Czytelnia
Anna Karoń, „Odnalazłam się w pieśni", WIĘŹ 1993 nr 1.
Zacytowałam tak długi fragment artykułu ze względu na jego wagę dla moich dalszych rozważań. Analizując postacie kobiece w dramatach A. Jawienia trzeba pamiętać o ich rapsodycznym rodowodzie; bohaterki utworów Wojtyły są przede wszystkim nosicielkami problemów etycznych. Portret psychologiczny każdej z nich nakreślony jest grubą, mocną kreską, choć nie to jest najważniejsze. Chodzi przede wszystkim o to, co każda z nich ze sobą przynosi, przed jakimi wyborami staje, jakie sytuacje graniczne ludzkiej egzystencji przychodzi jej przeżywać. Ważne są zatem nie ich losy i charaktery jednostkowe, a sposób, w jaki się wpisują w dzieje Istnienia i Miłości po „tej stronie egzystencji” – jak powie Adam w finale „Przed sklepem jubilera”.
„Przed sklepem jubilera” opatrzone jest przez Autora podtytułem „Medytacja o sakramencie małżeństwa przechodząca chwilami w dramat”. Bohaterami tego utworu są trzy pary i historie ich miłości: w I części Teresa i Andrzej, w II części – Anna i Stefan, w III części – dzieci z obydwu związków: Monika i Krzysztof.
Teresa: „przyszłość zależy od miłości”
Teresa jest żoną Andrzeja i matką Krzysztofa. Jest kobietą łagodną, ale mocną. Jest człowiekiem wyborów jasnych i prostych. Można o niej powiedzieć „niewiasta wierna”. Wierność bowiem będzie charakterystycznym rysem jej osoby i imieniem jej miłości. Spotykamy Teresę w I części dramatu noszącej podtytuł „Sygnały”, w momencie w jej życiu zwrotnym – w chwili oświadczyn Andrzeja. Teresa opowiada o nich tak: Jeżeli te oświadczyny nie zastały mnie całkiem nie przygotowaną, to dlatego, że czułam, iż jakoś jestem dla niego, i że chyba mogłabym go kochać. Chyba nawet tą świadomością już go kochałam.
W opowieści Teresy i Andrzeja o ich miłości wynika, że u Teresy zaczęła się ona od pierwszego wejrzenia, od momentu, kiedy – jak mówi – czuła, że jest dla niego. Owa pierwotna intuicja i towarzysząca jej świadomość kazały Teresie czekać na wybór ze strony Andrzeja. Andrzej natomiast szedł do Teresy długo, wśród meandrów drogi poszukując kogoś, z kim, jak wierzył, wiąże go „absolut uczucia”. Odrzucał „dziwne trwanie Teresy w nim” nie ufając mu i próbując je sprawdzać. Metaforą ich spotkania są tytułowe „Sygnały” – które – choć słyszane są przez obie osoby, jednak każda z nich inaczej je interpretuje, dlatego nie mogą się z sobą spotkać. W końcu jednak docierają i do Andrzeja:
Jakże blisko przeszła wówczas obok mnie!
Osaczała mnie prawie swą wyobraźnią
i tym dyskretnym cierpieniem,
którego wówczas nie chciałem się domyślać,
a dzisiaj gotów jestem poczytać je za nasze wspólne dobro.
Teresa-Teresa-Teresa -
jakby punkt przedziwny moich dojrzewań –
już nie pryzmat pozornych promieni,
ale człowiek prawdziwego światła.
I wiem, że nie mogę iść dalej.
Wiem, że nie będę już szukał.
Drżę tylko na myśl, że tak łatwo
mogłem ją stracić.
Teresa, cierpliwa i czekająca, wierna swojemu słyszeniu sygnałów, zgadza się zostać „towarzyszką życia Andrzeja”.
Kluczowym wydarzeniem ich spotkania jest wizyta w sklepie jubilera, gdzie wybierają dla siebie obrączki. Jubiler nie jest zwyczajnym rzemieślnikiem, jego wzrok ma siłę przenikania ludzkich serc i ich zamysłów. Andrzej tak opowiada o tym spotkaniu: W pewnej chwili raz jeszcze mój wzrok napotkał wejrzenie starego jubilera. Odczułem wówczas, że jego spojrzenie nie tylko sonduje nasze serca, ale równocześnie coś stara się przelać w nas. Znaleźliśmy się nie tylko na poziomie jego wzroku, ale też na poziomie jego życia. Całe nasze istnienie stanęło wobec niego. Wzrok jego dawał jakieś sygnały, których w tej chwili nie mogliśmy odebrać w całej pełni, tak jak ongiś nie umieliśmy dokładnie odebrać sygnałów w górach - a jednak one przeszły do samego wnętrza naszych serc. I jakoś poszliśmy w ich kierunku, bo oto przyoblekają się w osnowę całego naszego życia.
poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona