Czytelnia

Psychologia a duchowość

Joanna Petry Mroczkowska

Joanna Petry Mroczkowska, Nienasycenie?, WIĘŹ 2001 nr 3.

Konsumpcja ma charakter porównawczy i konkurencyjny. Wydawanie pieniędzy określa pozycję społeczną. Im większy dochód, tym większe ocze­kiwania i wymagania. Jednocześnie zwiększa się możliwość frustracji. Bo­gatsza połowa najbogatszego społeczeństwa świata twierdzi, że nie stać jej na wszystkie potrzebne rzeczy. Mimo że między 1979 a 1995 wydatki prze­ciętnego obywatela wzrosły o 30 proc., na początku lat dziewięćdziesiątych zaledwie 23 proc. Amerykanów uważało, że ma szanse na „wygodne życie”. Dwadzieścia lat wcześniej tego zdania było 35 proc. pytanych.

Po drugiej wojnie – stwierdza Juliet Schor, autorka książki „Overspent American” (Rozrzutny Amerykanin, 1998) – Amerykanie konkurowali z sąsiadami, których dochody utrzymywały się na tym samym poziomie. Dziś ludzie porównują się z kolegami z pracy, którzy mogą zarabiać o wiele więcej, a także ze „znajomymi” z telewizji. Do stylu życia obejmującej tylko około 5 proc. grupy upper-middle class aspirują pozostali członkowie klasy średniej, o dochodach dwu-trzykrotnie mniejszych. W ciągłej chęci dorów­nania bogatszym czy prowadzącym wystawniejszy tryb życia bardzo wielu nie zauważa, że wydaje ponad stan. (W 1996 większa liczba Amerykanów ogłosiła bankructwo niż ukończyła studia. Zadłużenie na kartach kredyto­wych podwoiło się między 1990 i 1996 rokiem, dłużnicy kart kredytowych spłacają rocznie przeciętnie tysiąc dolarów procentów i bankowych kosztów manipulacyjnych.)

James B. Twitchell w swojej ostatniej książce „Lead us into Temptation. The Triumph of American Materialism” (Wódź nas na pokuszenie. Triumf amerykańskiego materializmu) (1999) już w samym tytule operuje nie bar­dzo dziś popularnym pojęciem pokusy. Stawia tezę, że konsumpcjonizm nie jest nam narzucony. Z różnych powodów ulegamy pokusie (to ona przecież patronuje bazarowi) – i nie jest to wcale takie zdrożne. Chęć posiadania wpisana jest w naturę ludzką i manifestowała się zawsze, ale na masową skalę mogła dojść do głosu dopiero w tym wieku w USA.

Konsumpcja i znaczenie rzeczy

Twitchell jednak manipuluje prawdą, gdy dowodzi, że religia (mówi o chrześcijaństwie) stosowała retorykę reklamy. Czy aby nie stało się od­wrotnie? Czy – jak dowodzą krytycy materializmu – to nie konsumpcjo­nizm właśnie okazał się nową religią, mającą wypełnić pustkę egzystencjal­ną? Ale na jak długo może uśmierzyć duchowy niepokój?

Obserwacja wskazuje, że konsumenci często bardziej zainteresowani są aurą konsumpcji niż samymi przedmiotami. Przedmioty definiowane są raczej wedle tego, co oznaczają, niż wedle tego, do czego służą. Ludziom chodzi raczej o uczestnictwo, przynależność do jakiejś wspólnoty, związki międzyludzkie, poczucie sensu. Źródeł tego zjawiska w najnowszej historii Twitchell upatruje w tych działaniach Reformacji., które pewnym tradycyj­nie związanym z katolicyzmem przedmiotom (woda święcona, podobizny świętych, itp.) odmówiły racji bytu. Rynek starał się później wypełnić ten brak „nobilitując” przedmioty handlu ze sfery pozasakralnej. W skrajnej wersji doszło do idolatrii świata rzeczy, neopogańskiego kultu Złotego Ciel­ca. Badacze motywacji – psychologowie marketingu zgłębiają kompleksy, słabości, aspiracje i marzenia mas potencjalnych nabywców. To oni właśnie obserwują, na przykład, że mężczyźni zafascynowani są rzeczami w mło­dości i w późniejszych latach wieku średniego, natomiast kobiety po uro­dzeniu dzieci. Szacuje się, że kobiety dokonują 80 proc. zakupów. Do nich też w 70 proc. skierowana jest reklama.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Psychologia a duchowość

Joanna Petry Mroczkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?