Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś, Nie zatrzaskujmy drzwi, WIĘŹ 2006 nr 3.

Innym przejawem przemian kulturowych w starej chrześcijańskiej Europie, także w Polsce, jest zwiększająca się liczba ludzi niewierzących. Czy tego chcemy czy nie, żyjemy w społeczeństwie demokratycznym i pluralistycznym, w którym nie wszyscy są wierzącymi i praktykującymi katolikami. Nie możemy o tym zapominać w dyskusji o miejscu i prawach osób homoseksualnych w społeczeństwie.

Zdaniem Tomasza Wiścickiego, polskie władze uczyniły słusznie, zakazując „marszów równości”, ponieważ manifestacje tego rodzaju zagrażają moralności publicznej. Idąc za jego myślą, należałoby więc uczynić wszystko, by poglądów zawierających „nieobiektywną prawdę o człowieku” (niezgodną z rozumem i z Objawieniem biblijnym) nie dopuszczać w ogóle do głosu. Czyli, w odniesieniu do zajmującego nas problemu: niech sobie osoby homoseksualne żyją, jak chcą, ale niech się nie ważą domagać dla siebie „równych praw”, na przykład możliwości urzędowej rejestracji „związków partnerskich”, dającej im prawo do wspólnego opodatkowania czy dziedziczenia po śmierci partnera.

W „Oświadczeniu Konferencji Episkopatu Polski w sprawie rezolucji Parlamentu Europejskiego dotyczącej homofobii” z dnia 31 stycznia 2006 r., które zostało opublikowane jako płatna reklama (!) w „Rzeczpospolitej”, czytamy m.in.: Rezolucja ta, wykorzystując temat dyskryminacji osób o skłonnościach homoseksualnych, pośrednio lansuje ideę równego traktowania związku mężczyzny i kobiety ze związkami homoseksualnymi, a tym samym wypacza prawdę zakorzenioną w naturze człowieka, który został stworzony jako mężczyzna i kobieta. W konsekwencji przyjęta rezolucja stanowi poważne zagrożenie dla życia małżeńskiego i rodzinnego oraz całego ładu życia społecznego w Europie.

Rozumiem, że biskupi kierują się dobrem wspólnym. Czy troska o dobro wspólne może nas jednak zwalniać od refleksji i działania na rzecz dobra poszczególnych osób? Sprzeciwem, bardziej lub mniej usprawiedliwionym, wobec ideologizacji problemu homoseksualizmu nie załatwimy sprawy. Nie można zaprzeczać rzeczywistości: takie osoby żyją wśród nas i w wolnym społeczeństwie mają prawo mówić o sobie i o swoich problemach. Mówi o nich zresztą już Ewangelia: są niezdolni do małżeństwa, bo tacy się urodzili, albo ludzie takimi ich uczynili.

Tomasz Wiścicki – jak wynika z licznych sformułowań jego tekstu – demaskuje intencje i ukryte zamiary środowisk homoseksualnych, organizatorów „marszów równości” itd. Autor znany jest z tego, że pisze zawsze z wielką kulturą, dbając o precyzję myśli i sformułowań. Dlatego dziwi mnie u niego tak kategoryczny ton. Zgadzam się, że aktywiści stowarzyszeń gejów i lesbijek wygłaszają często sądy bezpodstawne, szkodliwe, oparte na mylnych bądź uproszczonych diagnozach. Trzeba pamiętać, że nie reprezentują oni całej ogromnie zróżnicowanej kategorii osób homoseksualnych. Ale trzeba też przyznać, że ludzie ci mają siłę i odwagę cywilną występować głośno, wyrażając ból i gniew wielu milczących.

Tomasz Wiścicki domaga się, by – dla obrony „paradygmatu kultury” – koniecznie nazywać homoseksualizm „anomalią”. Co z tego miałoby jednak wynikać w praktyce? Czyż nie jest „anomalią”, odmiennością z punktu widzenia natury ludzkiej – jakkolwiek byśmy ją pojmowali – wiele innych zjawisk ludzkiego świata, na przykład upośledzenie umysłowe, niepełnosprawność, karłowatość? A przecież wszystkim tym ludziom staramy się, w imię chrześcijańskiego w swym rodowodzie humanizmu, często za dużą społeczną cenę, zapewnić szansę godnego uczestnictwa w życiu.

Wyzwanie dla wierzących

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?