Czytelnia

Polacy - Niemcy

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz, Od pariasów do obywateli Europy, WIĘŹ 2002 nr 6.

Generalnie jednak Niemcy w ówczesnej Polsce pozostawali — jak pisze autor —praktycznie poza prawem lub na jego granicy. Byli pariasami tego kraju, ludnością, którą należało jak najszybciej usunąć. Propaganda komunistyczna uznała ich za wrogów publicznych, a i społeczeństwo obdarzało ich nienawiścią, poranione świeżymi jeszcze wspomnieniami o zbrodniach niemieckich hitlerowców. Notując takie postawy, Madajczyk daje ich ciekawą interpretację: przed wybuchem wojny pewna, całkiem spora część Polaków to byli ludzie praktycznie nieuświadomieni lub nie do końca uświadomieni narodowo. Pierwszymi „nauczycielami polskości” — w sensie negatywnym — byli dla nich dopiero niemieccy okupanci. Ludzie ci po wojnie reagowali więc odrzucaniem wszystkiego co nieznane, a czego znać nie mogli, bo nie znali polskości.

Pisząc o źródłach polsko-niemieckich antagonizmów etnicznych po wojnie, Madajczyk uważa skądinąd, że polscy historycy, szukając ich dotąd jedynie w sferze ideologii, lekceważyli aspekt chęci grabieży, dokonywanej na przegranych. Próbując wyjaśnić, dlaczego w wojskowo-policyjnym państwie, jakim była Polska w pierwszych powojennych latach, praktycznie bez przeszkód mogło się rozwijać szabrownictwo, wysuwa tezę, że władze patrzyły na nie przez palce, gdyż nie chciały odpychać od siebie mieszkających na Mazurach, Pomorzu i Śląsku osadników z Polski centralnej: była to — według autora — jedna z niewielu popierających je grup w społeczeństwie.

Do końca lat czterdziestych wyjechało z Polski ponad 90% spośród tych etnicznych Niemców, jacy żyli w tutaj latem 1945 roku. Najintensywniejsza fala przesiedleń przetoczyła się przez kraj w czerwcu 1946 r., kiedy to opustoszały ostatnie niemieckie miasteczka i wsie na Ziemiach Zachodnich, a we Wrocławiu odprawiono ostatnie nabożeństwa w kościołach ewangelickich. Znamienne zresztą, że dokładnie w tym samym czasie odbyły się ostatnie katolickie Msze w opuszczanym przez Polaków Lwowie.

Pewne grupy zatrzymywano celowo. Na przykład na Górnym Śląsku pozostawiono niemieckich komunistów, którzy gremialnie weszli w skład lokalnych struktur PPR-PZPR. Nie zmuszano do wyjazdu niektórych fachowców, specjalistów od mało znanych technologii i wysoko kwalifikowanych robotników. We wschodniej części byłego niemieckiego Pomorza — wokół Słupska, Sławna i Lęborka — pracownicy wcale licznych pojunkierskich folwarków zmuszeni byli, pod szyldem PGR, do pracy rolnej na rzecz Polski Ludowej. Ofiarami tej dwudziestowiecznej wersji prawa glebae adscripti padali przy tym często ludzie, których kaszubscy dziadkowie lub pradziadkowie opisywani byli w popularnej polskiej historiografii jako słowiańsko-polski obiekt ucisku ze strony niemieckich właścicieli ziemskich.

Państwo, które pragnęło pozbyć się wszystkich Niemców, ale podkreślało tradycje polskości na Ziemiach Zachodnich, próbowało odróżnić Niemców etnicznych od Polaków — byłych obywateli Rzeszy, lub nawet od „zgermanizowanych Polaków”. Służyła temu szeroko zakrojona akcja weryfikacyjna, przeprowadzona na mocy ustawy z kwietnia 1946 r. Przechodzący tę próbę autochtoni Ziem Zachodnich musieli udowodnić swoją polskość przez znajomość języka i dowody nienagannej postawy przed rokiem 1945 oraz złożyć deklarację wierności narodowi i państwu polskiemu. Zweryfikowani pozytywnie otrzymywali, jako Polacy, polskie obywatelstwo. Tych, którzy nie zdali tego egzaminu, czekało wysiedlenie do Niemiec.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Polacy - Niemcy

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?