Czytelnia

Polacy - Niemcy

Stephan Erb, Nie potrzebujemy już gestów pojednania, WIĘŹ 1996 nr 5.

(Chcę dodać, że ten incydent był skrajnym przypadkiem. U moich przyjaciół wolno mi nawet zmywać naczynia, co uważam za ważny znak zaufania w stosunku do mnie.)

Formy i tradycje grają większą rolę w Polsce niż w Niemczech. Niewątpliwie spełniały one ważną funkcję w najnowszej historii, albowiem stwarzały możliwość zachowania zimnej krwi, nawet w trudnych sytuacjach, pozwalały na podtrzymanie własnej tożsamości. Ale te formy noszą w sobie również niebezpieczeństwa. Gospodarz może trzymać gościa na dystans przez swoją gościnność. Nadmierne podkreślanie form religijności usuwa w cień wątpliwości i pytania na temat treści wiary. Tam, gdzie tytuły odgrywają za dużą rolę, istnieje niebezpieczeństwo, że zastępują one, zamiast oznaczać, kompetencje lub autorytet.

My, Niemcy, też uczestniczymy w powielaniu klisz o Polsce. Zauważyłem stereotypy – czasami pozornie pozytywne – nawet u tych Niemców, którzy są bardzo życzliwie nastawieni wobec Polaków. Rzadko zdarza się, że telewizyjna relacja z Polski nie pokazuje ładnych alejek i jezior na Mazurach (przyroda jak w dawnych czasach), procesji kościelnych (wiara jak w dawnych czasach) albo wozów konnych na wsi (życie chłopskie jak w dawnych czasach). Nawet „Die Zeit” nie potrafiła zrezygnować ze zdjęć fałszywej idylli, przedstawiając sytuację polityczną w Polsce przed wyborami prezydenckimi jesienią 1995 roku.

Stereotypy tego rodzaju zauważyłem również u niemieckich gości przebywających w Krzyżowej, a nawet u osób ściśle z nami współpracujących. Patrząc na ogromną budowę i nowoczesne wyposażenie naszego Domu mówią czasami: „Tu w ogóle nie wygląda tak jak w Polsce”. Jeden z naszych gości pisał w sprawozdaniu z pobytu w Krzyżowej: „Jednak wielogodzinny brak prądu uświadomił nam, że jesteśmy w Polsce”. Czytając to sprawozdanie miałem dziwne wrażenie, że autor odczuł ulgę z powodu tej awarii. (Nareszcie! Polska – kraj, gdzie nie ma światła.) Czy oni są niezadowoleni z tego powodu, że obraz rzeczywistości nie zawsze pasuje do obrazów w ich głowach?

Ale również polskim gościom zdarzają się takie opinie: „Tu tak porządnie budują, to pewnie Niemcy...”

Jeżeli chodzi o porządek, to osobiście też mam skromny udział w przezwyciężaniu stereotypów. Przynajmniej mój kolega Witold Leśniak – patrząc na moje biurko – mógł się przekonać o tym, że obraz „niemieckiego porządku” czasami się nie zgadza.

Bez pasów bezpieczeństwa

Co mogę jeszcze powiedzieć o moim życiu w Polsce? Dla mnie najważniejsze jest to, że nie czuję się tu obcy. Może dlatego, że nie jestem traktowany jak obcy. A może dlatego, że starałem się jak najwięcej dowiedzieć I zrozumieć. Poprzez stałą, codzienną współpracę z moimi polskimi kolegami fakt, że jestem Niemcem, przestał być ważny lub został odsunięty na dalszy plan. Współpracujemy, żartujemy i czasami kłócimy się. A robimy to nie jako Niemcy i Polacy, tylko jako koledzy. Nie potrzebujemy chyba już gestów pojednania albo sztucznej harmonii jak pasów bezpieczeństwa. Również dlatego lubię moje życie w Polsce.

Stephan Erb – studiował historię, slawistykę i filozofię. Od 1994 r. referent ds. pedagogicznych w Międzynarodowym Domu Spotkań „Krzyżowa”. Mieszka we Wrocławiu.

poprzednia strona 1 2 3

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?