Czytelnia

Jan Paweł II

Zbigniew Nosowski

Nowy Mojżesz, towarzysz w drodze, Ze Stefanem Frankiewiczem rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2003 nr 10.

Od kilku miesięcy jesteśmy świadkami równie suwerennej, zupełnie nie liczącej się z opiniami i partykularnymi interesami światowych mocarstw postawy Papieża wobec wojny w Iraku. I jednocześnie wciąż żywionej przezeń nadziei, że organizacje międzynarodowe wypełnią tutaj swoją rolę w przywracaniu pokoju. Znamienne jest i tym razem to odwoływanie się Papieża do roli organizacji międzynarodowych, bo wcześniej wielokrotnie ujawniał publicznie swoje krytyczne stanowisko, zwłaszcza wobec ONZ. Te nadzieje od lat wiązane mimo wszystko z efektywną rolą organizacji międzynarodowych nieraz sprawiały wrażenie, że spośród światowych przywódców chyba tylko Jan Paweł II wierzy naprawdę w sens istnienia tego rodzaju instytucji i w ich możliwości egzekwowania prawa międzynarodowego w skali globalnej. Przyznam, że opinię tę słyszałem z ust tak wybitnych włoskich polityków, jak premier Andreotti i prezydent Scalfaro.

– Powiedziałeś o wyróżniającym Jana Pawła II zaufaniu do struktur i organizacji międzynarodowych. Tymczasem on sam w tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Pokoju wyraźnie podkreślił, że ład w stosunkach pomiędzy narodami i pokój to nie tyle kwestia struktur, co osób i dążeń pojedynczych ludzi...

– Nie dostrzegam tutaj żadnej sprzeczności. Sama obecność Papieża w życiu międzynarodowym od początku świadczy o tym, że doskonale rozumie on komplementarność i niezbędność obu tych zaangażowań: instytucji państwowych, organizacji międzynarodowych oraz jednostek i społeczeństw. Prymat człowieka i jego praw zajmuje uprzywilejowane miejsce zarówno w wysiłkach duszpasterskich Jana Pawła II, jak i w inspirowanej przezeń dyplomacji watykańskiej. Adresatami oczekiwań, że prawa będą przestrzegane, byli od początku zarówno rządzący, zwłaszcza przedstawiciele autorytarnych dyktatur, instytucje, jak i pojedynczy obywatele i całe społeczeństwa.

Twoje pytanie skłania mnie natomiast do zwrócenia uwagi na pewnego rodzaju specyfikę, jaka odróżnia możliwości organizacji i struktur od udziału pojedynczych ludzi w historii, w procesach społecznych. Otóż nie ma charyzmatycznych instytucji. Zbiorową wyobraźnię poruszają zazwyczaj i przede wszystkim, dając początek wielkim procesom historycznym, ludzie obdarzeni charyzmą, całościową wizją przyszłości i dalekowzrocznością, dostrzegający skomplikowanie świata głębiej i prawdziwej niż politycy. Do takich ludzi, we współczesnym świecie pozbawionym autentycznych autorytetów moralnych, należy niewątpliwie Jan Paweł II. Do niego samego można by odnieść opinię wyrażoną we wspomnianym przez ciebie orędziu: o ludziach, których profetyczne „gesty pokoju tworzą tradycję i kulturę pokoju”.

– Które z papieskich gestów pokoju uważasz dziś za najważniejsze?

– Wiele z nich było nie tylko świadectwem precyzyjnej diagnozy sytuacji w Europie, ale także przenikliwości w wyprzedzaniu biegu wydarzeń, na przestrzeni minionych 25 lat. Spośród najbardziej znanych wymieniłbym modlitewne spotkania przywódców największych religii świata w Asyżu, z których pierwsze odbyło się w październiku 1986 roku. Był to niewątpliwie ważny owoc podróży Jana Pawła II do różnych regionów świata, które musiały mu uświadomić niebezpieczny w skali globalnej fakt zwiększania się zasadniczych różnic pomiędzy kulturami i cywilizacjami. I jednocześnie – niezastąpioną rolę dialogu między religią a kulturą, rolę budowania pokoju poprzez spotkania przywódców największych religii świata. Takim gestem, który z perspektywy obecnych wydarzeń politycznych należałoby określić jako profetyczny, było wielkie spotkanie Papieża z muzułmańską młodzieżą w Casablance w sierpniu 1985 roku.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Jan Paweł II

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?