Czytelnia

Polacy - Żydzi

Barbara Sułek-Kowalska, Nigdy nie udawał. Pożegnanie Reuvena Zygielbojma, WIĘŹ 2005 nr 4.

Był prawdziwym człowiekiem dialogu. Zawsze otwarty na drugiego człowieka, nigdy nie udawał kogoś, kim nie był. W 92. roku życia po raz pierwszy w życiu brał udział w wieczerzy wigilijnej. Było to dla niego powodem do ciepłej refleksji, że nawet w tym wieku może się przydarzyć pierwszy raz. Było nas przy stole osiemnaście osób. Mnogość gości zachwyciła Reuvena, który ujrzał w tym podobieństwo do rodzinnego świętowania z czasów swojego dzieciństwa. Wśród gości były dwie dziewczynki z rodziny polsko-ukraińskiej, a ich entuzjazm i piękny śpiew ożywiły jego pamięć czasów minionych.

Błyskawicznie nawiązywał kontakt z drugim człowiekiem. Podczas pogrzebu Romuald Karaś, który żegnał Reuvena w imieniu wydawnictwa „Rój”, opowiedział historię z ostatniej podróży, jaką w listopadzie odbyli z Reuvenem do Chełma, pod przewodnictwem Aleksandra Rowińskiego – autora wielkiej reporterskiej monografii o Arturze Szmulu Zygielbojmie „Zygielbojma śmierć i życie”. W Kurowie zatrzymali się, aby wejść do apteki. Reuven natychmiast oczarował panią magister, która okazała się nie tylko biegła w historii, ale tez znała książkę Rowińskiego o Arturze! Na kurowskim rynku Reuven wypatrzył umieszczone na kościele tablice, upamiętniające kurowskich bohaterów wojny polsko-bolszewickiej, w tym żydowskich obywateli miasteczka. Reuven był pełen satysfakcji, bo bez niego – jak przyznali towarzysze podróży – nawet nie przystanęliby w Kurowie.

Takie pozytywne historie przytrafiały mu się często. Innych zresztą nie chciał zauważać, pamiętać ani o nich rozmawiać. Wolał widzieć dobro niż zło i wolał też dobro budować.

Wszyscy, którzy go otaczali, mówią zgodnie, że wiele się od niego nauczyli. We wspomnieniu do żydowskiego miesięcznika „Midrasz” postawiłam sobie pytanie, co takiego miał w sobie i co nam przyniósł Reuven Zygielbaum, że dla tylu osób stał się kimś bliskim i ważnym. Może była to jego wyraźna przedwojenna tożsamość, całkowicie wolna od peerelowskich naleciałości? Może związana z tym wolność od toczących nas konfliktów i sporów? Może poetycka wrażliwość? Może głęboka duchowa niezależność, która jest cechą ludzi starych na ogół niezauważaną lub lekceważoną przez otoczenie, które woli być nadopiekuńcze niż „mieć kłopoty”? Może to, że będąc naprawdę starym człowiekiem, pokazywał nam z całą mocą życiowego doświadczenia, co Polska – ta dawna, żydowska i ta nowa, nieżydowska – znaczyła dla niego kiedyś i wciąż jeszcze znaczy?

1 W poniższym tekście używam nazwiska jego bohatera w dwu formach: Zygielbaum, która figurowała w jego paszporcie i innych polskich dokumentach, oraz Zygielbojm, której używał jego brat i której często używano także w odniesieniu do niego.
2 Mówiąc o swoim bracie Szmulu, Reuven używał zawsze tylko imienia Artur, które było jego pseudonimem organizacyjnym. Dlatego pisząc o obecności brata w życiu Reuvena używam tego imienia.

poprzednia strona 1 2 3 4

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?