Czytelnia

Polacy - Niemcy

Andrzej Niewiadomski, Nasi za granicą, WIĘŹ 1996 nr 5.

Niektórzy wprawdzie twierdzą, że nie jest winna nieporadność, lecz rzekomo interes własny polskich urzędników policji, cła i prokuratury, którzy dzięki swemu miejscu pracy za bezcen mogli odkupić od niemieckich towarzystw ubezpieczeniowych niektóre odzyskane i skonfiskowane samochody. Nie byli więc oni, a tym samym ich resorty, w najmniejszym stopniu sainteresowani w legislacyjnym zapobieganiu kradzieżom aut w Niemczech, poprzez choćby utrudnienie ich wwozu (cło) i legalizacji (rejestracja), bo wtedy uszczupliłby się ich dostęp do półdarmowych okazji.

Ale obojętne, co było przyczyną tego karygodnego zaniechania (ostatnio coś jakby drgnęło na lepsze, choćby tylko w skuteczności wykrywania gniazd złodziejskich, tzw. dziupli), efekt jest taki, że wielomilionowa publiczność jednego z popularnych tu programów telewizji prywatnej zaśmiewała się do łez z najnowszego niemieckiego dowcipu: „Wystrzelili Polaka z misją w kosmos. No i co z tego? Nic, ale zniknął z firmamentu Wielki Wóz”.

Tak oto przylgnęła do nas etykietka prymusów wśród współczesnych koniokradów Europy. Czy ją potrafimy jeszcze odpruć? Czy mamy w Polsce bezkompromisowego szeryfa? I czy może być dla nas pociechą fakt, że to inne nacje wiodą tutaj rej w jeszcze poważniejszych deliktach zorganizowanej przestępczości, jak we włamaniach i rozboju (Rumuni), narkotykach (Kurdowie i Turcy), ściąganiu haraczy (Chińczycy i Sycylijczycy) czy zabójstwach (Jugosłowianie, Albańczycy i obywatele WNP). Wg statystyki Federalnego Urzędu Kryminalnego (Bundeskriminalamt) za ubiegły rok (podstawa: 98 000 poważnych przestępstw z łączną szkodą 3,1 miliarda marek) w 59% przypadków sprawcami byli nie Niemcy, lecz cudzoziemcy. W tych 59% (razem 85 nacji) Polacy byli na czwartym miejscu (3,1%), po Turkach (14,2%), Jugosłowianach (7,3%) i Włochach (4,6%).

Trochę optymizmu

Optymizmem powinien więc może napawać fakt, że nie wytworzyły się w Polsce dotychczas większe grupy mafijne z prawdziwego zdarzenia, tzn. bractwa, oparte na przysiędze krwi i rekrutujące swych „bojców” z „afgańców”, byłych żołnierzy jednostek specjalnych lub agentów wywiadu. Może jest to zasługa naszego wybujałego indywidualizmu, który jest naturalną przeszkodą w funkcjonowaniu takich opartych na ślepym i bezwzględnym posłuszeństwie struktur, w każdym razie Niemcy jeżdżący do Polski drżą wprawdzie o swe auta, ale nie o życie, a i firmy niemieckie nie muszą jeszcze opłacać nigdzie w Polsce haraczu.

Nie złodzieje i przemytnicy oczywiście budują mosty pomiędzy państwami (oni je jedynie podminowują), czynią to politycy i wybitne jednostki ze świata kultury. I tutaj mieliśmy na szczęście bardzo dobrą passę dla wszystkich dotychczasowych polskich ministrów spraw zagranicznych, premierów Mazowieckiego i pani Suchockiej, a i do poprzedniego i obecnego prezydenta. Wszyscy oni mieli i mają tu, w Niemczech, nadal dobrą opinię i – co nie mniej ważne – takąż prasę. Przed Władysławem Bartoszewskim i Andrzejem Szczypiorskim otwierają się w Niemczech każde drzwi i każdy kanał telewizyjny. Znakomitą erudycję i kompetencję prezentuje w dyskusjach panelowych i tzw. talk show w telewizji publicysta “Polityki” Adam Krzemiński, który – co warto podkreślić – jest też nieanużony w wytykaniu Niemcom, a zwłaszcza tutejszym socjaldemokratom, ich irracjonalnej i nniwnej euforii w stosunku do Rosji. Takie nazwiska jak np. Penderecki, Wajda, Kieślowski, Lem i Michnik są powszechnie znane i akceptowane w tutejszym kręgu ludzi kultury jako europejski standard wybitności. Ze znanych osobistości niemieckich jedynie Rudolf Augstein, wydawca tygodnika „Der Spiegel”, ma głęboki antypolski uraz z lewa dotyczący II RP. W swych esejach historycznych nazywa ją stale półfaszystowską dyktaturą i przypisuje obozowi belwederskiemu antysemityzm i uległość wobec III Rzeszy (sic!).

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?