Czytelnia

Kobieta

Alina Petrowa-Wasilewicz, Niedobrze kobiecie być samej, WIĘŹ 1998 nr 1.

Mogłoby się wydawać, że po tylu wiekach upośledzenia powinny być wreszcie szczęśliwe, gdyż nie grozi im dominacja agresywnego samca, a one same są kowalami własnego losu. Zwycięstwo miało jednak także gorzki smak. I trudem wywalczona wolność okazała się jałowa, gdyż zbudowana jedynie na egzekwowaniu praw, pilnowaniu własnej samore­alizacji i ekspresji własnego „ja”. Uwolniła od całego systemu powinności i zależności, co z pewnością kiedyś ekscytowało nowością i możliwością „latania”. Z drugiej strony przyniosła nowe cierpienie, nieznane dotąd w rodzinie wielopokoleniowej, grupie, klanie, społeczności sąsiedzkiej i lo­kalnej. Jest nim samotność. Wolność od mężczyzny, ale i samotność bez mężczyzny, wolność od obowiązków wobec dzieci, ale i samotność bez dzieci. Wolność od rodziny, ale i konieczność borykania się w pojedynkę ze wszystkimi problemami, które spadają na jedną kobietę.

Czy rzeczywiście samotność jest lepsza niż rola „kapłanki ogniska do­mowego”? – Na to pytanie trudno odpowiedzieć, zwłaszcza dlatego, że w imieniu włókniarek, rolniczek i robotnic, pracujących przy taśmie na nocnej zmianie, odpowiadają dziennikarki, artystki i kobiety pracujące naukowo, które mają pracę ciekawą i twórczą, a przy tym niezbyt męczą­cą fizycznie. Twierdzą one, że niezależność kobiet jest wielką zdobyczą, że wspaniałe jest realizować się w pracy zawodowej, że daje im to poczucie niezależności od mężczyzny i że tylko mało ambitne „siostry” godzą się w dzisiejszych czasach na bycie „kurą domową”. Powtarzają to od tylu lat, że chyba wszystkie „kury domowe” w to albo uwierzyły, albo jeśli nie uwierzyły – boją się przeciwstawić opiniom pań wykształconych, wiodą­cej sile płci kobiecej. Zdecydowały one, że od tego rodzaju szczęścia nie ma odwrotu.

Tej propagandzie, która w latach realnego socjalizmu była częścią składową zniewolenia społeczeństwa (chodziło tu nie tylko o oderwanie dzieci spod wpływu rodziny, ale przede wszystkim o pozyskanie półdar­mowej siły roboczej), zadaje kłam ogromne powodzenie powiastek z serii Harlequin. Na całym świecie co miesiąc rozchodzi się kilkadziesiąt mi­lionów egzemplarzy tych tandetnych romansów, kupowanych chyłkiem i czytanych ukradkiem. Można zapytać, jakie tęsknoty mas kobiecych na całym świecie, na Wschodzie i Zachodzie, zaspokaja ta produkcja, która tak dobrze się rozwija, gdyż nikt nie może zaprzeczyć, że biznes wręcz kwitnie. Wystarczy przeczytać kilka Harlequinów, by zorientować się, że powiastki te zaspokajają tęsknotę do miłości, bezpieczeństwa i gniazda rodzinnego. Po raz pierwszy istniał w jej życiu ktoś, na kim mogłaby się oprzeć, kto byłby silniejszy od niej.

Wydaje się, że mimo buńczucznych zapewnień i kategorycznych wy­stąpień kobiecej awangardy, emancypacja, choć przyniosła tyle potrzeb­nych i ważnych zdobyczy, okazała się z także niewypałem. Zmieniła się sytuacja kobiet, ale nie zmieniła się ich tęsknota za „domowym ogni­skiem”. Ogniskiem, którego nie chciały podsycać swą ofiarą. Po wielu potrzebnych i spektakularnych zwycięstwach feminizm utknął w ślepej uliczce, gdyż wylano dziecko z kąpielą, a właściwie – dziecko i męż­czyznę. Kobieta została sama, nie jest jej z tym dobrze, co innego mówi, ale po cichu kupuje Harlequina, w którym znajduje mężczyznę swych marzeń – typowego seksistę, który ją molestuje, napastliwego, władcze­go i aroganckiego osobnika. Nie dość, że zaleca się niezgodnie z „prze­pisami”, to jeszcze odsuwa krzesło kobiecie, przepuszcza ją przodem i zamyka drzwiczki, obchodząc samochód. Na dodatek, chce mieć dzieci, choć respektuje przy tym potrzeby samorealizacji swojej ukochanej. Wskazał na książki. – Możesz wybrać każdą pracę, jaką zechcesz, jeśli ma to dla ciebie aż takie znaczenie. Na zakończenie zawsze ciągnie ją do ołtarza, a to się czytelniczkom podoba.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?