Czytelnia

Mężczyzna

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz, O męskich ?niewiastach" w Kościele, WIĘŹ 1996 nr 6.

Odkąd polowanie i wojna przestały być treścią naszego życia, sytuacje w których my, mężczyźni, możemy popisać się swoją męskością, zdarzają się nam jednak dość rzadko. Jest to źródłem naszych nieustających fru­stracji (jakie to niemęskie słowo!). Okazuje się bowiem, że kobiety potrafią robić wszystko to, co do niedawna zastrzeżone było tylko dla nas. Widok policjantki już dawno nikogo nie dziwi. Po katastrofie na bagnach Evergla­des amerykańscy dziennikarze z wrodzoną bystrością tropicieli rekordów zauważyli, że prowadząca samolot pani kapitan jest pierwszym w historii USA tragicznie zmarłym pilotem-kobietą. Panie ujeżdżają dzikie konie na rodeo, panie zdobywają szczyt Mount Everest, panie wreszcie – choć nie jestem pewien, czy to eleganckie słowo jest tutaj na miejscu – taplają się w błocie, uprawiając damski wrestling, czyli zapasy. Jednym słowem, szczeble naszej drabiny aż trzeszczą dziś pod stópkami kobiet, wspinających się do sukcesu. Czym im w takim razie zaimponować, jeśli nie opano­waniem?

Miłość i agresja

Zasadę Chestertona można równie dobrze odnieść do psychologii, jak do moralności. Mimo szalonych postępów emancypacji, kobiecie nadal nie wypada robić wszystkiego tego, co robią mężczyźni, nie wypada jej też bywać wszędzie tam, gdzie oni bywają. Szanująca się kobieta nie pokaże się przecież samotnie w nocnym lokalu. Szanująca się kobieta może się nawet upić, ale to mężczyzna odprowadza ją do taksówki. Mężczyzna potrafi, nie tracąc czystości, poruszać się po krawędzi „brudnego” świata.

W gruncie rzeczy dziś mężczyzna tak samo, jak w starych, patriarchalnych czasach, boi się, by nie potraktowano go jak nie znającego życia mięczaka. Dziś boi się jeszcze, by nie okrzyknięto go świętoszkiem. Tymczasem męskość nie sprzeciwia się pobożności. Nawet święty nie musi redukować swojej męskiej osobo­wości, uczy się ją tylko rozpoznawać i kierować ku dobremu. Bo męski tem­perament i agresja mogą się wyrażać na różne sposoby.

Jakub wcale nie był świętoszkiem. W młodości oszukał ojca, okpił brata i teścia. Z czasem potrafił jednak rozpoznać ciemną stronę męskiej natury. Gdy na stare lata błogosławił swoim synom, zwrócił się do Symeona i Lewiego, którzy urządzili rzeź w mieście Sychem, mówiąc:

Przeklęty ten ich gniew, gdyż był gwałtowny,
i ich zawziętość, gdyż była okrucieństwem!

Widać wiedział dobrze, że gniew bez gwałtowności i zawziętość, nie zaprawiona okrucieństwem – nie muszą prowadzić do złego. Podobnie myślał chyba John Steinbeck, pisząc, że obecność w sercu „ludzkich śladów odwagi i gniewu” jest cnotą u mężczyzny.

Kościół nie zwalcza naturalnych instynktów – on je równoważy. Żadnemu mężczyźnie, nawet temu w sutannie czy w habicie, nie nakazuje tłumić jego seksualności. Każdy z nas słyszał o kimś takim, kto wstąpił do zakonu, rozstając się wcześniej ze swoją dziewczyną. Dziś jej wspomnienie nie musi burzyć równowagi ducha. A taka odwaga jest właśnie umiejęt­nością chodzenia po wąskiej ścieżce nad przepaścią, czy używając innej metafory – umiejętnością poruszania się po drabinie. Czasem naprzeciw ziemskiej miłości stawia Bóg miłość jeszcze większą, która porywa człowie­ka, nie wymagając od niego skoku z wysokości i zaparcia się „rywalki”. Równowaga zostaje zachowana, gdyż wielka miłość wchłania mniejszą tak, jak rzeka wchłania strumyczek. Dlatego nie ma sensu rozważanie, jaki rodzaj uczucia łączył Klarę i Franciszka. Oboje kochali się, a najbardziej kochali Pana Boga. A ktoś, kto naprawdę kocha, nie boi się pokus, bo wie, że nie zdradzi swojej miłości.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Mężczyzna

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?