Czytelnia

Nowi ateiści

Michał Paluch OP

Michał Paluch OP

Nowy misyjny ateizm

Rozczarowanie i kilka zadań

W ciągu ostatnich lat ukazało się kilka książek promujących ateizm, które napisane są przystępnie, z nerwem i z widoczną na każdej stronie ambicją dotarcia do masowego czytelnika1. Niestety, ich lektura — z jednym wyjątkiem, o którym szerzej na końcu — głęboko rozczarowuje.

Skomplikowany fenomen religii jest w tych książkach prezentowany zazwyczaj w sposób nieuczciwie uproszczony, kwestionowany nawet przez kolegów ateistów. Jeśli bowiem uznać próbę przedstawienia religii jako ubocznego produktu ewolucji za interesujące naukowo wyzwanie (Daniel C. Dennett i Richard Dawkins), to czy można zgodzić się na szereg pseudonaukowych dodatków do teorii typu „wirusy intelektu” i „memy” (Dawkins)? Czy wypada dziś, pamiętając o tym, co już wiemy, proponować zastępowanie religii w rozwiązywaniu naszych dylematów egzystencjalnych przez naukę? Przecież to pomysł, który nie tylko się nie sprawdził, ale już trąci myszką. Jak brać na serio autora, który moralność Dekalogu zestawia z moralnością Lwa Trockiego, i twierdzi, że Pius XII kolaborował z Hitlerem, pragnącym do końca być chrześcijaninem (Michel Onfray)? Jak na poważnie dyskutować z tezą, że „Jezus i bicz, Paweł i teoria władzy pochodzącej od Boga, Augustyn i koncepcja wojny sprawiedliwej — to bojowa trójca święta, maszynka usprawiedliwiająca wszystkie zbrodnie popełniane w imię Boga od dwóch tysiącleci” (Onfray, s. 193)?

Nie piszę o swym rozczarowaniu z hipokryzją. Chrześcijanie od 2000 lat wiele zyskiwali dzięki swym krytykom. To w ogniu polemik wykuwały się najważniejsze prawdy wyznania wiary, a św. Tomasz z Akwinu w swym komentarzu do Metafizyki Arystotelesa uczył, że powinniśmy kochać zarówno tych, z którymi się zgadzamy, jak i tych, z którymi się spieramy — i jedni, i drudzy, pomagają nam bowiem w dochodzeniu do prawdy2. Mało rzetelny przeciwnik to zatem zmarnowana szansa na pogłębienie własnej tożsamości.

Wspomniane książki budzą jednak nie tylko rozczarowanie, ale i niepokój. Ze względu na szerokie oddziaływanie i dużą akcję promocyjną stają się one dla niektórych podstawowym źródłem informacji o religii. Jak Kod Leonarda da Vinci Dana Browna formuje myślenie w sekularyzującej się Europie na temat historii Jezusa, tak Dawkins i Onfray wyjaśniają genezę i istotę chrześcijaństwa. I nie ma pewnie na to siły. Przecież często sami ulegamy, jak nam się wmawia, „nieubłaganym” prawom rynku, który od rzekomo nudnej — bo nużąco wieloaspektowej — rzetelności woli barwną wyrazistość poglądów.

Pozostawmy jednak na boku problem oddziaływania nieadekwatnego i uproszczonego obrazu chrześcijaństwa zawartego w książkach ateistów-misjonarzy. Mamy podstawy, by sądzić, że w katolickiej Polsce Dawkins nie jest dla olbrzymiej większości jedynym czy nawet najważniejszym źródłem informacji o religii. Zastanówmy się za to, czy książki wspomnianych wyżej autorów mogą mimo wszystko powiedzieć nam coś istotnego o nas samych, o chrześcijańskiej teologii i wrażliwości. Albo inaczej i precyzyjniej: spróbujmy zapytać, jakie elementy chrześcijańskiego wyznania wiary nabierają ze względu na spotkanie z nową formą misyjnego ateizmu szczególnego znaczenia. Moim zdaniem, odpowiedź na to pytanie układa się w cztery tezy — zadania, przed którymi staje dziś chrześcijańska refleksja.

Po pierwsze: odnaleźć transcendencję

Brnąc przez Boga urojonego Dawkinsa miałem wrażenie — jak pewnie większość chrześcijan czytających tę książkę — że koncepcja Boga, z którą autor polemizuje, ma niewiele wspólnego z Bogiem Jezusa Chrystusa3. Z pewnością można wskazać wiele elementów, które o tym świadczą. W trakcie lektury krystalizowało się jednak we mnie z pogłębiającą się jasnością przekonanie, że najważniejszym problemem proponowanego opisu jest podejście do transcendencji. Dawkins konsekwentnie odmawia myślenia o Bogu jako o istocie nie z tego świata. Sprowadza Boga do wewnątrzświatowej wielkości. Dzięki temu właśnie może uznać ewolucjonizm za ostatnie słowo — jeśli wewnątrzświatowe przyczynowanie świetnie tłumaczy zjawiska, które badamy, Bóg jako inna, choćby największa, ale przynależąca do tego świata przyczyna staje się po prostu zbędny.

1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Nowi ateiści

Michał Paluch OP

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?