Czytelnia

Polacy - Żydzi

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz, Nad odczytaną listą, WIĘŹ 2003 nr 4.

Majloch Perelman, po którym nie pozostało nawet zdjęcie, był łagodny i pewnie dlatego bardzo lubiany przez powstańców. Na Gęsiej został ciężko postrzelony w płuca i brzuch, mimo to doczołgał się do bunkra dowództwa przy Miłej 18. Umierającego przeniesiono na jakiś strych. Prosił, żeby go zastrzelić albo zostawić pistolet. Komendant Anielewicz kazał broń zabrać, bo każda kula może zabić jednego Niemca. Ludzie słyszeli, jak potwornie i długo Majloch krzyczał, paląc się żywcem.

Czytamy o odważnych łączniczkach polskich oraz żydowskich (o „bezpiecznym wyglądzie”), które wracały do getta i zachęcały bojowców do walki, o rodzeństwie Błonesów (Guta, Jurek i trzynastoletni Lusiek), bijącym się dzielnie a po upadku powstania wydanym Niemcom przez podwarszawskiego chłopa. Niewiele starszy od Luśka Szlamek Szuster przejął dowodzenie w swojej grupie po śmierci komendanta. 8 maja wychodził z kilkudziesięcioma żołnierzami z getta. Powstańcy długo czekali w kanałach. Było ciasno i duszno. W małych grupach odeszli od głównego włazu, bo w bocznych kanałach było mniej wody i więcej powietrza. Kiedy wreszcie otworzyła się klapa przy Prostej i można było wyjść, Szlamka wysłano po resztę. Nie zdążył wrócić. Ciężarówka z powstańcami musiała odjechać. Szlamek Szuster i kilkunastu innych żobowców zginęło najpewniej przy włazie.

Opowieści o powstańczych tragediach przeplatają się w tej książce ze szczególikami, wydobytymi z czyjejś pamięci, które wszelako Grupińska zapisuje tak wiernie, jakby były hołdem, złożonym bohaterstwu. Srulek Mittelman, zanim zginął na Franciszkańskiej, powierzył Maszy Glajtman kilka zdjęć, umieszczonych w wiązanym woreczku (Masza pamięta, że ten woreczek był w paski, uszyła go z obiciówki na materac). Został w bunkrze, gdy dziewczyna opuszczała getto. W nocie o Adinie Blady-Szwajgier czytamy: Kiedyś, pod koniec lipca — Grupińska ma tu na myśli rok 1942, czyli czas Wielkiej Akcji — Inka wróciła ze szpitala i nie znalazła już mamy. Tylko kartkę pospiesznie zapisaną: bony wycięte, miód zapłacony.

Londyński spis nosi pełną nazwę „Lista poległych w obronie ghetta warszawskiego”. Zastanawia nieporadność tego określenia, językowa kalka przemówień kombatanckich. Trudno przecież bronić czegoś, co dla tych ludzi było więzieniem i koszmarem. Autorzy listy widać nie potrafili inaczej jej zatytułować. Nie potrafili, albo nie chcieli. Czego w takim razie bronili? Życia? Godności? Anka Grupińska nie daje na to pytanie odpowiedzi, ponieważ nie dają jej sami żyjący jeszcze żobowcy. Doktor Edelman mówi tylko, że Anielewicz, zanim poległ, jako jedyny spośród nas mówił o honorze narodu.

Jacek Borkowicz

1 Anka Grupińska, „Odczytanie listy. Opowieści o powstańcach żydowskich”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003, s. 216.

poprzednia strona 1 2 3

Polacy - Żydzi

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?