Czytelnia

Psychologia a duchowość

Adam Workowski, O, lęku straszny i wspaniały..., WIĘŹ 2005 nr 8-9.

W myśli Kierkegaarda i Heideggera następuje głębokie przewartościowanie lęku, który przestaje być jedynie „nieszczęsną chorobą” ludzkości. Mimo że lęk wymusza bolesne wybory, stawia nas na krawędzi grzechu, śmierci, braku sensu i pozbawia poczucia bezpieczeństwa – to również daje szanse na istnienie wolne i autentyczne.

Egzystencjaliści przekonują, że wnętrze człowieka jest w stanie chwiejnej równowagi i osiągnięcie trwałej i bezpiecznej egzystencji jest zupełnie niemożliwe. Dlatego jesteśmy ciągle zawieszeni między autentycznością i nieautentycznością (u Heideggera) i między wiarą a rozpaczą (u Kierkegaarda). Egzystencjaliści zdają sobie sprawę, że zazwyczaj ludzie wybierają życie „nieprawdziwe” i konformistyczne, ale nawet takie fałszywe decyzje nie zmieniają wielkiej wartości egzystencjalnego wyboru – który w człowieku wiąże się z przeżywaniem lęku i trwogi. W analizach egzystencjalistów pojawia się „dobry” lęk, który może tworzyć, a nie tylko niszczyć.

Oczywiście ciemny obraz świata egzystencjalistów nie musi nas przekonywać. Ufność i bezpieczeństwo podobają się nam bardziej niż trwoga i brak nadziei. Szczególnie człowiek wierzący jest nastawiony na nadzieję zbawienia. Trudno zaś przypuścić, żeby lęk i niepewność dobrze opisywały relację z transcendentnym Bogiem. Czytaliśmy nawet, że wiara i doskonała miłość nie dadzą się pogodzić z lękiem.

Lęki pochodzące od Boga

Jednak w myśli chrześcijańskiej również odnajdujemy „dobry” (twórczy) lęk. Istnieje przecież bojaźń Boża, która prowadzi do bliskości z Absolutem. Mistycy i anachoreci mówią o tajemniczych i bolesnych lękach, którymi Bóg „próbuje” swoich czcicieli. Nawet sam Chrystus cierpiał lęk w Ogrójcu przed Ukrzyżowaniem. Wydaje się, jakby w pewnych sytuacjach Bóg niejako wypuszczał człowieka z rąk i pozwalał mu spadać w przepaść, co wywołuje potężny lęk.

Co prawda, św. Jan pisał, że doskonała miłość „usuwa lęk” przed Bożą karą, ale to nie oznacza, że w doskonałej miłości lęk byłby zupełnie wykluczony. Wystarczy pamiętać, że miłość jest doskonała, każe w razie potrzeby umierać za swoich przyjaciół, a czyż wtedy nie odczuwa się leku i trwogi? Co prawda, zmartwychwstanie Chrystusa wyrwało śmierci jej oścień, ale śmierć nadal pozostała. Zatem wiara ani miłość nie wykluczają pojawienia się lęku. Według Paula Tillicha, przezwyciężenie lęku, którego przedmiotem jest nicość, nie niszczy jej, ale ją przyswaja i integruje. Głęboko wierzący chrześcijanie czuli spokój i ufność wobec Boga, ale zarazem przeżywali naturalną trwogę przed śmiercią i cierpieniem. Co więcej, chrześcijanie przeżywają niekiedy specjalny, właśnie chrześcijański rodzaj lęku, który jest naśladowaniem cierpienia i trwogi idącego na śmierć Chrystusa. Widzimy zatem, że chrześcijaństwo dopuszcza sytuację, w której lęk i trwoga stają się narzędziem zbawienia człowieka.

Istnieją zatem dwa rodzaje lęków: dobre, czyli twórcze i złe, czyli niszczące. Takie twierdzenie rodzi jednak poważne problemy. Trudno podać zasadę podziału lęków. Wydaje się bowiem, że przeżywamy w identyczny sposób zarówno lęk urojony, jak i realny, lęk grzeszników i świętych, lęk ludzi zrozpaczonych i twórców wizjonerów, którzy przecierają nowe ścieżki. Wydaje się, że do istoty dobrego (twórczego) lęku należy niemożność jasnego oddzielenia go od lęku złego i szkodliwego. Mówiąc prosto – nigdy nie wiadomo, czy lęk pochodzi od Boga, czy od szatana.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Psychologia a duchowość

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?