Czytelnia

ks. Andrzej Luter

ks. Andrzej Luter, Nieśmiertelni, WIĘŹ 2008 nr 7-8.

Kryzys wiary dosięga nie tylko rycerza. Jego giermek, Jns, (Gunnar Bjrnstrand) nie ma już nadziei. Twierdzi, że Bóg opuścił człowieka, kpi więc ze Stwórcy i wyrzuca Mu brak działania w świecie. To przeklęte gadanie o śmierci... strach... to gadanie nie robi na mnie wrażenia — komentuje postępowanie księży, którzy straszą śmiercią i przekonują, że lepiej umrzeć czystym, niż żyć dla piekła. Ostrzegają, że nadchodzi dzień sądu — mimo to Jns odrzuca prawdy wiary, dla niego ważny jest tylko ten świat, którego może doświadczyć i dotknąć.

Inaczej Antoniusz, on — zanim umrze, zanim przegra partię szachów — chce dojść do prawdy. Zagra więc skoczkiem i gońcem, a potem będzie chciał zaatakować Śmierć ze skrzydła. Tymczasem pogrąża się w scholastycznych spekulacjach, drążących sprawy ludzkiego wnętrza. Wiara to dla niego ciężkie (za ciężkie?) brzemię. Bo, jak wierzyć w kogoś ukrytego w ciemności, kto nigdy się nie ukaże? Nigdy nie przestaniesz pytać i nie otrzymasz żadnej odpowiedzi — śmierć nie pozostawia Antoniuszowi złudzeń. Rycerz jednak nie ustępuje i nadal drąży: kto się o nas troszczy — Bóg, szatan? A może jest tylko pustka? Co będzie z tymi, którzy chcą wierzyć, a nie są w stanie?

W Apokalipsie czytamy: gdy Baranek złamał siódmą pieczęć, nastało w niebie milczenie... Antoniusz, podobnie jak niejeden z nas, nie jest w stanie znieść tego milczenia, nie jest w stanie usłyszeć jego znaczenia — traktuje je jako wymierzone przeciw człowiekowi, przeciw samemu sobie. W końcu zażąda: Chcę wiedzieć; nie tylko wierzyć, przypuszczać, ale wiedzieć. Chcę, żeby wyciągnął do mnie rękę!

To pragnienie wiedzy jest tak dojmujące, że Block gotów jest skorzystać z pomocy samego diabła. Wygląda na to, że jego łatwiej spotkać niż Boga — księża i żołnierze dostrzegają go chyba bez trudu, skoro decydują się spalić „czarownicę”.

W bohaterach Bergmana znaleźć można nie tylko uniwersalne prawdy o ludzkiej naturze, ale maski, za którymi sami zwykliśmy się ukrywać i za którymi chował się także szwedzki mistrz kina. Odnajdziemy go i w pozornie cynicznym giermku Jnsie, postaci wielowymiarowej i niejednoznacznej, i w rycerzu Antoniuszu, miotającym się między skrajnościami, nie docierającym do swej ostatecznej głębi. I w wielu innych jeszcze bohaterach. Tadeusz Szczepański sugeruje, że Bergman jako swój przyjął paradoks Oskara Wildea: Człowiek jest najmniej sobą, kiedy przemawia we własnym imieniu. Daj mu maskę, a powie ci prawdę.

Nie dziwi zatem, że pastor Tomas Ericsson (w tej roli znów Bjrnstrand) — bohater „Gości Wieczerzy Pańskiej” — także przeżywa kryzys wiary. Bo jakże inaczej, skoro: Bóg milczy. Tu, podobnie jak w „Siódmej pieczęci”, Bóg jest zrazu kochający i miłosierny, a potem już tylko straszny. Łatwo Go wtedy zanegować i „wyzwolić się” z wiary. Teolog filmu ks. Marek Lis analizując ten obraz zauważył, że dopiero negacja Boga przynosi pastorowi złudne ukojenie.

Pastorowi nie udaje się jednak w pełni zagłuszyć pytania: Boże, czemuś mnie opuścił? Wkraczające w jego życie pustka, nicość i samotność okazują się w końcu gorsze niż cierpienie fizyczne. Przywoływany przez zakrystianina krzyż stwarza jednak nadzieję, że w życiu pastora możliwe jest jeszcze zmartwychwstanie miłości. Film kończy się przecież słowami Sanctus.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?