Czytelnia

Jarema Piekutowski

Jarema Piekutowski, Od systemu do człowieka, WIĘŹ 2013 nr 3.

Pierwsze nasilenie konsumpcjonizmu miało miejsce za rządów Edwarda Gierka. Telewizory, małe i duże fiaty, coca-cola i wycieczki do Jugosławii były namiastką Zachodu. Wygłodzone społeczeństwo zaczęło intensywnie korzystać z tych dóbr. Krótkotrwała euforia załamała się jednak w drugiej połowie lat 70. wraz z wydarzeniami z Ursusa i Radomia, a zakończył ją Grudzień. Paradoksalnie, w tak trudnych chwilach rodziły się też zalążki społeczeństwa obywatelskiego i działań antysystemowych, które zaowocowały wkrótce potem „karnawałem «Solidarności»”. Stan wojenny na długo stłumił aktywność obywateli. Pozostały tęsknoty za narkotykiem konsumpcji.

Podwaliny dzisiejszego polskiego systemu tworzone były w drugiej połowie lat 80. Ludzie zaprzestali czynnego oporu przeciwko władzy. Część z nich za jedyne wyjście uznała pogodzenie się z ustrojem. Osłabły więzi i aktywność społeczna. Jedynym względnie bezpiecznym miejscem pozostała rodzina — stąd „amoralny familizm”, o którym pisali Elżbieta i Jacek Tarkowscy. Dla wielu osób „wyjście na swoje” coraz częściej było głównym celem w życiu, a żeby tego dokonać, nie wystarczało uczciwie pracować. Trzeba było odnaleźć się w skomplikowanym układzie personalnym, mieć odpowiednie „dojścia”, „załatwiać” sobie towary niedostępne w zwykłym handlu, robić „fuchy”. Po roku 1989 na ten sposób myślenia nałożył się nacisk na „przedsiębiorczość”, a w wersji bardziej zwulgaryzowanej — „robienie biznesu”. Pewnej części Polaków, którzy nie umieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości, biznes do dziś kojarzy się z niezbyt uczciwymi praktykami. Skojarzenia te są ważną przeszkodą dla rozwoju przedsiębiorczości.

Warto nadmienić, iż krytyka systemu nie jest krytyką pomnażania majątku (które często jest przejawem przedsiębiorczości lub gospodarności). Częsta w Polsce nieufność wobec biznesu jest nie tyle przejawem antykonsumpcyjnego stylu życia, ile resentymentu wobec osób bardziej przedsiębiorczych. Systemowość pojawia się na poziomie celów i wartości bardziej niż na poziomie działań — można bowiem pomnażać swój majątek w celach egoistycznych, a można współtworzyć kulturę mecenatu, która jednak póki co w Polsce jest bardzo słabo rozwinięta.

Antywspólnotowe „ja”

Lata 90. były w Polsce czasem eksplozji rozbuchanej konsumpcji. Po upadku systemu, przyszedł czas „piekła zakupów” i wyrównywania krzywd za lata wyrzeczeń. Szokująca wolność wyboru towarów i usług zderzyła się z bezrobociem i hiperinflacją. Potrzeby gwałtownie wzrosły, podsycane przez media, podczas gdy możliwości ich realizacji były — w pierwszym okresie po transformacji — coraz mniejsze. Za konsumpcję trzeba zapłacić. Aby zdobyć środki na ten cel, konieczna jest ostra konkurencja i nacisk na wymierne rezultaty.

Lata 70. i 80. przygotowały więc podglebie budowanej do dziś — także przez elity — „systemowej” wizji rozwoju społeczeństwa polskiego. Już duża część 21 postulatów Porozumień Sierpniowych wskazywała konsumpcyjny kierunek przemian. Nowa wizja społeczno-gospodarcza — dominująca w dyskursie publicznym po transformacji ustrojowej — nastawiona jest przede wszystkim na zysk, wydajność, osiągnięcia i rywalizację. Elity, które powinny były przeciwdziałać systemowi, często przejmowały jego język i narzędzia.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Jarema Piekutowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?