół mam poza nią”.

O swoim przyjeździe do Polski Kossert mówi: „emocjonalny powrót”. Tutaj, na terenie dzisiejszej Polski, urodzili się jego rodzice: matka na Mazurach, ojciec w Łodzi. „Kiedy wyjechałem do Polski, dziadkowie – rodzice matki byli szczęśliwi, że ja teraz mogę sobie tak po prostu pojechać na weekend do Heimatu, na Mazury. Czasem nawet myślę, że są o to trochę zazdrośni. Im już zdrowie i wiek nie pozwalają, ale bardzo za tamtymi terenami tęsknią”. Pierwszy raz język polski Kossert usłyszał od babci, matki ojca. „Dziadkowie zawsze między sobą mówili w domu po polsku. Po śmierci dziadka babcia została sama i nie miała już z kim rozmawiać po polsku. Właśnie ona mnie zbliżyła do kultury polskiej. Była Niemką, ale i Łodzianką, związaną z polską kulturą”. Kossert podkreśla, że choć musieli stąd uciekać, dziadkowie nigdy nie pozwolili ani sobie, ani innym nawet na jedno złe słowo o Polsce.

O rodzinnych związkach z Polską opowiada też Jürgen Hensel. Jego dziadkowie z kolei mieszkali koło Sławna, w Ostrowicach, wtedy Wusterwitz. W czasie wojny on też – rocznik 1939 – mieszkał tam u nich z mamą i siostrą. Matka uznała spokojną wieś na Pomorzu za bezpieczniejszą niż Hameln nad Wezerą, gdzie Jürgen się urodził. Potem, jak wszyscy, musiał stamtąd wyjechać. Dziadkowi się nie udało, zmarł w polskim obozie. Jürgen z matką, babcią i siostrą wrócili do Hameln.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?