Czytelnia

Polacy - Niemcy

Sebastian Fikus

Niemcy: wobec niechęci

Dzisiejszą sytuację Niemców w Polsce trudno porównać z sytuacją jakiejkolwiek innej mniejszości. Jej historia zaczyna się w głębokim średniowieczu, od kolonistów zakładających wspólnie z Polakami miasta i wsie na prawie niemieckim. W Krakowie istniała całe wieki grupa tak zwanych germani polonicati, spolszczonych Niemców, a księgi miejskie były tu pisane do XIV wieku po niemiecku. Z kolei pierwsze polskie książki były w Krakowie drukowane przez Niemców ze Śląska. Patrycjat wielu miast polskich był do wieku XIX silnie zdominowany przez Niemców. Na pozór zdumiewające stwierdzenie, że Polacy i Niemcy w istocie rzeczy są braćmi, ma zatem swoje głębokie historyczne uzasadnienie.

Animozje między obu społecznościami zaczęły się w XIX wieku na skutek zaborów. Problem współczesnej niechęci, a w najlepszym przypadku nieufności do Niemców, ma oczywiście swe źródła w okrucieństwach okupacji nazistowskiej, które w naturalny sposób głęboko zapadły w polską świadomość. Ale wydarzenia te zostały przede wszystkim zinstrumentalizowane przez powojenny aparat propagandowy, dla którego nienawiść do Niemców była centralnym elementem wiążącym Polaków z sowieckim imperium. Z tego też powodu pozytywne przykłady polsko-niemieckiego współżycia na przestrzeni wieków były konsekwentnie przemilczane. Szczególnie fatalną w następstwach okazała się indoktrynacja umysłów dzieci filmami propagandowymi dostosowanymi do ich horyzontu percepcyjnego jak choćby „Czterej pancerni i pies”. Te emocjonalne stereotypy wyniesione z dzieciństwa są chyba najtrudniejsze do zwalczenia.

Mniejszość niemiecka na Śląsku mogłaby walnie do tego się przyczynić, ale dziś brak jej chyba siły, by ten obowiązek udźwignąć. Niemieckich Ślązaków spotkał po wojnie szczególnie tragiczny los. W publicystyce zachodniej funkcjonuje termin culturecide – świadomego unicestwienia kultury. Pasuje on znakomicie do powojennej sytuacji niemieckich Górnoślązaków. Po wygnaniu mniej więcej trzech czwartych z nich pozostałych poddano gwałtownej, przymusowej asymilacji. Zabroniono używania języka i bezwzględnie niszczono pomniki kultury niemieckiej. Zmieniano, często przymusowo, nazwiska i imiona. Zwycięstwo Niemców w mistrzostwach świata w piłce nożnej w 1954 roku skończyło się dla wielu, którzy świętowali zwycięstwo „naszych”, w więzieniu. Niemcy ze Śląska zostali odcięci od swoich korzeni; nieliczni ratowali się, słuchając niemieckiego radia, inni spotykali się w lesie, by sobie po niemiecku pośpiewać. Niemniej powojenne pokolenie skutecznie pozbawione zostało znajomości języka ojczystego. Jeżeli uwzględnimy gorsze traktowanie niemieckich Ślązaków w życiu zawodowym, to rosnący wewnętrzny sprzeciw wobec Polski był więcej niż zrozumiały. Jego wyrazem była często decyzja o wyjeździe na stałe do Republiki Federalnej.

Po przełomie w 1989 roku euforia pozostałych w Polsce niemieckich Ślązaków była wielka. Uwierzyli, że nadeszła możliwość odbudowy ich tożsamości. Udało się zebrać około 300 tysięcy podpisów pod petycją pośrednio domagającą się przywrócenia języka niemieckiego w życiu publicznym. Opinia publiczna, nie tylko w Polsce, była zbulwersowana obecnością tak wielu Niemców w kraju, w którym ich dotąd oficjalnie nie było. Także w Niemczech z dużą niechęcią przyjmowano do wiadomości istnienie tej politycznie niewygodnej enklawy; ówcześni niemieccy politycy lewicowi wyraźnie się od niej dystansowali. Zarówno w Warszawie, jaki i Bonn brakowało zrozumienia, że chodzi tu bardziej o problem humanitarny niż polityczny. Powściągliwość, nieufność, a czasami wręcz wrogość ze strony niektórych polskich decydentów, a ze strony niemieckiej zbyt małe zaangażowanie choćby w naukę niemieckiego, zahamowały procesy poszukiwania utraconej tożsamości. Nad środowiskiem tym długim cieniem kładzie się do dziś irracjonalny mit potencjalnego, politycznego zagrożenia, jakie miałoby ono stanowić.

Mimo tego fatalnego politycznego kontekstu asymilacja środowisk niemieckich na przestrzeni ostatnich lat wcale się nie pogłębiła. Przede wszystkim chroni je codzienny kontakt z niemiecką kulturą masową. Atrakcyjność niemieckiej telewizji satelitarnej nie wynika wcale z tego, że zaspokaja ona narodowe tęsknoty, ale raczej z tego, że proponuje niewspółmiernie bogatszą ofertę programową. Dzięki intensywnemu kontaktowi z tym medium najmłodsze pokolenie śląskich Niemców dobrze włada swym rodzimym językiem, czego nie można zawsze powiedzieć o pokoleniu ich rodziców. Innym, ważnym czynnikiem są rodzinne powiązania z Republiką Federalną, gdzie wiele dzieci spędza wakacje. Jeśli trafne są szacunki, że ponad 100 tysięcy śląskich Niemców na stałe pracuje za zachodnią granicą, podczas gdy ich rodziny mieszkają w Polsce, to wówczas zainteresowanie niemieckim kręgiem cywilizacyjnym jest czymś naturalnym.

Tezy o niemieckości środowisk autochtonicznych nie potwierdzają bynajmniej wyniki ostatniego spisu powszechnego – do bycia Niemcem przyznało się w nim niespodziewanie mało mieszkańców Śląska. Na ich zniekształcenie złożyło się wiele przyczyn, m.in. potrzeba zdystansowania się od reprezentującej Niemców organizacji, która budzi powszechne rozczarowanie. Trzeba tu zauważyć, że kulturalne postulaty środowisk niemieckich, sformułowane w okresie przełomu, zostały zrealizowane w bardzo niewielkim stopniu. Do dziś nie istnieje nawet jedna niemieckojęzyczna szkoła nie tylko na Opolszczyźnie, ale i na całym Górnym Śląsku. Życie kulturalne tego środowiska sprowadza się najczęściej do spontanicznych lokalnych inicjatyw w obszarze kultury ludowej, a media mniejszości niemieckiej w praktyce nie odgrywają żadnej roli. Niewspółmiernie mniej liczne mniejszości narodowe w Europie posiadają swoje zawodowe teatry, ożywione życie artystyczne, całą paletę rozgłośni radiowych, a nawet funkcjonującą na komercjalnych zasadach, codzienną prasę we własnym języku. Tylko nieliczni zdają sobie sprawę, że kulturalne upośledzenie mniejszości niemieckiej w Polsce jest przypuszczalnie wynikiem świadomie realizowanej polityki.

Wyniki spisu są również efektem negatywnego stosunku polskiego otoczenia do mniejszości niemieckiej. Wbrew obiegowym opiniom autochtoni ciągle odbijają się od wszechobecnych uprzedzeń; zwłaszcza wśród młodej inteligencji obawa przed konsekwencjami towarzyskiego i zawodowego ostracyzmu sprzyja postawom ukrywania niemieckich tęsknot. Racjonalizacja tego konformizmu prowadzi do deklarowania tożsamości śląskiej, która stanowi często rodzaj eufemizmu na określenie inności, nie wzbudzającej jednak w polskim otoczeniu aż tak silnych resentymentów.

Można mieć tylko nadzieje, że w ramach integracji europejskiej dojdzie do głębokiego polsko-niemieckiego zbliżenia, co zneutralizuje te uprzedzenia. Dopóki trwają, trudno marzyć, aby Niemcy w Polsce mogli liczyć na taki rozwój kulturalny, jakim cieszą się inne mniejszości.

Sebastian Fikus – ur. 1969, publicysta, dr historii, producent telewizyjny. Studiował reżyserię w państwowej wyższej szkole artystycznej Folkwang w Essen, pracę doktorską ze współczesnej historii Śląska obronił na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jest laureatem polsko-niemieckiej nagrody dziennikarskiej. Mieszka w Opolu.

1

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?