Czytelnia

Jarema Piekutowski

Jarema Piekutowski, Od systemu do człowieka, WIĘŹ 2013 nr 3.

Zwłaszcza trudna sytuacja na rynku pracy wzmocniła etos rywalizacji. Im większa była przepaść między potrzebami konsumpcyjnymi a sytuacją finansową, tym bardziej spadała aktywność społeczna. W 2002 r., a więc w momencie szczególnie niekorzystnym dla polskiej gospodarki i rynku pracy, jedynie co dziesiąty Polak poświęcił czas na bezpłatną pracę na rzecz innych. Sześć lat później, a więc w okresie boomu gospodarczego, polskich wolontariuszy było już dwukrotnie więcej2.

Lata 2000-2010 to jednak czasy rozwoju „kultury korporacyjnej”, opartej na rywalizacji i konkurencji, z natury antywspólnotowej. Jest ona jednym z najważniejszych przejawów systemu. Choć jest ściśle związana z panującym w dużych firmach prywatnych „wyścigiem szczurów”, przeniknęła także do instytucji publicznych. Nałożyła się też na myślenie peerelowskie. Dlatego polski system jest specyficzny względem innych krajów.

Wedle tego sposobu myślenia, aby osiągnąć wysoki poziom zamożności i konsumpcji (czyli „wyjść na swoje”), należy:

1.Być bezwzględnie najlepszym i najsilniejszym. Lata rozmów ze współpracownikami i studentami powracającymi z krajów zachodnich przekonały mnie, że porażka w tych społeczeństwach nie dyskwalifikuje człowieka. Co więcej, na najlepszych uczelniach i w środowiskach biznesowych popularne jest przekonanie, że „its OK to fail” („porażka jest OK”). Porażka bowiem pozwala poznać samego siebie, swoje silne i słabe strony, daje szansę na wyciągnięcie wniosków z własnych doświadczeń. W Polsce jednak ciągle pokutuje przekonanie, że nie wolno popełnić błędu. Toksyczny perfekcjonizm odbija się szczególnie na dzieciach, które często są rozliczane przez rodziców z najdrobniejszych pomyłek. Tego rodzaju myślenie jest typowe dla krajów będących długo w stanie zagrożenia (np. wojny, okupacji czy quasi-okupacji, jaką był PRL), wtedy w istocie każdy błąd może zakończyć się tragicznie. I choć od przemian ustrojowych minęły już 24 lata, widmo perfekcjonizmu nadal krąży nad krajem.

2.Tam, gdzie to możliwe, wykazywać się sprytem i tupetem, zwłaszcza w rozgrywkach międzyludzkich. Tylko w ten sposób możemy stać się najlepsi. Podczas wielu prowadzonych przeze mnie badań, dotyczących wykorzystania funduszy Unii Europejskiej, zetknąłem się z przekonaniem, że to głównie układy decydują o tym, kto otrzymuje dotacje — nawet na poziomie kilku lub kilkunastu gmin, nie mówiąc już o całym regionie. Lata po transformacji ustrojowej nie wykorzeniły więc tego myślenia.

3.Jeżeli nie ma możliwości zdobycia środków przez spryt, trzeba bardzo dużo pracować, nawet ponad siły. Podkreślam słowo „dużo”, gdyż istotna jest tu przede wszystkim ilość. Pracownicy korporacji, ale i uczelni czy urzędów siedzą dziś nad laptopami po nocach, usiłując zdążyć przed deadlineem. Rzadko podejmują refleksje nad sensownością tej pracy. Przed takim podejściem ostrzegał ks. Józef Tischner, mówiąc, że „nie można o Polakach powiedzieć, że mało pracują, tyle tylko, że nasza praca jest chora”. Wcześniej podobnie ostrzegał Cyprian Kamil Norwid: „Pracować musisz z potem twego czoła”, „Nie z potem dłoni twej, lub twego grzbietu”. Nadal jednak brakuje czasu, by zatrzymać się i pomyśleć: po co tak naprawdę pracuję?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Jarema Piekutowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?