Czytelnia

Polacy - Niemcy

Jürgen Wahl, Niemcy '96 - próba prześwietlenia, WIĘŹ 1996 nr 5.

Prawicowi ekstremiści nie mogą dziś liczyć na poparcie ważnych grup społecznych, które po 1930 roku umocniły Hitlera:

Na armię. Bundeswehra jest nie tylko silnie zintegrowana z NATO i w Korpusie Europejskim; nie jest również instytucją, na której nacjonaliści mogą polegać. Znaczna część korpusu oficerskiego sprzyja raczej SPD, aniżeli CDU.

Na policję. Przede wszystkim nie daje ona tym razem prawicowcom złudzeń, że będzie ich matecznikiem. „Partie ludowe” są gwarantem silnego państwa opartego na demokratycznej podstawie. Jeśli nawet wśród przewodniczących niemieckich związków zawodowych tylko przewodniczący związku zawodowego policjantów należy do CDU (wszyscy inni są w SPD), to nie jest to jeszcze oznaką „prawicowego trendu”. Partie takie, jak „Republikanie”, nie mają w policji szans.

Na wymiar sprawiedliwości. Był on przed i po 1933 roku złowrogą podporą prawicy. Dzisiaj takie incydenty, jak ten z Karlsruhe, gdzie pewien prawicowy ekstremista został uniewinniony przez ultrakonserwatywnego sędziego, stanowią wyjątek. Związki prawników są wierne demokracji.

Na gospodarkę. Mało kto pojął lepiej niż niemieccy przemysłowcy, że zostali przez nazistów wykorzystani i nadużyci poprzez swój udział w radykalizowaniu nastrojów i przygotowaniach do wojny. Dlatego też – wraz ze związkowcami – należeli do pierwszych, którzy wystąpili przeciw objawom nienawiści do cudzoziemców. Wraz z bankowcami tworzą oni godną zaufania grupę, która broni polityki europejskiej Helmuta Kohla w utarczkach z konserwatywnymi nacjonalistami i panikarzami z mass mediów.

Na wykładowców wyższych uczelni. Niemiecki uniwersytet był wylęgarnią ruchu brunatnych, a po 1968 roku ulegał naciskowi ruchu lewicowych radykałów. Dzisiaj jest pewne: ogromna większość profesury jest za demokracją. Nie da się oczywiście przeoczyć, że na kilku wydziałach występują wywołujące zastrzeżenia ideowe procesy. Interpretatorzy historii w rodzaju profesora Ernesta Nolte (który chciał widzieć epokę Hitlera jako „zróżnicowaną”) i kilka reakcyjnych grup studenckich staraj ą się „sklasyfikować po nowemu” brunatne czasy. Za granicą powinno się jednak brać pod uwagę, że nowoczesne państwo przemysłowe mniej niż kiedykolwiek może być podatne na uleganie wpływom tego rodzaju sił.

Na Kościoły. Wiemy, że zbyt wielu biskupów i księży wszystkich wyznań myślało w niemieckim duchu nacjonalistycznym i mimo woli przyczyniło się do zwycięstwa Hitlera; bohaterski opór należał do rzadkości.

Nie ma dziś śladu po tych tragicznych błędach: właśnie chrześcijańskie Kościoły są dziś godnymi zaufania strażnikami demokracji.

Jest jasne: prawie nie ma dziś w społeczeństwie niemieckim przestrzeni dla wzrostu sił prawicowych i będzie tak także wtedy, gdy jutro uda się osiągnąć dwie rzeczy – po pierwsze, utrzymanie społecznego pokoju, po drugie, rozbudowę Unii Europejskiej jako zjednoczenia wolnych narodów „we wzajemnym powiązaniu”, a nie jako „państwo związkowe”, jak to się ciągle imputuje Kohlowi.

Osiągnięcie tych celów stanowić będzie w ciągu najbliższych dziesięciu lat wyzwanie dla Niemiec. I jest to oczywiście pierwsze wyzwanie, jakiemu Niemcy mogą stawić czoło tylko w całkiem dla nich nowym „byciu razem” z innymi narodami. Stąd też, jak zobaczymy, powstają niestety problemy całkiem nowego rodzaju.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?