Czytelnia

Ewa Karabin

Marta Titaniec

Ewa Karabin, Marta Titaniec, Nie zostawiajcie ich samotnych, WIĘŹ 2010 nr 8-9.

Twórcy tej koncepcji artystycznej nie zdecydowali się na rekonstrukcję baraków, torów kolejowych, administracji obozowej. Zastosowali najbardziej surowe i czyste materiały, żeby to miejsce mogło trwać w swojej przerażającej prostocie. Żeby mogła przemawiać cisza. To ona rządzi tu niepodzielnie, przerywana tylko szumem okolicznych drzew i śpiewem ptaków. Cisza na tym największym cmentarzu Warszawy jest niczym nieustanna modlitwa w intencji tych, którzy tu zginęli.

Wstrzymajcie oddech

Każdy, kto chciałby włączyć się w tę modlitwę, musi liczyć się z trudnościami. Od wielu lat brakuje możliwości dojazdu komunikacją publiczną bezpośrednio na teren obozu. Jeżeli ktoś nie posiada własnego samochodu, czeka go kilkukilometrowy spacer. Być może jest to jeden z powodów, dla których Treblinka na co dzień świeci pustkami.

Są jednak tacy, który bywają tu regularnie, wśród nich jest proboszcz parafii Narodzenia Pańskiego z podwarszawskiej Jasienicy, ks. Wojciech Lemański, od lat zaangażowany w dialog chrześcijańsko-żydowski. W 2002 r. współtworzył Społeczny Komitet Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich, wkrótce dołączył do Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Ks. Lemański w każdą ostatnią sobotę miesiąca przyjeżdża to Treblinki, aby modlić się za ofiary obozowego mechanizmu śmierci. — Jestem kapłanem diecezji warszawsko-praskiej — tłumaczy. — A w Treblince zginęło kilkaset tysięcy mieszkańców Warszawy, Falenicy, Otwocka, Radzymina, Wołomina, Tłuszcza, Mińska Mazowieckiego, Legionowa, Nowego Dworu Mazowieckiego i wielu innych miejscowości z terenu mojej diecezji. Moja obecność tutaj to wyraz troski o pamięć o tych, którzy mieszkali w tych miastach i miasteczkach, współtworzyli je, a w tamte straszliwe miesiące zostali zamordowani w Treblince.

Wiele razy jego modlitwie towarzyszyła jedynie cisza kamiennych pomników. — Pustka i wstyd zapomnienia to niestety zjawiska charakterystyczne dla miejsc zagłady, które zostały przez Niemców zrównane z ziemią — wyjaśnia ks. Lemański. — Czasami można ulec wrażeniu, że to miejsce zapomniane przez Boga i ludzi. A tak nie jest! Wystarczy bywać tu częściej, żeby dostrzec kątem oka innych przemierzających to cmentarzysko. Jeżeli tylko ktoś chciałby tu przyjechać i nie czuć się osamotnionym, bezradnym wobec tej przejmującej ciszy, może do nas dołączyć. Jestem proboszczem stosunkowo niedaleko od Treblinki, więc uznałem, że mogę podjąć zobowiązanie, by przyjeżdżać tu systematycznie, każdego miesiąca i zapraszam wszystkich, którzy też poczują się do tego powołani.

Właśnie terminem „powołanie” ks. Wojciech określa swoje zaangażowanie w dialog chrześcijańsko-żydowski. Powołanie to dla niego coś, bez czego człowiek traci swoją tożsamość, przestaje być tym, kim Bóg chciałby, aby był. — Gdybym w tej chwili zrezygnował z tej powinności pamięci kultywowanej przeze mnie na różne sposoby, poczułbym się niewierny Bogu i Jego głosowi we mnie, pozbawiony tego, co jest esencją mojego funkcjonowania. To by było jak porzucenie żony, której się ślubowało być wiernym. Oczywiście można po tym żyć, ale w człowieku coś pęka. Niewierność powołaniu zawsze jest bólem.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Ewa Karabin

Marta Titaniec

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?