Czytelnia

Jan Paweł II

Zbigniew Nosowski

Nowy Mojżesz, towarzysz w drodze, Ze Stefanem Frankiewiczem rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2003 nr 10.

Na drodze ku przełomowej encyklice „Sollicitudo rei socialis” dużo bardziej decydujące musiały być jednak głęboko osobiste, duchowe przeświadczenia Papieża z encykliki „Dives in misericordia” (1980). Ten dokument o miłosierdziu Boga i miłosierdziu człowieka, o konieczności organicznej i dogłębnej więzi pomiędzy „antropocentryzmem” i „teocentryzmem” w chrześcijańskim działaniu ad extra, kardynał Roger Etchegaray uznał wręcz za pierwszą spośród encyklik społecznych tego pontyfikatu. Kiedy miałem parokrotnie okazję z bliska obserwować w bazylice św. Piotra spotkania Jana Pawła II z Matką Teresą, myślałem o szczególnym weryfikowaniu się w przypadku obojga tej przypominanej często przez Papieża prawdy, że religia nie może być albo antropocentryczna i nastawiona na człowieka, albo teocentryczna, czyli nastawiona na Boga. I wyobrażałem sobie, że tak właśnie, zwyczajnie, w atmosferze całkowitego rozumienia się bez słów, mogły wyglądać kiedyś spotkania Franciszka z Asyżu i świętej Klary.

– Podczas ponad sześciu lat pełnienia funkcji ambasadora mogłeś z bliska obserwować działalność dyplomatyczną Stolicy Apostolskiej, jej reakcje na dramatyczne wydarzenia w Europie i świecie, a także osobistą obecność Papieża w życiu międzynarodowym. Czy i tutaj można mówić o zmianach w postawie samego Papieża?

– Uważam, że w Polsce znajomość tego ważnego obszaru, nawet wśród polityków, jest wciąż bardzo powierzchowna, a stosunek do niego doraźnie utylitarny, często bezrefleksyjny i fragmentaryczny. Ujawniły to choćby żenujące swoim poziomem i krótkowzrocznością kontrowersje wokół ratyfikacji konkordatu. Mogłem się wielokrotnie z bliska przekonać o tym, jak bardzo odbiegały one od postawy samego Papieża wobec tego dokumentu, od jego przeświadczenia, że konkordat utrwali mądre przestrzeganie autonomiczności państwa i Kościoła; że umocni obecność niepodległej Polski w życiu wspólnoty międzynarodowej. Pamiętam wzruszenie Jana Pawła II, kiedy wieczorem 23 lutego 1998 roku dokonywał ratyfikacji tej umowy międzynarodowej, za którą od początku wziął na siebie pełną odpowiedzialność. W rozmowie ze mną przywoływał postać Stanisława Grabskiego i szczegóły uroczystości ratyfikacyjnej z 1925 roku, mówił o historycznym wymiarze obecnej ratyfikacji. Podczas rozmowy kontynuowanej już podczas kolacji odniosłem wrażenie, że szczęśliwy finał trwających długo sporów i antykościelnych fobii Papież przeżywa chyba bardziej jako Polak niż jako głowa Kościoła katolickiego...

Myślę, że wątek konkordatowy stanowi dobry wstęp do odpowiedzi na twoje pytanie, bo chodzi tu przecież o sposób postrzegania obecnej roli Stolicy Apostolskiej w świecie, który musi w pełni uwzględniać ogromne zmiany, jakie nastąpiły właśnie dzięki postawie Jana Pawła II. W latach poprzedzających obecny pontyfikat systematycznie rosło polityczne znaczenie papiestwa jako instytucji, zmniejszał się jednak równocześnie jego autorytet moralny, a w przypadku niektórych krajów bloku sowieckiego – zmniejszała się także jego wiarygodność. Jan Paweł II odwrócił tę tendencję, stając się autentycznym przywódcą właśnie duchowym, rzecznikiem integralnego humanizmu w świecie bez ideologii, przeżywającym kryzys tradycyjnych wartości.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Jan Paweł II

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?