Czytelnia

Polacy - Niemcy

Helmut Wagner, Niemcy w Europie, WIĘŹ 1996 nr 5.

Taka właśnie federacja stanowi trzecią możliwość uczynienia z Europy jednostki politycznej. Kto ma tego dokonać? Nikt inny, jak właśnie istnie­jące w Europie państwa narodowe. Ponad 40-letnia historia jednoczenia kontynentu europejskiego dowodzi, że jest to proces niezwykle mozolny, bardzo powolny i czasochłonny. Nie wolno jednak nie dostrzegać, iż jest on też wielce obiecujący i jedynie możliwy. Trzeba tymczasem zapłacić zna­czącą, a w razie potrzeby i bardzo wysoką cenę, za zjednoczenie Europy, tj. za zgodę jej narodów. Bo nikt inny, jak właśnie one, mają decydować o tem­pie i wewnętrznej architekturze dzieła zjednoczenia. Nie wyklucza to jed­nocześnie, aby – jak to już miało miejsce w przeszłości – kierunek integracji zachodnioeuropejskiej wytyczał tandem niemiecko-francuski. Ta pionierska rola obu największych narodów zachodnioeuropejskich nie zmienia w niczym faktu, że w przeszłości wszyscy członkowie Wspólnot Europejskich, a w przyszłości wszyscy członkowie Unii Europejskiej byli i są czynnikiem konstytutywnym federacji europejskiej. Innego czynnika konstytutywnego ani nie widać, ani nie byłby on pożądany. Samoorganiza­eja Europy bowiem nie może być w przyszłości tylko pustym słowem, lecz podstawową zasadą tworzenia europejskiej wspólnoty. Istnieje po temu wiele uzasadnionych powodów.

Tak jak tempo integracji europejskiej zależy od chęci i gotowości jej jed­noczących się dobrowolnie narodów, tak samo i forma federacji, a więc jej wewnętrzna struktura, są kwestiami, o których nikt inny nie może decy­dować, jak tylko same narody Europy, tzn. ich rządy i parlamenty. Któż Inny miałby to uczynić? Nie leży to w mocy poszczególnych państw. Gremia ekspertów nie mają po temu odpowiedniego mandatu. Konstytuantą Euro­py są same narody europejskie i ich wybrani przedstawiciele. Inaczej być nie może.

Ponieważ ustanowienie konstytucji nie jest w przypadku Europy jedno­razowym aktem państwowym, a stopniowym procesem historycznym, to w sposób oczywisty uczestniczą w nim bezpośrednio tylko te narody, które były uprzednio członkami Wspólnot Europejskich bądź dziś są członkami Unii Europejskiej. Pozostałe państwa, stojące dotychczas z boku, jeżeli zo­staną członkami Unii, muszą bezwarunkowo zaakceptować wszystko to, co Wspólnota przedtem postanowiła, jak też przyjąć te akty, które w międzyczasie nabrały mocy prawnej. Jest tego niemało, a będzie w przyszłości jeszcze więcej. Z tego właśnie powodu – jak pokazały negocjacje o przystą­pieniu do Unii Szwecji, Austrii, Norwegii i Finlandii – państwa nie będące członkami Unii uważają za wskazane przystąpienie do ekskluzywnego europejskiego klubu narodów tak szybko, jak to możliwe – tak postępując dobrze robią. Doskonale bowiem zdają sobie sprawę z tego, iż im dłużej zwlekają, tym więcej będą musiały „połknąć”. Im szybciej zostaną członka­mi Unii, tym szybciej będą mogły uczestniczyć w procesach decyzyjnych. Jedynie jako członkowie Unii będą mogły wpływać na to, jak Wspólnota urządzi swoje wnętrze i jak się będzie zachowywać wobec partnerów ze­wnętrznych.

Postęp procesu integracji europejskiej sprawia, że stojące dotychczas na uboczu pozostałe narodowości europejskie są nieuchronnie zmuszone do podjęcia decyzji. Nic nie wskazuje bowiem na to, aby brak członkostwa jakiegoś narodu europejskiego na dłuższą metę mógł przynieść mu korzyś­ci. Jeżeli sprawdziło się to w przypadku takich państw, jak Wielka Bryta­nia, Hiszpania, Szwecja czy Austria, to tym bardziej okaże się słuszne w przypadku tych wszystkich narodów, które pozostają jeszcze poza Unią. Wcześniej czy później nie unikną one przystąpienia do Unii, jeśli nie chcą na tym ucierpieć. Należy przypuszczać, że nie wytrzymają one długo z dala od Unii Europejskiej. Pozostawanie w ,,przedsionku” Europy nie może być tym celem, do którego zmierzałby jakikolwiek naród europejski.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?